Wpis z mikrobloga

Czas na kolejny drugi odcinek #autozakupowapomylka Jeśli widzisz ten tag 1 raz, to informuję, że będzie to cykl wpisów o samochodach, do zakupu których nie zachęca praktycznie nic.

Odcinek 2: Volkswagen Eos

Kabriolet typu CC

Lata produkcji: 2006-2011 (Europa, w USA wciąż dostępny)

Któregoś pięknego letniego wieczoru jadąc do domu swoim wielkim kombi lub miejskim hatchbackiem, łapiecie nieoczekiwany ból dupy w stylu:

Ale bym sobie otworzył teraz dach i pojechał okrężną drogą przez wioski, wdychając aromat stygnących pól czy lasu po deszczu

Załóżmy że to uczucie was nie opuściło, finanse pozwalają i zaczynacie rozglądać się za kilkuletnim kabrioletem. Po jakie marki sięgną wasze myśli? Tego nie wiem, ale jestem prawie pewien, że nie będzie to Volkswagen :D Ale do emocji wrócimy później.

Eos wszedł na rynek w 2006 roku jako odpowiedź na spopularyzowany głównie przez francuskich producentów segment kabrioletów z twardym dachem. Płyta podłogowa, silniki i większość elementów wnętrza pochodziła z Golfa V generacji. Niestety połowa lat '00 to kres, gdy VW zaczął wprowadzać do swoich modeli serię jakże innowacyjnych i nowoczesnych jednostek TSI i FSI. Eos jako świeży i dosyć drogi model dostał je w zasadzie wszystkie: 1.4 TSI z wyciągającym się łańcuchem rozrządu, zbierające nagar FSI i pożerający hurtowo olej 2.0 TFSI.

W ofercie były jeszcze V6 o pojemności 3,2/3,6, ale powiedzmy sobie szczerze: średnie spalanie 12l/100km nie brzmi zachęcająco, a 250KM to już moc która zasługuje na coś więcej niż przedni napęd. Zresztą kto kupuje kabriolet by non-stop zapieprzać z gazem w podłodze? Występował jeden diesel, słynny 2.0 TDI, ale klekot spod maski i zapach spalonego ON to chyba ostatnie rzeczy jakich chce doświadczyć właściciel cabrio. Seryjny DPF całkiem kompromituje tę propozycję.

Auto nie psuje się jakoś szczególnie, pada to samo co w innych VW czyli (w zależności od wersji i wyposażenia). Jaki silnik i skrzynia (opcjonalna DSG), takie awarie. Z racji młodego wieku, rdzy jeszcze nie stwierdzono.

Wróćmy jednak do emocji. #!$%@?ąc od ogólnego zamysłu auta typu CC, gdzie rzekomą niepraktyczność z tytułu miękkiego dachu zastąpiono stalowo-szklaną kanapką i wynikającej z niej pokracznej bryły nadwozia, wyższej masy i "obniżonej wyjątkowości", Eos rysuje się jako raczej nudne auto. Siedząc w środku czy patrząc pod maskę nie ma cienia wątpliwości - konstrukcyjnie jest to Golf V. Zawieszenie, wrażenia z jazdy - to samo, ale gorzej z racji wyższej masy. Nie zapewni komfortu znanego z francuskich rywali, ani prowadzenia jak w BMW.

Stylistyka nie porywa za sprawą tylnych lamp i atrapy chłodnicy, przez co łatwo pomylić jest go z Passatem B6. Po liftingu wymieniono obie pary lamp, przez co w lusterku wstecznym Eos jest niemal nie do odróżnienia od Golfa VI.

Gdzie w tym wszystkim może kryć się radość z prowadzenia czy posiadania cabrio? Tego nie wiem. Eos wygląda, jeździ i daje wrażenia jak każdy inny Volkswagen. Kupując kabriolet, raczej nie chcemy i nie oczekujemy, by jawił się w odbiorze jako zwykły kompakt. Technicznie nie jest to zła konstrukcja, ale pomysł kupna auta służącego do czerpania frajdy z jazdy wyprodukowanego przez koncern słynący z beznamiętnych przyrządów do wożenia tyłka, uważam za chybiony. Nawet gdy za kilka lat jego cena spadnie i za podobnymi rocznikami zaczną się rozglądać poszukiwacze niemieckiego prestiżu, nie sądzę by Eos trafił na polską prowincję - jest zbyt rzadkim modelem. Ale jak napisałem wyżej - raczej nie bez powodu.

#samochody #volkswagen
Sepang - Czas na kolejny drugi odcinek #autozakupowapomylka Jeśli widzisz ten tag 1 r...

źródło: comment_2gEmngCJthK1WHLmkHxuJhIocoHwGMSH.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
@afrolo2568: dzięki, wpadłem na ten pomysł kilka dni temu, gdy widząc zaparkowaną Carismę pomyślałem "o jezusie, za darmo bym tego nie wziął" i zebrałem tym kluczem sporo takich aut, które opiszę z czasem. Mirko ostatnimi tygodniami podupadło, a ja mam czas i chęć do pisania także trochę treści wyprodukuję i poziom choć trochę podniosę,

Tagów #motoryzacja i #samochody od dawna nie obserwuję, wystarczy mi już wrzucania zdjęć zglebowanych japońców i pytań
  • Odpowiedz
@Sepang: bardzo fajny tag. Obserwuje. Moj pomysl dla Ciebie na taki krótki artykul to audi a2. Sam fakt ze auto aluminiowe to niewypał,ale reszte dopiszesz mysle juz Ty :)
  • Odpowiedz
@gacork: faktycznie, Audi A2 nie miało za dużo sensu jako nowe auto. Ale używka chyba nie jest aż taka głupia - pomyślimy. Inne Audi czeka zresztą w kolejce do opisania.
  • Odpowiedz
@nekti: dołączam do listy niby popularnych aut, których nigdy nie widziałem na żywo :D

tył ma całkiem do rzeczy, te ostre lampy są fajne

ale przód typowy dla peżotów, czyli ogromna paszcza i zez jednocześnie zbieżny i rozbieżny z przednich lamp

jak pisałem wyżej, większość aut CC ma kłopoty z proporcjami - są za wysokie, bulwiaste, a za drzwiami zaczyna się wielka boczna "ziemia niczyja". W kształcie jak połączenie gruszki, mydła
  • Odpowiedz
@Sepang: tak ale jak wiesz,jesli ktos rozwali takie audi to w blacharke idzie kupe pieniędzy,ogolnie samo audi przyznali ze to model nieudany dlatego zakończyli produkcje w 2005/2006 roku chyba? Jakos tak :) licze na artykul
  • Odpowiedz