Wpis z mikrobloga

Dziś zwraca się do mnie znajoma (taka mocna katoliczka) i pyta:

[Ona] Skoro jesteś ateistą, to dlaczego przychodzisz na msze?

[Ja] Robię to z szacunku do babci i swojej rodziny, dla której jest to ważne, a ja swoje poglądy mogę schować do kieszeni.

[O] Ale to jakiś żart, ja nie wyznaję szatana, to nie słucham metalu (wtf)

[J] To bardzo niezrozumiałe dla mnie myślenie, nie sprawia mi problemu co kto robi, a jeśli kogoś szanuję, to mogę wykonać jego wolę, bo ateista nie znaczy satanista i mnie w tym kościele nikt nie spali.

[O] A święta? Na pasterce byłeś.

[J] Uznaję święta za normalną tradycję i sądzę, że to wspólne rodzinne wyjście jest na swój sposób wartościowe i warto je kultywować. Urodziłem się w kulturze, która tak postępuje i widzę w tym same plusy. Spotkania z rodziną zawsze mnie cieszą. A nie mam zamiaru psuć atmosfery swoim oportunizmem na pokaz, tylko cieszyć się wspólnym czasem i nawet pójdę poświęcić jajka, bo rodzina idzie i będzie wesoło.

[O] Bóg cię za to pokara, to najgorsze bluźnierstwo, to jakby wilk między owce wchodził, nie jesteś tu mile widziany.

[J] Jeśli tak uważasz, to zapewne tak się stanie, jednak chyba powinnaś okazywać mi szacunek i liczyć na nawrócenie, a nie wyganiać i skreślać.

[O] Dla ciebie już nie ma szansy, chyba robisz to z premedytacją, żeby nas wkurzyć!

[J] Uwierz mi, że robię to bardziej z szacunku do innych poglądów i mam otwarty umysł na wszelkie kultury. Mogę równie dobrze iść do innej świątyni by obserwować rytuały. Sądzę, że mój światopogląd nie powinen być tematem debat.

[O] Bóg widzi to co mówisz i będziesz tego żałował.

[J] Rozumiem.

[O] Nic nie rozumiesz, nie pokazuj się w kościele, bo robisz to tylko od święta i na pokaz.

[J] Niech i tak będzie, nie będę się kłócił, ale w kościele się zjawię. Wesołych świąt.

w tym momencie odwraca się sfochana i odchodzi.

Nie rozumiem tego wytykania palcami. Nie jestem gimboateistą, który śmieje się z katolików (uważam wiarę, za bardzo wartościową sprawę), nie dyskutuję zazwyczaj na ten temat, jedynie pytany odpowiadam. Jedyne co, to zjawiam się czasem z rodziną w świątyni, aby nie burzyć ich świata, w dodatku widuję się z nimi bardzo rzadko, więc z mojego punktu widzenia czy pójdziemy do parku, czy do kościoła - bez różnicy, z ich punktu widzenia lepszy jest na ten czas kościół, więc się zgadzam i szanuję, a spotkanie na pasterce wielu starych znajomych na rauszu, dawno nie widzianych, to fajna tradycja. A teraz byłem na 5 z rzędu mszach za zmarłą babcię, bo zawsze mnie o to prosiła, nie muszę się modlić, ale żebym był tam dla niej. Więc jestem i będę na wszystkich zamówionych 36 mszach, choćby nie wiem co, bo obiecałem i to kwestia zasad. A tu mnie wyganiają :( Na szczęście to wyjątek, inni rozumieją wszystko.

Oczywiście być może nie mam racji, być może to ona ją ma. Nie mi oceniać.

#religia #coolstory #dyskusja #rozmowa #ateizm
  • 31
@Sancho_Pansa: Bo ich widać ;) Normalny ateista nie przekonuje katolików do ateizmu. Jeśli już, to gada w gronie osób o tym samym światopoglądzie. A to, że w necie widzisz głównie posty gimboateistów, to właśnie fakt, że tylko oni się wypowiadają i czują potrzebę pośmiania z innych. To najgorsza zakała, gardzę takimi ludźmi, bo to zazwyczaj dzieci, które przeczytały tak w internecie.
@Clermont: Chodzi o to, że tak widzi mnie osoba postronna (owa dziewczyna), jako oportunistę, który dla własnych korzyści idzie tam, gdzie nie powinna i nie ma żadnych hamulców i, że ja nie mam zamiaru się prezentować jako ktoś taki. Niemniej mogę się zgodzić, że nie oddałem kontekstu i słowo jest koniec końców użyte źle.
@vivo: Jestem w takiej samej sytuacji jak ty i zdarza mi się spotykać podobnych ludzi. To smutne, że takie jednostki wykazują się brakiem zarówno logiki jak i wiedzy o religii, którą tak dzielnie forsują. Jedna z bardziej groteskowych ironii jakie się w życiu spotyka. Jak byłem młody to wymyślali jakieś dziwne historię, że jestem z „kociej wiary”, albo jeszcze gorsze rzeczy, a były przypadki, że matki znajomych zabraniały im się ze
@vivo

Mam dokładnie identyczne poglądy, znajomą absolutnie się nie przejmuj - chyba nie zrozumiała definicji miłości do bliźniego w chrześcijaństwie. 1 z moich najlepszych przyjaciół jest podobnie ekstremalny w swoich poglądach, ale jednocześnie kiedy zobaczy mnie w kościele to niezmiernie się cieszy. Wszystko zależy od człowieka ot co.

I chociaż mieszkam i studiuję za granicą i moja mama nie ma jak sprawdzić czy chodze do kościoła, to z szacunku do niej i
@vivo: Masz prawidłową postawę, a ta panna jak podrośnie, to może zrozumie błędy w swoim myśleniu. A jak nie zrozumie, to tylko ona na tym ucierpi.
@vivo: U mnie typowy dialog wygląda tak.

- Tak w ogóle dlaczego nie chodzisz do kościoła? W Boga nie wierzysz.

- Tak, nie wierzę.

- Nie wierzysz? Ale dlaczego nie wierzysz?

- Po prostu, przemyślałem to sobie wszystko i wywnioskowałem, że Boga nie ma.

- Aha, ty to zawsze taki dziwny byłeś.