Aktywne Wpisy
poorepsilon +45
W czwartej klasie podstawówki zdałam sobie sprawę, że się umiera. Że ten mityczny koniec, który dosięga każdego dosięgnie i mnie i że to serio będzie koniec.
Głupia odpowiedź mojego taty wywołała we mnie traumę i od tego czasu przez kilka miesięcy codziennie miałam ataki paniki. Gdy tylko przypomniało mi się, że muszę kiedyś umrzeć zaczynałam krzyczeć, płakać, trząść się i bić. Chcialam poczuć cokolwiek, poczuć, że jeszcze żyje.
Zbiegło się to z
Głupia odpowiedź mojego taty wywołała we mnie traumę i od tego czasu przez kilka miesięcy codziennie miałam ataki paniki. Gdy tylko przypomniało mi się, że muszę kiedyś umrzeć zaczynałam krzyczeć, płakać, trząść się i bić. Chcialam poczuć cokolwiek, poczuć, że jeszcze żyje.
Zbiegło się to z
marokoko 0
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Zaczyna się tak:
O 5 rano wyjeżdżam ze Szczecina aby odwieźć bratową z córką i siostrą do Poznania na lotnisko. Odlot koło 10 ale zawsze biorę zapas bo nigdy nie wiadomo co się stanie. No i właśnie to była jedna z lepszych moich decyzji.
Gdzieś koło 8 rano byliśmy ok 80km od lotniska (kawałek przed Pniewami) kiedy zauważyłem, że moje #volvo straciło ładowanie. Myślę sobie nie będę stresował dziewczyn i siedzę cicho. Powyłączałem wszystkie odbiorniki i jedziemy dalej. No ale 20km dalej widzę, że napięcie spada dość szybko i zaraz staniemy. Dzwonię do ciotki w Poznaniu, czy by po nas nie podjechała. Chwilę po rozmowie auto staje w szczerym polu. Dziewczyny zesrane, że olaboga nie zdążymy na samolot.
W czasie gdy czekaliśmy na ciotkę doszedłem, że pewnie padł alternator. Szybki rzut oka na allegro i znalazłem gościa co ma taki alternator, tyle że jest z Leszna, a to już dość spory kawałek od miejsca awarii. Jednak w czasie rozmowy okazało się, że jest co niedzielę w Poznaniu na giełdzie i ma ten alternator przy sobie.
Ciotka przyjechała, podrzuciła dziewczyny na lotnisko (fuksem 10min przed odprawą), a mnie na giełdę. Na giełdzie spędziłem dobre 30min na szukanie stoiska gościa z allegro. Kolejne pół godziny na wybieranie odpowiedniego alternatora z 6 różnych do wyboru w gąszczu innych części. Alternator w końcu kupiony (jeszcze utargowałem 20zł ( ͡° ͜ʖ ͡°) #cebula).
No to zbieram się na powrót, a przede mną 60km do auta. No to 2km z buta do autobusu, później następny autobus do Tarnowa Górnego, gdzie miałem nadzieję znaleźć PKS. Z tym, że PKS ma być za ok 4 godziny. No to jestem w dupie ale się nie poddaję i znowu 4km z buta do głównej drogi. Tam przy stacji próbuję łapać stopa. Po jakiś 40min zatrzymuje się facet ale mówi, że tylko do Pniew, bo później skręca w innym kierunku. Myślę spoko, dobre i to. Poznaniak jednak uczynny i przez CB radio załatwia mi następnego stopa z Pniew do mojego samochodu. Szybka przesiadka na czerwonym świetle (przy czym prawie wpadłem pod tira) i w końcu dotarłem do miejsca awarii.
Co najlepsze: W samochodzie miałem tylko 3 klucze. 8, 10 i 13. Dokładnie te klucze były potrzebne do wymiany alternatora. W nowym aucie tylko assistance i czekanie. Uwielbiam ten samochód :D #tylkovolvo
Na szczęście akumulator nie rozładował się do zera i udało się odpalić (Gdyby się nie udało to i tak miałem kable rozruchowe z zamiarem zatrzymania kogoś do pomocy). No i oprócz tego pogoda idealna na takie przygody :D ##!$%@?