Wpis z mikrobloga

Opis wbijania na pal napisany przez Jędrzeja Kitowicza w jego książce pt. "Opis obyczajów za panowania Augusta III – O wojnie z hajdamakami" (hajdamacy to inaczej zbóje).

Komendanci polscy, wielu dostali żywcem hajdamaków, żadnego nie pardonowali, lecz zaraz na placu albo wieszali na gałęziach, albo jeżeli mieli czas, żywcem na pal wbijali; która egzekucja takim szła sposobem: obnażonego hajdamakę położyli na ziemi na brzuch; mistrz albo który chłop sprawny do egzekucji użyty naciął mu toporkiem kupra, zacierany pal ostro z jednego końca wetchnął w tę jamę, którą gnój wychodzi z człowieka, założył do nóg parę wołów w jarzmie i tak z wolna wciągał hajdamakę na pal rychtując go, aby szedł prosto. Zasadziwszy hajdamaka na pal, a czasem i dwóch na jeden, kiedy było wiele osób do egzekucji, a mało palów, podnosili pal do góry i wkopywali w ziemię. Jeżeli pal wyszedł prosto głową lub karkiem, hajdamak prędko skonał; lecz jeżeli wyszedł ramieniem albo bokiem, żył na palu do dnia trzeciego, czasem wołał horyłki, to jest gorzałki, i pił podaną sobie. To tak okrutne morderstwo bynajmniej hajdamaków nie uśmierzało; mieli sobie za jakiś heroizm skonać na palu. Kiedy się w kompanii przy gorzałce jeden z drugim kamracił, życzył mu: "Szczo by ty ze mnoju na jednym palu strytył"[7], to jest: "Bogdajbyś ze mną na jednym palu sterczał." Bywali drudzy tak zatwardziałego serca, że miasto jęczenia w bólu wołali na dyrygującego zaciąganiem na pal: "Krywo idet, pune mistru", jakby bólu żadnego nie czuł albo jakby go tylko kto w ciasny bot obuwał. Dla tak okrutnej śmierci, acz niby lekceważonej, hajdamacy wszędzie się do upadłej bronili. Na pięćdziesiąt hajdamaków trzeba było naszych dwieście, trzysta i więcej, aby ich zwyciężyli; równej lub mało większej liczbie nigdy się pobić nie dali. To już wszystko, co mogłem w pamięci utrzymać, com widział i com słyszał pewnego o wojsku autoramentu polskiego i regularnym nieprzyjacielu Ukrainy, hajdamakach.

#ciekawostki #rozrywka #historia #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu
  • 22
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@fiziaa: Ciekawy jest też opis powszechnego ( wg. Kitowicza ) homoseksualizmu wśród Kozaków:

Żon nie mieli ani kobiety żadnej między sobą nie cierpieli; a kiedy który został przekonany, że kędy za granicą miał sprawę z kobietą, tedy takowego do pala w kureniu, z którego był, za dekretem przywiązanego, póty tłukli polanami, to jest szczypami drew, póki go nie zabili, pokazując na pozór, jakoby czcili stan czystości; dla czego też nazywali się
jeżeli wyszedł ramieniem albo bokiem, żył na palu do dnia trzeciego

@fiziaa: 3 dni z palem, który przeszedł przez całe ciało? Krwotok wewnętrzny, niewydolny układ krwionośny, problemy z oddychaniem, uszkodzenia narządów. Ludzie potrafili umierać po urazach jąder, a tu mamy do czynienia z palem, który przeszedł przez całe ciało... Do tego, tak jak napisał przedmówca, dochodzi jeszcze wykrwawienie.

czasem wołał horyłki, to jest gorzałki, i pił podaną sobie.

Jak można dać
@KawaJimmiego: Wbrew pozorom to bardzo prawdopodobne - pal rozpierał tkanki i uniemożliwiał wykrwawienie się - dlatego właśnie jeśli cokolwiek wbije się w ciało to nie wolno tego wyciągać samodzielnie. Zwłaszcza jeśli technika była dobrze dopracowana i pal miał odpowiednią średnicę i był prowadzony wzdłuż kręgosłupa - wtedy zniszczenia są potencjalnie najmniejsze. Jeśli pal przechodził przez szyję to skazańcy ginęli od niedotlenienia mózgu i/lub uduszenia. Nie wiem czy te doniesienia o piciu
@KawaJimmiego: Przecież tam nie jest napisane że zawsze wychodził ramieniem czy bokiem. To zależało od katów - jak komuś chciano skrócić cierpienia to prowadzono tak by pal przebił serce albo prawe płuco - czyli na skos - używano do tego pala o większej średnicy. A jeśli chciano kogoś trzymać kilka dni to brano pal o mniejszej średnicy, który szedł wzdłuż kręgosłupa - delikwent wtedy umierał kilka dni - dopiero jak pal