W "lunaparku" we Władysławowie jest taki charakterystyczny żółty Mlot, czy coś takiego, na dwóch ramieniach, obraca się wokół własnej osni i robi ogólnie dziwne wygibasy. Rok temu byłem na nim w wakacje i rozpięło się zabezpieczenie w moim fotelu (takie nakładane z góry). Mało się nie zesrałem, bałem się jak cholera, trzymałem się tylko na takiej dodatkowej listwie chromowanej,
Byłam. Nie wiem co mnie podkusiło, mimo mojego cholernego lęku wysokości wejść na tą karuzelę. Teraz wiem jak się czuje człowiek będąc o krok od zawału.
Wy tutaj gadu - gadu, a ja akurat miesiac temu wybralem sie ze swoja kobieta do Wiednia. Pech chcial, ze przywialo nas do tego lunaparku. Luba od razu wypatrzyla karuzele. Wiedzialem ze w zyciu na nia nie wsiade, bez kitu ale lancuchy od hustawki na placu zabaw dla dzieci wydawaly sie 30 razy bardziej solidne niz te ktore mocowaly te foteliki. Laska sie uparla, a ja, zeby nie bylo lipy, i jaki
idź pan w !#%# - śniło mi się dzisiaj że sp###@@@ałem przed jakimiś megawilkami, zdupiam na jakiś komin, a te za mną! jak już k##@a byłem na szczycie, to ten k##@a komin zaczął się przewracać - przerażenie to było to słowo. Uratowało mnie to, że mówiłem do siebie - "to się k##@a po prostu nie może dziać!" i pomogło, komin złożył się bez przewracania. Musiałem się tym podzielić.
eee tam. Hardkor to były ruskie karuzele łańcuchowe które razem z innymi atrakcjami w latach 80'ch objeżdżały wsie i miasteczka. Pordzewiałe, skrzypiące i wyglądające jak by miały się zaraz rozpaść :)
Komentarze (130)
najlepsze
@mm89pce:
@killerpizza:
@knobik:
@ reszta ;-)
Cool story:
W "lunaparku" we Władysławowie jest taki charakterystyczny żółty Mlot, czy coś takiego, na dwóch ramieniach, obraca się wokół własnej osni i robi ogólnie dziwne wygibasy. Rok temu byłem na nim w wakacje i rozpięło się zabezpieczenie w moim fotelu (takie nakładane z góry). Mało się nie zesrałem, bałem się jak cholera, trzymałem się tylko na takiej dodatkowej listwie chromowanej,
Pechowy gagatek poleciałby do sąsiedniej dzielnicy.
A k##@a podwieszenie na
klik