Wpis z mikrobloga

Link do I cz: link

Osoby:

J – brat, który mieszka w UK (wówczas lat – 27)

W – brat, który mieszka w Krakowie (wówczas lat – 25)

W Anglii byłem łącznie 5 tygodni. Po tym wszystkim, co tam się działo, brat J. postanowił zmienić mieszkanie (żona była w pierwszych miesiącach ciąży). Akurat tak się złożyło, że w odstępie dwóch tygodni od mojego odjazdu, do mojego brata miał przyjechać nasz brat W. który mieszka w Kraku. Chciał pomóc w przeprowadzce, a przy okazji się zobaczyć z J. Ja z kolei nie widziałem się z W., nie mówiłem też nic o tym co się działo, dlatego to co go spotkało, tylko potwierdziło, że nie miałem żadnych omamów czy zwidów.

W. miał spać w tym samym miejscu co ja wcześniej. Bracia zadzwonili do nas wieczorem, pogadaliśmy chwilę i mieli odezwać się kolejnego dnia. Rano dostajemy telefon. W. nie mógł spać, bo spotkały go te same „manifestacje” co mnie. „Coś” chodziło od lewej do prawej, maszerując po przedpokoju, strychu. Do tego słyszał pukanie i tak dalej. Oczywiście nie mógł zasnąć, więc stwierdził, że skoro nie dzieje mu się krzywda, to odpali sobie konsolę i pogra na TV, żeby „zmęczyć oczy” i szybciej zasnąć. Tak też zrobił - siedział na materacu, mając za sobą cały pokój. Nagle stąpanie ucichło i wyglądało to tak, jakby ktoś szedł do niego spokojnym, lecz zdecydowanym krokiem. On wówczas złapał w sobie jakby blokadę, wcisnął pauzę i nasłuchiwał… kroki zmierzały w jego kierunku i… materac ugiął się pod czyimś ciężarem, tak jakby ktoś na nim stanął. Gość nagle z krzykiem wyparował z tego materaca i zaczął dobijać się do sypialni J. (W. później mówił, że słyszał jakby coś „zbiegało w kierunku schodów”) J. jak otworzył drzwi, to mówił, że w takim stanie naszego braciszka jeszcze nie widział.. Cały biały, rozdygotany, łzy w oczach, krzyczy „że on #!$%@?, on tam nie wraca, on idzie spać do nich!”. I spał z nimi w jednym pomieszczeniu następną noc. Później była przeprowadzka, a na nowym mieszkaniu już był spokój. Do dzisiaj temat ten, tak jak wspominałem wcześniej, pojawia się w naszych rozmowach. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, co to było. Na pewno nie były to żadne warunki atmosferyczne i tym podobne. Historia ta zmieniła moje podejście w temacie duchów i wierzę, jak ktoś mówił, że miał podobnie.

Odnośnie samego mieszkania, napiszę kilka uwag które pamiętam:

J. mówił, że odkąd założyli medaliki, to „straszenie” jakby ucichło, ale tylko na chwilę, później znów się zaczęło.

Ja ani W. nie mieliśmy problemów z samoistnie włączającym się sprzętem RTV, tak jak miał J.

Mój przyjaciel z ławki osiedlowej jest księdzem. Dyskutowałem dużo z nim na ten temat. Wg. nauki KK takie przypadki tłumaczone są raczej jako złe intencje złych istot (powiązane z demonami etc.) chcące wyrządzić krzywdę.

Historie tą znają moi znajomi, choć niektórzy nie wierzą, że to się wydarzyło naprawdę.

Jeśli jesteście zainteresowani, to mogę napisać jeszcze kilka innych przypadków (z rodziny i bliskich znajomych), tyle, że już w nich nie uczestniczyłem, niemniej są bardzo ciekawe.

Nie pisałem pełnych imion, mam nadzieję że to nie problem.

#truestory #th0r #nawiedzonedomy #creepystory

wołam:

@jascen

@AnnMari

@eQuuS

@farbadookienn

@tobiasty

@DariaAwaria

@jednakwiecejniz14sekund

@atrapa

@private_raa
  • 56
@th0r: czyta się fajnie ;-). Jaki interes? Dla rozrywki, jak opowiadania czy coś ;P.

@AnnMari: codziennie śpię sam, w sumie już się przyzwyczaiłem, kiedyś też nie lubiłem. Ciekawe, jak dzisiaj będzie.
@AnnMari: Żeby zobaczyć bezpośrednio, to nie widziałem. Kiedy była akcja z tą łazienką, to tylko widziałem postać sunącą do łazienki ale myślałem, że to moja bratowa. A jak to wyglądało? Postać jakby w szlafroku, było ciemno, nie przypatrywałem się raczej tylko wiedziałem, że ktoś sobie idzie. Trochę jak Buka z muminków.. :-)

Ale zawsze jak się działy te "manifestacje", to wyczuwałem czyjąś obecność.
@syjam007: No powiem Ci, że adres gdzieś mam :-) Ale nie wiem czy chciałbym tam wrócić. Jak dziś sobie o tym myślę, to sam się sobie dziwie jak mogłem tyle wytrzymać.
@Pan_Slon: Nie wiem, skoro nie zbzikowałem i nie uciekłem w popłochu to chyba aż tak źle ze mną nie jest :-) wiesz, co innego, gdybym tylko ja dostrzegał, ale poza mną jest jeszcze 3 świadków.