Dobra, sprawa trochę przycichła więc się wypowiem.
Nie rozumiem bulu dupy o wycinkę drzew. Naprawdę. Rząd ustalił, że jednak ktoś kto jest właścicielem, wreszcie się nim staje nie tylko na papierze i może z drzewem zrobić co chce, o ile nie jest to pomnik przyrody czy coś takiego. No #!$%@? rzeczywiście straszna rzecz, że ktoś kto kupił działkę z drzewem może na nią wejść i sobie według własnego uznania ją zagospodarować. Wyciąć, posadzić, zalegalizować, itd, a nie o każdą pierdołę iść do urzędu.
Dwa lata temu postanowiliśmy ściąć jodły, które zasadziliśmy sami na działce, gdy się wprowadzaliśmy, ale rozrosły się strasznie i nawet przycinanie nie dawało rady. No i co? Trzeba było iść do urzędu specjalnie, żeby poprosić o zgodę na wycinkę swojego własnego drzewa, które się własnoręcznie zasadziło, na swojej ziemi. Fakt, zgodę dostaliśmy, ale trzeba było poczekać, aż urzędnik znajdzie czas, by naszą sprawę rozpatrzyć. To trochę upokarzające, bo to nie drzewa z lasu, który należy do państwa, tylko własność prywatna
Dodatkowo spora część zachowuje się jakby Kaczyński nakazał wycinkę drzew, śmiejąc się przy tym szyderczo ze swojego planu zniszczenia polskiej przyrody. A każdy kto będzie się opierał wycince trafi do łagru w Suwałkach i w ramach reedukacji będzie deptał małe drzewka w szkółkach leśnych. Puknij się jeden z drugim w ten głupi łeb, bo mam wrażenie że spora część ludzi na samo słowo "Kaczyński" dostaje piany na ustach i choćby ten im znalazł i wydobył ropę naftową, a potem rozdystrybuował dla obywateli, to by stwierdzili że to źle, bo ludzie będą zbyt rozpuszczeni bogactwem.
Kto będzie chciał wyciąć to teraz bezproblemowo wytnie, a jak się okazuje, chętnych jest wielu. Natomiast kto będzie chciał mieć na posesji drzewo to je będzie mieć i nie wytnie. Myślę że ten pomysł jest wręcz proekologiczny, bo wreszcie ktoś kto będzie chciał drzewo zasadzić nie będzie myślał: "Zasadziłbym, ale potem trzeba będzie biegać po urzędach i udawać że się nie jest wielbłądem".
Nie rozumiem bulu dupy o wycinkę drzew. Naprawdę. Rząd ustalił, że jednak ktoś kto jest właścicielem, wreszcie się nim staje nie tylko na papierze i może z drzewem zrobić co chce, o ile nie jest to pomnik przyrody czy coś takiego. No #!$%@? rzeczywiście straszna rzecz, że ktoś kto kupił działkę z drzewem może na nią wejść i sobie według własnego uznania ją zagospodarować. Wyciąć, posadzić, zalegalizować, itd, a nie o każdą pierdołę iść do urzędu.
Dwa lata temu postanowiliśmy ściąć jodły, które zasadziliśmy sami na działce, gdy się wprowadzaliśmy, ale rozrosły się strasznie i nawet przycinanie nie dawało rady. No i co? Trzeba było iść do urzędu specjalnie, żeby poprosić o zgodę na wycinkę swojego własnego drzewa, które się własnoręcznie zasadziło, na swojej ziemi. Fakt, zgodę dostaliśmy, ale trzeba było poczekać, aż urzędnik znajdzie czas, by naszą sprawę rozpatrzyć. To trochę upokarzające, bo to nie drzewa z lasu, który należy do państwa, tylko własność prywatna
Dodatkowo spora część zachowuje się jakby Kaczyński nakazał wycinkę drzew, śmiejąc się przy tym szyderczo ze swojego planu zniszczenia polskiej przyrody. A każdy kto będzie się opierał wycince trafi do łagru w Suwałkach i w ramach reedukacji będzie deptał małe drzewka w szkółkach leśnych. Puknij się jeden z drugim w ten głupi łeb, bo mam wrażenie że spora część ludzi na samo słowo "Kaczyński" dostaje piany na ustach i choćby ten im znalazł i wydobył ropę naftową, a potem rozdystrybuował dla obywateli, to by stwierdzili że to źle, bo ludzie będą zbyt rozpuszczeni bogactwem.
Kto będzie chciał wyciąć to teraz bezproblemowo wytnie, a jak się okazuje, chętnych jest wielu. Natomiast kto będzie chciał mieć na posesji drzewo to je będzie mieć i nie wytnie. Myślę że ten pomysł jest wręcz proekologiczny, bo wreszcie ktoś kto będzie chciał drzewo zasadzić nie będzie myślał: "Zasadziłbym, ale potem trzeba będzie biegać po urzędach i udawać że się nie jest wielbłądem".
#przemyslenia #polityka #ekologia