Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#logikarozowychpaskow #zwiazki
Koleżanki to jest największy wrzód na dupie kobiety. Nie mówię o dobrych przyjaciółkach, znajomych. Mówię o „koleżankach”. Tych, co to zawsze zaczynają rozmowę od „Hej kochana”. Jeśli Twoja kobieta potrafi zrobić Ci aferę z dupy po spotkaniu z „koleżanką”, a na co dzień jest do rany przyłóż partnerką, to czytaj dalej.
Koleżanki to laski, które dupa piecze, kiedy komuś się powodzi, jest szczęśliwy, albo nawet radzi sobie dobrze z problemami. Koleżanki każdy Twój sukces przemienią w porażkę. A jak już koleżanki nie mają facetów… Wtedy zaczyna się jazda.
Skąd wiem?
Bo zostałam w cudowny sposób obdarowana przez życie taką koleżanką i ciągnie się to za mną przez kilka lat.
Od 2 lat widzę, jaka to swołocz i moje życie jest proste, ale do pory olśnienia nie raz zdarzyło mi się zapłakać przez bijacz. Nazwijmy ją więc B.
B jest moją kochaną kuzynką, która siedzi w szeroko pojętym biznesie beauty. Jak już siedzi, to ona się ZNA, a jak się ZNA, to jej misją jest upiększenie świata.

„O, kochana, odrościk widzę masz, no pasuje poprawić, bo to wsiurstwo z odrościkiem”

„Kochana, taka jesteś śliczna, ale ja bym ci trochę usta powiększyła, trochę kwasiku, bo jak się uśmiechasz to w ogóle ci nie widać wargi.”

Tak #!$%@?, mam odrościk i go widzę, każda kobieta widzi swój odrost, tak jak widzi, że ma pryszcza, nieogolone nogi albo plamę na bluzce. Mówienie jej o tym nie poprawia jej humoru, sprawia raczej, że czuje się fleją. Więc po co? Dla poprawy samopoczucia komentatorki, bo ona odrościk farbuje, nogi ma zawsze ogolone a plam nie ma bo pije tylko wodę i je sałatę. Sałata nie brudzi.
Moja „koleżanka” jest też świetna w pochwałach:

„No tak kochana, gratuluję awansu! Wiadomo, dziecka nie możecie mieć to chociaż masz czas na karierkę, nie to co ja, tak tylko te dzieci i dzieci”

„O, kochana, śliczne to mieszkanie kupiliście, takie duże i gustowne, ale byś dołożyła to byś domek miała, to i można grilla rozpalić, dzieci puścić na ogród. No ale ty i tak dzieci nie masz to po co ci ogród.”

A co najważniejsze, B nie może znieść tego, jak bardzo się kochamy z mężem. Nie może dopuścić do swojej pięknej główki myśli, że tworzymy związek partnerski i nie mamy potrzeby robienia sobie na złość. Nie zdając sobie sprawy, jak destrukcyjny wpływ ma na mnie znajomość z B, kilka razy zdarzyło mi się zrobić awanturę mojemu (jeszcze wtedy) chłopakowi po spotkaniu z nią. Przykład: „dlaczego on nie kupuje mi co chwile prezentów i mnie nie szanuje.” Czy to był mój pogląd? Nie. Jednak jeśli przez 3 godziny ktoś opowiada Ci historie w stylu:

„mój misiek daje mi co miesiąc biżuterie, ostatnio zegarek mi kupił, bo on mówi że mnie prawdziwie kocha. O, kochana, a ty ciągle tylko jeden koralik na tej pandorce? No widzisz jak to jest [tu zerka na swój zegarek kupiony przez misia i mówi, że musi już iść, bo miś jej obiecał niespodziankę],

nakręcasz się. Później widzisz się ze swoim chłopakiem, który zmęczony po pracy chce obejrzeć film z Toba. I wbrew sobie wszczynasz kłótnię. Na szczęście po kilku takich sytuacjach zauważyłam, że moje pretensje zawsze pojawiają się po spotkaniu z B. To zrewolucjonizowało moje życie. Odtąd, kiedy B próbuje nakręcać aferę, ja odpowiadam, że jestem szczęśliwa i jest dobrze. A ona dostaje piany. Im mniej daję się sprowokować, tym bardziej „koleżanka” jest sfrustrowana.
A jaka była zła gdy mój chłopak mi się oświadczył. Nie odzywała się miesiąc, a jak się w końcu spotkałyśmy na imprezie rodzinnej poradziła mi, żebym sprawdziła, czy to aby nie cyrkonie w pierścionku, bo jakoś słabo błyszczą xD
Mogłabym przytaczać przykłady takiego koleżankowego #!$%@? bez końca, ale nie o to chodzi. Chciałabym, żeby kobiety potrafiły sobie z „koleżankami” radzić. Nie dać sobie wejść na głowę, nie pozwolić na to, aby jakaś pinda poprawiała sobie samoocenę ich kosztem. Ja mojej „koleżanki” nie mogę po prostu wyrzucić z życia, bo spotykamy się na imprezach rodzinnych. Wiedząc jednak, jak toksycznie działa na mnie „koleżanka”, odcinam się. Jestem na tyle dojrzałą kobietą, że wiem, co jest dla mnie dobre, a co nie. Nie każda dziewczyna doszła jeszcze do tego etapu. Jeśli więc widzisz, że Twoja dziewczyna zachowuje się inaczej po spotkaniu z psiapsiółą, daj jej do przeczytania ten tekst, albo po prostu zapytaj, czy nie została nakręcona przez „kochaną koleżankę”.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 18
@agaja Nie wierzę w to, że takie istnieją. Być może istnieją takie, które są równie biegłe w racjonalizowaniu swoich emocjonalnych decyzji co mężczyźni. Bo mężczyźni są w tym mistrzami : )
Koleżanki to laski, które dupa piecze, kiedy komuś się powodzi, jest szczęśliwy, albo nawet radzi sobie dobrze z problemami. Koleżanki każdy Twój sukces przemienią w porażkę. A jak już koleżanki nie mają facetów… Wtedy zaczyna się jazda.

@AnonimoweMirkoWyznania: sama prawda ;)
jesli tak jest, t ta kobieta niech moze zacznie sama myslec moze.


@agaja: tak jak w 95% przypadków zgadzam się z Twoją opinią, tak tutaj nie do końca. Spotkania z takimi koleżankami są dość emocjonalne- narasta frustracja, pojawiają się elementy zazdrości i nie zawsze kontroluje się lub zauważa to po powrocie do domu. Tacy toksyczni ludzie potrafią mocno namieszać w głowie i zdrowy rozsądek się wyłącza. Oczywiście nie bronię tego, ale
@AnonimoweMirkoWyznania: Jesli cie to pocieszy to chce ci powiedziec ze w gronie meskim sa tez tacy "kumple". oni by najlepiej #!$%@? chcieli kierowac zyciem innych bo swoim nie potrafia albo sa pod parasolem mamy lub rozowego ktory ogarnia wszystko co skutkuje tym ze "kumplom" sie zwyczajnie nudzi i chca prowdzic porady zyciowe uzdrawiajace wszystko bo mysla ze wszytko wiedza, pepki swiata #!$%@?. #!$%@? sie z butami w zycie innych i ni
@AnonimoweMirkoWyznania Generalnie osoby które mają skłonności do mówienia do mnie kochanie, słoneczko, kwiatuszku itd itd ("koleżanki") to osoby dwulicowe, włażące w tylek, pierdoły i bardzo fałszywe. Za każdym razem się sprawdza :) także polecam takie "kwiatuszki" wyrywać z korzeniami