Wpis z mikrobloga

Mireczki, co ja sobie właśnie uświadomiłem. Mało interesuję się #polityka ale jak się już zainteresowałem, to od razu komisją smoleńską. Jej szefem został jakiś czas temu Wacław Berczyński. A ja go znam. I wiem czym zajmował się w USA.

Pojechałem do USA mniej-więcej w 2005 roku, na work and travel. Aby uzyskać wizę J1 bodajże potrzebna była umowa, czy zaświadczenie o zatrudnieniu. Niektórzy faktycznie jechali do pracy, inni takie zaświadczenie otrzymywali tylko dlatego, że zapłacili. Tę drugą metodę wcielał w życie Wacław Berczyński, który miał w Polsce pracowników naganiających mu studentów. Brał 500 dolarów za wystawienie takiego zaświadczenia.

Dodatkowo postanowił on też dorobić budując składowisko workandtravelowiczów - czyli dom. W pierwszych latach dom miał dwa piętra i żadnych drzwi i ścian - wszyscy spali pokotem na podłodze na wspólnym piętrze. Dwa lata później już były wstawione drzwi. Warunki - londyńskie, w pewnym momencie w domu było 16 osób. Pokoje były puste, nie było wyposażenia, ale były zostawiające krwawe ślady po rozgnieceniu na ścianie bed bugs Kosztowało to 100 dolarów tygodniowo od osoby - byłem razem z dziewczyną, więc płaciliśmy po 200 dolarów.

Sam Wacław Berczyński mieszkał w domu tuż obok. Zajmował się wówczas piciem wina, przesiadywaniem na porczu i opowiadaniem, że pracował kiedyś dla Boeinga. Niespecjalnie mu wierzyłem, ale częstował winem, więc mi było wszystko jedno co opowiadał. A tu się okazuje, że faktycznie - nie tylko żył z lewych zaświadczeń o zatrudnieniu i wynajmu domu, ale coś tam tej inżynierii liznął.

Biznes Berczyńskiego kręcił się w Cape May, 2 godziny autobusem od Nowego Jorku. Przyjeżdżało tam do pracy bardzo wielu Polaków, coraz więcej Rosjan. Ciekawostka taka, że w małej mieścince była tylko jedna ulica z domami murzynów i zupełnie przypadkiem na tej ulicy (8 domów w sumie) pobito znajomego Czecha tak mocno, że miał złamaną kość policzkową. A policja była tam codziennie. Nie słyszałem żeby poza tym w całej mieścince coś się komuś stało.

Wróciłem do Polski, zapomniałem o sprawie, a tu - jeb! 10 lat później pan od wina z porczu szefuje komisji i dostaje grube hajsy za to.

Taka historia mojej znajomości z tym człowiekiem.

#truestory #usa #smolensk
  • 18
  • Odpowiedz
@kwiatosz: Masz moze jakies dokumenty, maile, umowy (np do work and travel) z tego okresu? To bylby niezle jaja, bo z drugiej strony to jest wykop i ciezko uwierzyc komus tak na slowo :)
  • Odpowiedz
@Haqim: Mam gdzieś zdjęcia z tego okresu - z samych USA, z pracodawcą. Jakbym przegrzebał to może dom Berczyńskiego też gdzieś na tych fotkach mam. Samych umów nie mam - nie wiem nawet czy je dostałem, bo ogarniała to moja ówczesna dziewczyna przez koleżankę pracującą dla Berczyńskiego. Jechałem razem z nią do ambasady, pamiętam że musiałem legitymację studencką pokazać i tyle. To były takie czasy, że chyba maila nawet nie za
  • Odpowiedz
@galonim: No i trzeba było dokumenty zbierać ( ͡° ʖ̯ ͡°) Jakby kto potrzebował mam nazwiska przynajmniej 7 osób, które korzystały z takiej formy wyjechania do USA.

Poszukałem domu - w tym mieszkali sprowadzeni Polacy, jego dom jest po prawej, za drzewem. Domki po lewej to tzw ulica czarnego zasiłku, gdzie policjanci byli pewnie częściej niż w domu.

https://www.google.co.uk/maps/place/699+Broad+St,+Cape+May,+NJ+08204,+Stany+Zjednoczone/@38.9367289,-74.9215192,3a,75y,318.44h,89.49t/data=!3m7!1e1!3m5!1sREW8MgLpZk0y7bwDAWVTpA!2e0!6s%2F%2Fgeo1.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3DREW8MgLpZk0y7bwDAWVTpA%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D88.11902%26pitch%3D0%26thumbfov%3D100!7i13312!8i6656!4m5!3m4!1s0x89bf54f56a28fa29:0x13815d43b3642121!8m2!3d38.9367349!4d-74.9215421!6m1!1e1
  • Odpowiedz
@galonim: Nie pamiętam żebym ją widział, jeśli tak to jak chodziłem płacisz czynsz to jej w domu nie było, na porczu też nie siadywała. Przy czym ja tam pracowałem 6-7 dni w tygodniu po 10-12 godzin dziennie, więc jedynie wieczorami bywałem. Trudno mi więc na 100% powiedzieć. Znajdę te fotki mam nadzieję, tam siedzę na tym podjeździe obok domu z laptopem, bo dolatywał internet z domów obok.
  • Odpowiedz
@galonim: Powiem tak - jeśli kogoś by ten temat interesował na tyle, żeby chciał jako dziennikarz się tym zająć, to mogę podać nazwiska osób, które tam były i co najmniej jednej osoby, która pamięta kto konkretnie to organizował po stronie polskiej. Ale generalnie pisałem to jako ciekawostkę, że kogo to ja nie znam( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@kwiatosz: "Kosztowało to 100 dolarów tygodniowo od osoby - byłem razem z dziewczyną, więc płaciliśmy po 200 dolarów." albo coś ci nie idzie z matematyką albo z językiem polskim.

przydałyby się jakieś konkrety - zdjęcia, maile, cokolwiek
  • Odpowiedz
  • 1
@kwiatosz taki dziwny zbieg okoliczności. Dzisiaj publikujesz info że znasz Berczyńskiego, TVN24 dzisiaj trabi że o 20.30 Czarno na białym - kim jest Berczyński. W między czasie Berczyński podaje się do dymisji.
  • Odpowiedz
@bukszpryt: Płaciliśmy po 200 dolarów tygodniowo, nie po 200 dolarów każde - to "po" odnosi się do mnożenia czasu, nie płacących.

Zdjęcia mam na płycie w Polsce, ale tam nie wrócę teraz przecież... Używałem Thunderbirda, który pobierał maile z serwerów, nawet jeśli coś miałem na mailu to przepadło razem ze zmianą komputera.

Byłem tam razem z ówczesną dziewczyną, której ojciec był w 2006 typowany na ministra pracy i polityki społecznej. Wtedy
  • Odpowiedz
Piękne i niezapomniane czasy. Doskonałe party były na Broad St., bo jeśli dobrze pamiętam to tak nazywała się ta ulica. Co do technicznych umiejętności pana Berczyńskiego pamiętam jedną sytuację jak chciał instalację w kuchni zmieniać bo czajnik nie działał. ... trudno żeby było inaczej. Zazwyczaj trzeba go do prądu włączyć.
  • Odpowiedz