Oskarżony o Stalking – czyli jak (nie)działa wymiar sprawiedliwości w Polsce

d360
d360

Oskarżony o Stalking – czyli jak (nie)działa wymiar sprawiedliwości w Polsce

Na początek trochę kontekstu:
Z byłą narzeczoną rozstałem się 2017.04.10 (wtedy widziałem się z nią ostatni raz).
Pisaliśmy później ze sobą, 2017.05.31 wysłałem jej kwiaty na urodziny i życzenia, następnego dnia (2017.05.31) odpisała, że dziękuje za piękne kwiaty i od tego dnia przestała odpisywać.
Od tego czasu próbowałem jeszcze z nią porozmawiać, wysłałem w sumie 13 wiadomości między 2017.06.09 a 2017.10.11, jednak bez odpowiedzi.
W międzyczasie od wspólnej koleżanki dowiedziałem się, że poinformowała ją, że rozstanie było moją winą, więc postanowiłem poinformować kilku gości zaproszonych na wesele które się nie odbyło, dlaczego się rozstaliśmy.

2017.10.12 otrzymałem list od adwokata byłem narzeczonej, że informowanie gości weselnych o powodach odwołania ślubu „narusza jej dobra osobiste”, aby być precyzyjnym Art. 24. § 1. KC
Pomyślałem, dziwne, nie odezwała się do mnie, ale poszła do adwokata, więc zaprzestałem kontaktów z nią.

2018.01.05 otrzymałem telefon z policji, że jestem oskarżony w sprawię nękania jej. Szok, ale poszedłem na policje, okazało się, że składała zeznania 2017.10.12 i 2017.12.29.

Oskarżyła mnie o:
- uporczywe nękanie
- wielokrotne śledzenie
- obserwowanie jej domu
- zajechanie jej drogi i stwarzanie zagrożenia

Byłem spokojny, ponieważ:
- pamiętałem co do niej pisałem i nic co można by uznać, za nękanie, a tym bardziej, że nie było jej sprzeciwu i liczba wysłanych wiadomości była za niska, aby uznać to za uporczywość
- do pozostałych 3 rzeczy mam dowody w postaci kopii zapasowej z kamery w samochodzie (korzystam z nielimitowanego miejsca na google photos), więc na policji powiedziałem, że jeśli tylko podadzą mi datę to dostarczy dowody gdzie byłem o danej porze i dokładnie co robiłem, dodatkowo
- raz przejechałem w okolicy jej domu, więc wiedziałem kiedy to było, zeznałem dokładnie jak to wyglądało, mówiąc, że w razie potrzeby dostarczę nagranie
- raz widziałem ją na drodze i uznałem, że to pewnie wtedy, więc zostałem na policji screeny z nagrania zrobione co sekundę i powiedziałem, że jak będzie potrzeba to dostarczę nagranie

2018.02.15 zostałem poinformowany, przez policję, że sprawa zostanie zamknięta ponieważ prokuratura nie widzi podstaw do postawienia aktu oskarżenia, jednak mam dostarczyć kopię listu od adwokata jaki otrzymałem 2017.10.12, wg informacji jakie dostałem chodziło o to, że nie ma w nic co by sugerowało, że była zarzuca mi nękanie. List dostarczyłem i miałem czekać na oficjalną informację o zamknięciu sprawy.

2018.03.07 dowiedziałem się, że jednak skierowano przeciwko mnie sprawę do sądu – tak nikt nie chciał ode mnie dowodów, alibi czy czegokolwiek.

2018.06.20 odbyła się pierwsza rozprawa. Cóż pomyślałem, pracuję w IT więc zrobiłem research, dowiedziałem się co i jak, znaczy jakie jest prawo, jakie jest orzecznictwo, jak definiuje się poszczególne pojęcia z art. 190a § 1 k.k.
„Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność,podlega karze pozba­wienia wolności do lat 3.”
Jako, że byłem niewinny to pomyślałem, czysta formalność, tym bardziej, że wg prawa oskarżony nie musi udowadniać swojej niewinności, a to oskarżyciel musi udowodnić winę.
Pojechałem do sądu licząc, ze sprawa zamknie się w godzinę.

Tak byłem naiwny … okazało, się, że nikt nie zweryfikował zeznać mojej byłem, policja zamiast je przejrzeć, dopytać czy zweryfikować, przekazała sprzeczne zeznania dalej (przykładowo była zeznała, że nie kontaktowała się ze mną po 2017.04.23 a do akt załączyła wydruki wiadomości jakie wysłała mi 2017.04.24 i 2017.06.01), prokuratura też po prostu bez czytania przesłała do sądu, a sąd, bez czytania zarządził rozprawę, mimo iż akt oskarżenia nie spełniał formalnych wymogów Art. 332. § 1.

Najlepsze jednak było ciągle przede mną
Prokurator nie stawił się na rozprawie, co bo po co, płacą i nie można go zwolnić, co się będzie wysilał.
Moja była stawiła się jako oskarżyciel posiłkowy i wynajęła adwokata, jaki jej pomagał – zdziwiłem się, ale może to normalne.

Jako oskarżony, zacząłem, powiedziałem, że nie mam nic do ukrycia i na każdy dzień mogę dostarczyć, dane GPS z telefonu i nagrania z kamery w samochodzie, aby udowodnić, że rzekomego śledzenia mojej byłem nigdy nie było. Powiedziałem także, że nigdy była nie prosiła mnie abym przestał się z nią kontaktować, a gdy 2017.06.01 podziękowała mi za kwiaty na urodziny odebrałem to, że jest szansa, na porozumienie.

Była: zeznaje że wielokrotnie ją śledziłem
Ja: proszę wysoki sąd aby zapytał kiedy rzekomo śledziłem to dostarczę dowody, że to kłamstwo
Oczywiście brak reakcji sądu, mimo iż teoretycznie celem sądu jest ustalenie prawdy

Ja: dlaczego zeznałaś, że bombardowałem cię smsami skoro od ostatniej twoje wiadomości wysłałem ich 7 w ciągu 5 miesięcy?
Była: Słowa „bombardować” użył policjant a nie ja.
Ja: w szoku, zeznaje, że policja nakłoniła ją do fałszywych zeznać, jestem przekonany, ze sąd zareaguje … jednak brak reakcji

Była: mówi, ze rzekomo wysłałem sms do jej nowego partnera, z informacjami które rzekomo mogłem mieć tylko ja
Ja: nie ma tego smsa w aktach sprawy, więc to tylko twoje słowo – liczyłem, że sąd zapyta, dlaczego powołuje się na smsa którego nie dostarczyła do akt, ale oczywiście zero reakcji sądu

Dla kontekstu, była nigdy nie zeznała wcześniej kiedy rzekomo zwróciła się do mnie abym zaprzestał z nią kontaktu, anie w jakiej formie to zrobiła – w rzeczywistości nigdy tego nie zrobiła, ale nie widziałem jakie kłamstwo sobie przygotowała. Na rozprawie sąd o to zapytał, na co:
Była: „Ok. 10-12 kwietnia dałam wyraźny znak oskarżonemu że nie życzę sobie kontaktów z nim, że nie chce od niego listów, e-maili.”

Pomyślałem, ze już blisko jest celu i zadałem pytanie (jak się okazało, adwokat, który mi towarzyszył tylko przeszkadzał)
Ja: „Czy przed wizytą na policji próbowała Pani dogadać się, użyć jakiejś mediacji celem załatwienia sprawy – Wysoki Sąd dopytał ‘mediacji z kim’? I zapytał była: ‘czy próbowała Pani mediować z oskarżonym’” Była: „nie, dla mnie smsy czy wiadomości które wysłałam mu, o tym że nie chcę jego kontaktu były wystarczające”
Pomyślałem, że teraz wszystko zakończę jednym pytaniem:
Ja: "Wysoki sądzie chciałbym prosić aby moja była powiedziała dokładnie kiedy i w jakiej treści wysłała tego smsa w którym niby rzekomo wzywa mnie do zaprzestania kontaktów”
Jednak sąd: „ale Pani  nie mówiła, że wysyłała sms do zaprzestania kontaktów, nic takiego tutaj nie padło ze strony ...”
Ja: „Tak zrozumiałem”
Wysoki sąd: „To źle Pan zrozumiał”

Oczywiście nie było tego w protokole z rozprawy, dobrze, że na początku poprosiłem o zgodę na rejestrowanie dźwięku.
Czytaliście pewnie, że niektóre sądy fałszują protokoły z rozpraw, ale czytać o tym, a przeżyć to samemu to jest inna sprawa.

W dalszej części, po odczytaniu zeznań z wizyt na policji
Sąd zapytał: „W pierwszym protokole Pani mówi o przykładowych e-mailach, a dziś pani powiedziała, że to wszystko co było wysłane zostało załączone, czyli co cała korespondencja czy tylko przykładowe” - już myślę, wreszcie sąd złapał moją była na kłamstwie
Była: „Tak, cała”
Jednak do protokołu nie poszło, że moja była kłamała składając zawiadomienie tylko pytanie i odpowiedź zostały zapisane tak: „Przedłożyłam policji wszystkie zapisy korespondencji z moim byłym, które odbieram jako nękanie.”

Oczywiście ani policja, ani prokuratura ani sąd nie pochylił się nad tym, że w aktach nie ma ani jednego dowodu, na to, że te wiadomości rzeczywiście były wysłane wbrew woli mojej byłej. Nikt nie pochylił się, że w aktach nie ma ani jednaj wiadomości która by spełniała wymogi aby uznać ja za nękanie.

Jeszcze jedna była ciekawa rozmowa z Sędziom
mój adwokat zapytał: „Proszę Panią czy w tym piśmie wysłanym przez adwokata Pani wezwała mojego klienta do zaprzestania wysłania do siebie uporczywej korespondencji”
Była odpowiedziała: „Tak”
Wysoki Sąd: „Jakie jest pytanie? Bo nie padło”
Adwokat: „znaczy padło, już odpowiedziała świadek: tak, że wskazała te kwestie w liście adwokata
Wysoki Sąd: „Panie mecenasie my wiemy co jest w piśmie, to jest bezsporne, proszę aby skupił się Pan skupił na tym co jest istotne ...”

Oczywiście bezsporne jest raczej tylko to, że Sąd nie ma pojęcia co było w tym liście, ale przecież po co sąd miałby czytać akta.

Mistrzostwem świata było zeznanie mojej byłej: „Mój brat i mój ojciec o ile wiem kilkakrotnie dzwonili do oskarżonego żeby mu powiedzieć żeby się ze mną nie kontaktował, ale on nie odbierał.”
Rzekomo dzwonili, nie wiadomo kiedy, ale nie dodzwonili się (mnie nic nie wiadomo aby ktoś dzwonił), ale nie przeszkodziło to sądowi zapisać do protokołu: „Te działania nie przyniosły efektu.” - nawet nie chcę zgadywać jakie działania miał na myśli sąd

Na koniec kilka smaczków, jakie była zeznała i komentarz do nich:
1. „Intymną informacją zawartą w liście oskarżonego do członków mojej rodziny jest np. to jakie prezenty dał mi ojciec i ile one kosztowały” - chodziło o samochód, czyli prezent jakiego nie da się ukryć przed nikim, a ceny (był nowy, a nikt się z tym nie krył, są powszechnie dostępne na stronach producentów)
2. „Słowa „bombardować” użył policjant a nie ja. Ja mu przedstawiłam moją wersje.” - kontaktowałem się z komendą policji i uzyskałem oficjalne stanowisko, że to insynuacje i w aktach jest tylko oświadczenie woli mojej byłej
3. „W tym czasie nasiliły  się kontrole w firmie moich rodziców, z powodu donosów e-mailowych. Wcześniej takich kontroli nie było wcale, albo sporadycznie.” - byłem ciekaw, co to wymyśliła, więc napisałem wniosek o udostępnianie informacji publicznej do stosownego urzędu, w odpowiedzi byłe 2 daty kontroli znacznie przed 2017 rokiem:  03.12.2013 i  06.10.2014

Podsumowując:
- sprzeczne zeznania rzekomej pokrzywdzonej - nikomu nie przeszkadzają
- weryfikacja zeznań czy dowodów – takie rzeczy tylko w filmach
- domniemanie niewinności – chyba się komuś kraje pomyliły
- prawdo do obrony – tak niech się broni, ale nie podamy mu co konkretnie mu zarzucamy
- przestrzeganie prawa – to dotyczy tylko oskarżonych, ale nie sądu i prokuratura
- wymiar sprawiedliwości – bezmiar niekompetencji