Wpis z mikrobloga

Była w domu starców babcia o imieniu Marjorie, w skrócie Mary - wyższa ode mnie o głowę, cięższa o jakieś 50 kg, z wiecznie obandażowanymi słoniowymi nogami, chodząca z użyciem balkonika, który musiał wytrzymywać takie ciśnienia, że niewiele brakowało, żeby zaczęły się wytrącać z niego diamenty. Z twarzy trochę jak Jerzy Stuhr, ale starszy i jeszcze bardziej zniszczony.

Z Mary problem był taki, że miała formę demencji, która objawiała się dziecinnym zachowaniem. Jak pierwszy raz widzicie coś takiego, trudno uwierzyć, że taka osoba nie udaje. Zdrabnianie słów, płacz o byle gówno, przekomarzanie się. Babka potrafiła nawet odwinąć komuś w złości. Rozumiecie? 185 cm, ze 130 kg, łapa jak ramię koparki - jak wam taki ktoś odwinie... Rada była taka, żeby Mary nie #!$%@?ć, ale Mary #!$%@?ła się o byle co. A najbardziej wkurzały ją zatwardzenia, które miała bez przerwy, bo obżerała się jak świnia (bawiąc się przy tym sztuczną szczęką i obrzydzając absolutnie wszystkich na sali obiadowej).

Znów schodzę na tematy fekalne, ale cóż - do tego w dużej mierze sprowadzała się ta robota.

Ok, zatwardzenia Mary. Otóż zatwardzenia Mary były epickie, o czym przekonałem się, kiedy znalazłem za jej łóżkiem poupychane kulki stolcowe wielkości kul bilardowych - i podobnie twarde. Powaga, kobieta wyciągała z dupy kamienie. Rzuciłbyś w kogoś - mógłbyś zabić. Były tak twarde, że nawet nie zostawiały zabrudzeń. Było to na swój sposób imponujące.

Zwróćcie uwagę, że napisałem "wyciągała z dupy". Zatwardzenia miała tak potężne, że czasem, wkurzona, po prostu wkładała sobie rękę w odbyt i wyszarpywała takiego klopsa. Robiła to przeważnie w łóżku, przed zaśnięciem, kiedy nie chciało jej się ruszać do kibla - stąd kolekcja, na którą się natknąłem.

Jak można się domyślić, nikt nie lubił zajmować się Mary - i nic dziwnego, bo była to osoba ekstremalnie uciążliwa i wredna. Takie duże dziecko, wielka gruba idiotka. Tak ją wszyscy postrzegali i tak traktowali. Przyznam się, że ja też, ale to chyba jej przypadek zmienił mój sposób postrzegania wszystkich rezydentów. Otóż dowiedziałem się, że zanim Mary stała się #!$%@?ącym zdziecinniałym wielorybem, pomagała ludziom - prowadziła sierociniec, działała charytatywnie, ogólnie całe życie poświęciła na takie sprawy.

Inaczej zacząłem patrzeć na tę kobitę - tak, żeby nie widzieć tego złośliwego gnoma, ale, no wiecie, całą osobę. W końcu ona też kiedyś była młoda itp.itd. - a strzał z bata później była staruszką z demencją. To właśnie takie spojrzenie na tych ludzi sprawiło, że miałem do nich nieskończenie dużo cierpliwości.

TLDR


#coolstory #truestory #domstarcow

Cz. 1 - szkocki dom starców, brązowy pokój, obleśny starszy pan - http://www.wykop.pl/wpis/7857474/kazdy-ma-swoje-coolstory-to-i-ja-czyms-rzuce-jest-/

Cz. 2 - wypadające odbyty - http://www.wykop.pl/wpis/7860820/jedna-z-ciekawszych-rzeczy-z-ktorymi-spotkalem-sie/
  • 6