Wpis z mikrobloga

@nicniezgrublem: tak. Ja zaś byłem pewien (bo tak mi to na gifie działało), że za uderzenie młoteczka odpowiada dźwignia repetycyjna. W tym momencie ten kalosz był dla mnie po nic.
Swoją drogą... daleką drogę ten mechanizm przeszedł od klawesynu, który zdaje się mechanicznie był właśnie zestawem prostych dźwigni mających na jednym końcu klawisz, a na drugim coś, co "brzdąkało" o struny.
@red-bearded: prawda? Jakby drugi koniec klawisza na sztywno walił w strunę, to przecież też by działało! :D


@Jarek_P: Naciśnięcie klawisza powodowałoby uderzenie w strunę i dalsze jej dociskanie, czyli dźwięk od razu by się kończył. A dzięki temu nieważne, czy uderzysz w klawisz i puścisz, czy będziesz go dalej trzymał, dźwięk będzie trwał nadal, cichnąć powoli, chyba że się naciśnie nogą pedał, który tłumi dźwięk
@nicniezgrublem: @Jarek_P: ten "kalosz" najpierw popycha młoteczek, a po uderzeniu w strunę odskakuje i go uwalnia. W ten sposób młoteczek uderza w strunę i sie od razu cofa nie tlumiac jej drgań. Wtedy przytrzymanie wciśniętego klawisza reguluje jak długa ma trwać dźwięk. Po jego puszczeniu na strunę opada biały "samochodzik" (po lewej na gorze) i tłumi dźwięk. Gdyby nie "kalosz" to przy wciśniętym klawiszu młoteczek wciąż by dotykał struny i