Wpis z mikrobloga

Aż się wam wyżalę, bo #!$%@? nie mam komu. Mam 28lat, miałem całkiem dobrze płatną pracę, miałem kobietę, z którą planowałem ślub. Wczoraj rzuciłem wszystko w #!$%@?.

Dlaczego? Codziennie rano jak wstawałem tylko się #!$%@?łem, że muszę iść do pracy, której szczerze nienawidzę. Oczywiście pracowałem, bo z czegoś żyć trzeba. Dziewczyna, której nie kochałem - byłem z nią tylko dlatego, że długo jesteśmy itp., rodzina itp - ci co są kilka lat w związku zrozumieją.

W końcu pomyślałem o sobie za 10 lat. Będę Januszem, który #!$%@? tylko po to, aby Grażynka mogła wydawać kasę, może jakieś dzieci będą - ale ja #!$%@? będę nieszczęśliwy.

28lat to ostatni dzwonek, w którym możesz coś zmienić.

Rzuciłem pracę, narzeczonej powiedziałem, że się rozstajemy, z mieszkania się wyprowadzam.

Wniosek:

Jestem zajebiście szczęśliwy - bo czuję się jakbym zrzucił z siebie tonę cebuli.

Troszkę boje się jutra, ale będzie co ma być.
  • 127
@garindaan: Skoro nie lubił swojej pracy to nie widzę powodu żeby w tym trwać. Tak przynajmniej może zacząć coś zupełnie nowego, w innym miejscu, odciąć się od otoczenia itd. Mi zmiana środowiska bardzo pomogła.