Wpis z mikrobloga

Po przeczytaniu wpisu @ateibok a także namowach niektórych Mirków postanowiłem również podzielić się swoimi doświadczeniami w temacie „duchów”. Będę pisał raczej konkretnie, bo to historia dość długa. Przyznaje też, że wcześniej należałem raczej do tych, co powątpiewali w manifestacje niematerialne.

Akcja miała miejsce 8 lat temu w Wielkiej Brytanii, miejscowość Wigan. Brat, po ukończeniu studiów został „namierzony” przez firmę z UK która zaoferowała mu kontrakt. Znaleźli mu też mieszkanie na początek. Pojechał, było spoko, mieszkanie niczego sobie. Zadzwonił też po czasie do domu, że ogarnął sprawy, pracuje, ma się dobrze, tylko jakieś dziwne rzeczy się dzieją na tym mieszkaniu (wszystkie akcje działy się o 3 w nocy: włączał się telewizor, resetował laptop, ktoś chodził po strychu, pukanie, drapanie – oczywiście o tym nie wspomniał wówczas, bo po co). Dom był 1 piętrowy, górę wynajmował on z żoną, na dole zaś mieszkał właściciel (lat ok. 70). Brat wiedział tylko, że tam gdzie wynajmował, umarła żona właściciela (i że przychodziło dużo poczty, adresowane na wiele nazwisk – nasze domysły: wynajmowało to mieszkanie wiele osób, po czym zapewne czmychało).

Ja, mając wówczas nieukończone 18 lat (grudzień), pojechałem do niego w wakacje z nadzieją, że uda mi się znaleźć pracę i będę mógł sobie zarobić trochę funtów. Przybyłem, pracy nie dostałem ze względu na wiek. Jako, że nie miałem co robić, a grało się wówczas w Tibię, to siedziałem i grałem. Przestawił mi się przy tym zegar biologiczny – chodziłem spać o 2-3 w nocy (choć próbowałem zasypiać wcześniej, ale bez skutku), budziłem się koło 12-13 i tak leciał dzień za dniem. Przez pierwszy tydzień nic się nie działo, toteż zapomniałem o początkowych obawach. Po tygodniu za to poszło z grubej rury…

Co noc ktoś chodził obok mnie. I nie, nie był to wiatr, właściciel na dole czy moje zwidy. „Odgłos chodzenia” był porównywalny z chodzeniem boso po płytkach, słychać było takie „odrywanie” metr, dwa, obok mnie. Dodam też, że spałem na środku „salonu” z którym łączyła się kuchnia, korytarz do sypialni mojego brata, a także łazienka, tak więc moje „legowisko” było połączone niemal z całym domem. Oprócz chodzenia, pojawiły się również odgłosy dobiegające ze strychu – równomierne kroki (zataczające krąg), pojawiające mi się nad głową. To było przerażające. Jak się ostatnio dowiedziałem, mój brat z żoną też tego doświadczyli (temat tego straszenia pojawia się w mojej rodzinie za każdym razem jak się spotykamy). Oprócz chodzenia po płytkach i strychu, pojawiło się drapania ścian, stukot i tym podobne. Ale co dziwne, po początkowym przerażeniu przyzwyczaiłem się do tego. Nie wiem, być może gówniarska naiwność a może przeświadczenie, że w zaświatach mam Tatę, który nie pozwoliłby by mi stała jakaś krzywda od „tego czegoś”. Kiedy przyzwyczaiłem się do tych „manifestacji” i zacząłem już bez problemu zasypiać, wtedy pojawiły się kolejne akcje.

Pierwsza – siedzę sobie przy laptopie, godzina jakaś 22. W pokoju półmrok, bo świeci się słaba lampka w rogu. Widzę kątem oka postać, która sunie powoli po mojej lewej w kierunku łazienki. Otwierają się drzwi, słychać dźwięk prysznica. Mijają minuty. W końcu zdaje sobie sprawę, że od trzydziestu-czterdziestu minut ktoś bierze prysznic. Od razu pobiegłem w stronę łazienki z przerażeniem i stanąłem przed drzwiami. I wiecie co? Nagle cisza. Wbiegam do środka, a tam nikogo nie ma, choć kabina mokra. Zgłupiałem. Rano dostałem ochrzan, że nie wyłączyłem światła na noc. Po tłumaczeniach usłyszałem tylko odpowiedź „..#!$%@?, znowu zaczęło straszyć”. Chcielibyście zobaczyć moją minę..

Akcja druga – gram w tą cholerną Tibię (choć wtedy prawilna). Godzina 3.33. Jak nie jebnie coś w kuchni! Pierwszy raz w życiu ze strachu włosy na rękach stanęły dęba. Najgorsze jest to, że bliżej mi było zaświecić światło w kuchni, niż na drugim końcu salonu. Modląc się na głos i idąc po omacku trafiłem na włącznik światła w kuchni. Sztućce wraz z plastikowym pojemnikiem leżały na płytkach, tak jakby ktoś strącił je z blatu (chyba nie muszę dodawać, że blat był płaski) Ta akcja wystraszyła mnie najmocniej i nie potrafimy jej wytłumaczyć.

Historia ma dalszy ciąg, ale nie wiem, czy nadal jesteście zainteresowani?

#truestory #duchy #straszenie

wołam:

@szrek

@maryjanna

@techies

@Wyrzutnia_rakiet_balistycznych

@ateibok
  • 39