Wpis z mikrobloga

Epizod 6
[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyzzerem ] [ #ashgrey ]

Pływający z duchami


tl;dr


Myślałem że na wakacjach w Porta Vista byłem tylko ja. Myliłem się. Opodal swój turnus miała delegacja miasta Alabastii. Pośród jej członków była moja mama - Dalia, profesor Oak oraz ten cholerniak Gary. Szanowany Gary, wymienił tylko kilka złośliwości z mua i gdzieś się zmył. Mam nadzieję ze wpadł do jakiegoś dołu i rozwalił sobie ten swój głupi ryjec.

Czasami szum fal gładzących złoty piasek przerywał stukot ciężkich maszyn. Na drugiej wyspie budowano nowy ośrodek wypoczynkowy. No nic biznes to biznes, i to nie mój biznes się tam wtranżalać. Wtem usłyszałem szaloną serię głośnych pluskań wody. Z jednej z platform staczały się beczki ze śmiesznym, czarnym słoneczkiem z trzema promieniami, na żółtym tle trójkąta. Pech chciał że w pobliżu przebywała ławica Tentacooli, która tak jak w komiksach owe pokemony zmutowały się w gigantycznego Tentacruela. Jego nieskoordynowane ruchy poczęły niszczyć fundamenty owego budowanego ośrodka, a gruz z tego miejsca lądował na naszych głowach. Musiałem interweniować.

Pikacz to jest kumpel jakich mało. Parę porządnych ataków Piorunem i przekonałem tego mackopotwora do oddalenia się w głębiny.

Podczas podróży napotkałem na dziwną statuę młodej kobiety. Stała ona na wysokiej skale i wpatrywała się w toń oceanu. Siedzący nieopodal (to chyba moje ulubione słówko) rybak opowiedział mi legendę dotyczącą tego posągu. Parę stuleci temu żyła sobie w pobliskim mieście zakochana para młodych ludzi. Pewnego dnia, młodzieniec dostał wezwanie do wojska i musiał wypłynąć z załogą w morze. Dziewczyna przysięgła mu, że będzie codziennie wypatrywać go ze skały, by jako pierwsza mogła go przywitać po długiej rozłące. Niestety słuch o mężczyźnie zaginął, a sama ona z żalu skamieniała i tak stoi na skale po dziś dzień. Dałbym sobie głowę uciąć, że podczas słuchania tej historii rzeźba jakby się poruszyła i się uśmiechnęła.

Dalej na swej drodze natknąłem się na wspaniałe zjawisko. Pośród bezkresnej łąki usianej kwiatami krążyły Buterfree wręcz tańcząc pośród traw. Przyglądała się temu grupa innych Trenerów Pokemon. Wyjaśnili mi, że zebrali się tutaj by wypuścić swoje Butterfree. Musieli widzieć moje zaskoczenie w oczach, bo zaraz powiedzieli mi o godach Butterfree. Nadszedł właśnie ten okres w roku, kiedy to Butterfree szukają swoich partnerek, by założyć rodzinę i odchować swoje Caterpie. Zawsze chciałem szczęścia moich pokemonów, więc od przydrożnego handlarza żółty szalik, który obwiązałem wokół szyi Butterfree (tak mogłem go później rozpoznać), i pozwoliłem mu się wzbić w niebo. Nie minęła chwila, a ten Casanova już krążył wokół różowej samiczki. Żyj szczęśliwie kumplu.

Safrania - metropolia i nieoficjalna stolica Kanto. Tutaj miałem zmierzyć się z Sabriną - liderką typów psychicznych. Po krótkim przystanku w Centrum Pokemon, udałem się do Sali. Przywitała mnie mała dziewczynka. Zaproponowała mi ciekawą umowę: jeżeli wygram - dostanę swoją odznakę, lecz jeżeli mi się nie uda, mam się z nią pobawić. Nie zauważyłem żadnego haczyka, więc przystałem tą propozycję.

Jej Abra była bardzo silna! Rozgromiła całą moją drużynę, a mnie uwięziła w domku dla lalek. To było przerażające! Sam przemierzałem miniaturową Safranię, gdzie na ławkach siedziały figurki osób o obcym, pustym wzroku szklanych paciorków. Już miałem siąść w kącie i zacząć opłakiwać swój los, gdy pewien mężczyzna pochwycił mnie za ramię. Zaszumiało, zabłyszczało i znów byłem w prawdziwym świecie.
Mężczyzna przedstawił się jako ojciec Sabriny i poradził mi udać się do Lawandii by schwytać pokemona ducha. No racja! Profesor Oak, mówił o tym w swoim programie - typ duch jest super efektywny przeciw typowi psychicznemu. No nic, plecak do ręki i w drogę.

Całe miasteczko Lawandii spowiła mgła. W tutejszym Centrum Pokemon, dowiedziałem się, że tutejsza wieża, służy jako miejsce wiecznego spoczynku zmarłych pokemonów. Dreszcz przeszedł mi po plecach, ale muszę stawiać dziarskie kroki, byle zachować morale w drużynie.

Wieża była opustoszała. W ciemności migotały znicze, a na horyzoncie ani jednego pokemona ducha. Może na wyższym piętrze?

Ał... Cholerna spróchniała deska. Spadłem chyba w jakieś katakumby wieży. Ze ściany zwisał gruby sznur. Może jak go pociągnę, to opuszczę jakieś awaryjne schody ewakuacyjne.
Jak nie tyłek to głowa... Mogłem wziąć jakieś tabletki przeciwbólowe z Pokemartu. Co tu robi ten żyrandol? NA ZŁOTĄ OBRĘCZ ARCEUSA! Cz-czemu widzę siebie leżącego pod żyrandolem? AAAAA! DUUCH!

Gengar, okazał się spoko kolegą. Samotnie zamieszkiwał Wieżę, a jego jedyną rozrywką było oglądanie telewizji i straszenie opłakujących swoich towarzyszy trenerów. Zaprosiłem go do drużyny, przekonując go, że ze mną nie będzie się nudził. Przystał na to, i po ponownym wcieleniu się w moje ciało udaliśmy się z powrotem do Safrani.

Znów wyzwałem do pojedynku Sabrinę i na pierwszy ogień wybrałem mojego Gengara. Duch jednak nie chciał walczyć. Nie chciał się nawet pojawić! Musiałem kontynuować walkę z moimi pozostałymi pokemonami.

Udało się! Pokonałem moim Gyradosem Kadabrę Sabriny. Ta skrzywiła się. Czułem po kościach, że nie chciała dotrzymać swojej części umowy. Wtem przed jej twarzą pojawił się Gengar i zaczął robić głupie miny. Sabrina zaśmiała się szczerze. Im bardziej Gengar wykrzywiał swoją ektomordę, tym głośniej śmiała się Sabrina. Zaczęła wręcz płakać ze śmiechu.

Wręczyła odznakę. Później w Pokemarcie spotkałem jej ojca, który wyjaśnił, że Sabrina nigdy się tak nie śmiała od dziecka. Teraz stała się pogodną i towarzyską osobą. I pomyśleć, że to za sprawą tego głupiego Gengara.

Z uśmiechem na ustach i świadomością tego, że zapunktowałem tam u góry, udałem się do Pryzmanii po moją kolejną odznakę

Czy Ash pomoże kolejnym osobom? Czy też sam będzie potrzebował pomocy? Co się stanie w Pryzmanii? Tego dowiecie się w kolejnym odcinku. A przygoda trwa.
Pobierz mfek00 - Epizod 6
[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyzzerem ] [ #ashgrey ]...
źródło: comment_sTkugCIaoX8u47OyYS0f7rsaEDTO2WCd.jpg
  • 13
@Sofa: wybacz, za późno do edycji, ale dziękuję że wyłapałaś ten błąd
polecam też historie innych colegów spod #pokemirko

@Buttsex: Butterfree mogłem zatrzymać, ale aby go wypuścić, musiałem wyposażyć pokemona w żółty szalik, którego kupiłem u pobliskiego kupca (i tylko żółty szalik sprawiał że motyl odfrunął)
W samej walce z Sabriną, dopóki nie "użyłem" Gengara, bez względu na wynik potyczki, zamykała mnie w domku dla lalek i musiał mnie ratować