Wpis z mikrobloga

Zauważyłem, że chyba nikt jeszcze nie przetłumaczył drugiej części Harry'ego Pottera wzorowanego na powieściach Ayn Rand i filozofii obiektywistycznej, więc się za to zabrałem. Moje kulejące tłumaczenie poniżej, zachęcam do poprawiania wszelkich błędów. Oryginał tutaj: http://the-toast.net/2014/06/02/ayn-rands-harry-potter-chamber-secrets/

„Polecieć do Hogwartu samochodem taty?” - załkał Ron - „Mama dałaby nam popalić!”.

„Nie jest kwestią to czy ktoś mi pozwoli...” - powiedział Harry siadając w fotelu kierowcy podejmując w skupieniu świadomą i przemyślaną decyzję o tym czy zapiąć pasy - „...tylko czy mnie ktoś zatrzyma”.

*

„Skrzat musi zostać uwolniony. A rodzina nigdy nie uwolni Zgredka. Zgredek będzie służył rodzinie do końca swego życia...”

Harry spojrzał na swego rozmówcę: „Słuchaj Zgredku” - cierpliwie przyklęknął i zaczął nauczać - „Wolność w sensie politycznym ma tylko jedno znaczenie: brak fizycznego przymusu. Nie oznacza to wolności od właściciela domu, wolności od pracodawcy czy wolności od praw przyrody. Oznacza to ni mniej, ni więcej tylko wolność od sił przymusu państwowego.”

W jednej chwili Harry pożałował swej przemowy. Zgredek począł rozpływać się w spazmach wdzięczności.

„Harry Potter jest z-z-zbyt dobry dla Zgredka!”

„Posłuchaj” - dziarsko kontynuował Harry - „ponieważ wyjaśnię ci tylko ten jeden raz, bo jestem już spóźniony na obrady Młodzieżowego Zgromadzenia ONZ, które zamierzam oprotestować, gdyż pod płaszczykiem współpracy, skrywają zwykły faszyzm. Wiedza, umiejętność myślenia i racjonalne działanie są właściwe komu, Zgredku?”

„K-każdej jednostce” - załkał Zgredek

„To prawda Zgredku. Skoro posługiwanie się lub nie, darem racjonalnego myślenia, zależy tylko od danej jednostki, przetrwanie człowieka wymaga, aby ci którzy myślą, byli wolni od...?”

„Wpływu tych którzy nie myślą?” - Zgredek zapytał z nadzieją w głosie.

„Dokładnie” - odpowiedział Harry - „Skoro czarodzieje nie są ani wszechwiedzący, ani nieomylni, muszą mieć wybór czy współpracować ze sobą czy nie, czy może dążyć do realizacji swoich niezależnych celów - każdy według swego racjonalnego osądu. Wolność jest podstawą ludzkiego umysłu. Racjonalny umysł nie działa pod wpływem nacisku, nie podporządkowuje swego poczucia rzeczywistości niczyim rozkazom, dyrektywom czy kontrolom. Nie poświęca swej wiedzy, poczucia prawdy czyjejkolwiek opinii, groźbie, życzeniu, planie czy „dobru”. Tego rodzaju umysł może być ograniczany przez innych ludzi, może być uciszany, wyjęty spod prawa, więziony czy niszczony. Nie może być jednak do niczego zmuszony, co oznacza...” - Harry zawiesił głos

„Co oznacza, że różdżka nie jest żadnym argumentem” - zapłakał w ekstazie Zgredek

„Byłeś przez cały czas wolny” - powiedział Harry - „Masz tu piątaka”.

Oczy Zgredka zapłonęły ogniem jednostki, która zaczęła doceniać wartość pieniądza.

*

„Słyszałam, że jest dziedzicem Slytherina” - wyszeptała jedna z dziewcząt, gdy Harry przeszedł obok. Zatrzymał się swobodnie z manierą człowieka, który jest panem własnego ciała.

„Wybacz” - powiedział chłodno Harry - „Tylko człowiek który nie potrzebuje majątku nadaje się do jego odziedziczenia - człowiek, który jest w stanie zbudować swoją własną fortunę bez względu na to z jakiego pułapu zaczął. Jeżeli dziedzic jest równy swym pieniądzom – one mu służą, jeśli nie – zniszczą go”. Uniósł wysoko głowę właściwie dla osoby, która przyjmuje swe piękno za rzecz oczywistą, ale wie, że inni niekoniecznie.

*

„Tak! Tak! Wiem co myślisz! <> Ale kiedy ja miałem 12 lat, byłem nikim, tak jak ty. Powiedziałbym, że byłem nawet bardziej nikim. W końcu o tobie kilka osób słyszało, nieprawdaż? Cały ten szum z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.” Spojrzał na błyszczącą bliznę na czole Harry'ego. „Wiem, wiem – to nie jest tak fajne jak zdobycie pięć razy pod rząd pierwszej nagrody w konkursie Tygodnika Czarodziejów na najbardziej czarujący uśmiech, tak jak ja – ale zawsze to jakiś początek Harry, zawsze to jakiś początek.”

„Człowieka twórczego napędza pragnienie osiągnięcia czegoś, nie zaś pokonanie innych” - dobiegł głos Harry'ego z kanapy w roku pokoju, na której rozłożył się leniwie niczym kot. To często zadziwiało profesora Lockharta – widział jak Potter porusza się z bezdźwięcznie, z niemal kocią kontrolą i uwagą. Teraz z kolei widział go w pełni rozluźnionego i rozlanego na kanapie w bezkształtnej pozie, tak jakby w jego ciele nie było ani jednej kości. Tak jakby był kotem.

„Ludzie sądzą iż kłamca zyskuje na swoich kłamstwach” - kontynuował Harry - „Nauczyłem się, że kłamstwo jest aktem wyrzeczenia się własnego ja, ponieważ kłamca poddaje się poczuciu rzeczywistości osoby, którą okłamuje, sprawiając, że ta osoba w pewien sposób nad nim panuje. Osoba, która okłamuje świat jest niewolnikiem tego świata. Nie istnieją żadne białe kłamstwa, jest tylko najczarniejsze zniszczenie, a białe kłamstwo jest zniszczeniem największym.”

„Ja, Ja...” - zaczął Lockhart

„Ty nie masz żadnego Ja” - przerwał mu szorstko Harry i rzucił na pożegnanie: „Ty tylko wegetujesz”.

*

„To właśnie w tobie podziwiam Harry, zawsze wszystko wiesz”

„Daruj sobie te komplementy, Hermiona”

„Mówię poważnie. Jak ty to robisz że zawsze wiesz jaką podjąć decyzję?”

„Jak możesz pozwalać innym decydować za siebie?”

„Ale widzisz, nie jestem pewna Harry. Nigdy nie jestem pewna swojego „ja”. Nie wiem czy jestem taka dobra jak mówią mi to inni. Tylko tobie jestem w stanie to wyznać. To chyba dlatego, że ty zawsze jesteś pewny, że ja...”

„Wcześniej tego nie wiedziałem. Ale to dlatego, że nigdy nie wierzyłem w Boga”

„Daj spokój, mów rozsądnie” - Hermiona podwinęła szmaragdowy mankiet swojej szaty, odsłaniając cieniutki nadgarstek.

„Kocham Ziemię. To wszystko co kocham. Nie lubię kształtu jaki mają rzeczy na Ziemi. Pragnę je zmieniać”

„Dla kogo?”

„Dla siebie”

„Pocałuj mnie głuptasie” - zapłakała Hermiona

Harry sprawnie to zrobił. „Nie musisz mi bić braw.” - powiedział – „Nie oczekuję tego.”

*

„W kapitalizmie” - rozpoczął niepewnie Zgredek. Rzucił Harry'emu spojrzenie pełne oddania. Harry był do takich spojrzeń przyzwyczajony, jako człowiek, który żyje w zgodzie ze sobą, nie z innymi.

„... i według nakazów rynku” - podpowiedział Harry

„... i według nakazów rynku...” - kontynuował Zgredek przysuwając swą mikrą postać do Malfoy'a i dźgając go w goleń: „...Zgredek jest niezależną jednostką i może zaoferować swe usługi za płacę, którą uznaje za godziwą, konsumentowi, który z tych usług chce skorzystać. Zgredek jest wolnym skrzatem w systemie kapitalistycznym!”

Malfoy otworzył szeroko gębę jak mistyk i nieracjonalny człowiek, którym zresztą był.

Draco przypomniał sobie, że kiedyś chciał być artystą. To jego matka wybrała mu lepszy zawód. „Czarodziejstwo” - powiedziała - „to taki szanowany zawód. Poza tym spotkasz samych najlepszych ludzi”. Nie wiedząc kiedy i jak popchnęła go tą ścieżką.

„To zabawne” - pomyślał Draco. Nie myślał o tych młodzieńczych ambicjach od wielu lat. To zabawne, że powinno go to boleć – ta pamięć. To była noc kiedy sobie o tym przypomniał i to była też noc kiedy zapomniał o tym na zawsze.

Czarodzieje zawsze robili spektakularne kariery. A na dodatek: czy kiedykolwiek ponosili porażkę? Nagle przypomniał sobie Henry'ego Camerona; osobę znamienitą jeśli chodzi o zaklęcia, dziś – starego pijaka. Malfoy'a przeszedł dreszcz.

„Zgredek jest panem własnego losu!” - skrzat zaśmiał się, biegnąc w podskokach w dół korytarza - „Zgredek jest oddany swym własnym wartościom!”.

„Głowa do góry” - powiedział Harry do Malfoy'a - „Masz tu piątaka”.

#pasta #humor #harrypotter #aynrand #filozofia
  • 3