Gadatliwość, spóźnialstwo, zadziwiająca głupkowatość jeśli chodzi o ważne dla nas sprawy, nielojalność, brak dotrzymywania obietnic… te i inne grzechy Pań, są traktowane bardzo wyrozumiale. Ot, wszyscy wiedzą że takie są nasze ukochane Panie. Pan Bóg dał oczy by podziwiać piękne, delikatne ciała, oraz powieki by przymykać je na kobiece wybryki.
Takie jest życie! Westchną znawcy życia
Wyposzczeni, głodni seksu faceci, podniecają się nawet i rozczulają kobiecymi przywarami, uważając je za seksowne i kobiece. Miśki są tak napalone, że wybaczyliby wszystko, żeby tylko dostać się do ula z miodem. W stanie najgłębszej euforii zakochania, nawet pierdnięcia narzeczonej wydają się mieć jakieś mistyczne, nadnaturalne znaczenie – i staje ósmym cudem świata.
Gdy znika magia zakochania i czar nowości, a hormonalne narkotyki znikają z żył, zaczyna się kac codzienności – odbierany jako cios pięścią w splot słoneczny. Mocny cios, odbierający oddech i siły. Nadzieja umiera ostatnia – a przed nią tli się jeszcze jej coraz mniejszy płomyk wiary w to, że kupno kwiatków oraz biżuterii, szczere rozmowy i okazywanie uczuć coś zmieni. Jak świat światem, te „domowe” sposoby są skuteczne tak samo, jak bańki dla konającego na raka. Niestety, wiedza ta przychodzi często o wiele za późno, a zwłok związku nie da się reanimować.
Gorzki posmak prawdy
Wtedy rzekomo typowe kobiece wady, zaczyna się widzieć bez kolorowych okularów – bez haju zakochania widzimy tylko prawdę, a więc nieprzyjemne, niegodne zachowania często budzące obrzydzenie.
Niestety, dziwnym trafem splata się ta okoliczność z jakimś uzależnieniem – ślub, wspólne inwestycje, praca, dzieci. Nie da się strząsnąć z siebie uciążliwego komara, pacnąć go dłonią i odejść – są finansowo – socjalne węzły, często bardzo mocne, nawet Gordyjskie. No cóż, takie są kobiety! Rozłożą dłonie mentorzy – amatorzy.
Kobieta rozróżnia zło i dobro
Ale czy na pewno? W każdej pracy w której byłem (trzy banki, agencja nieruchomości, kilka innych firm), widziałem że kobiety umieją się porządnie zachowywać. Nie grzeszą gadulstwem, obgadywanie i nielojalność ukrywają, spóźnić się wstydzą i boją, nie oszukują w małych rzeczach i nie przemilczają drobnych spraw. Oczywiście, spiski, obgadywanie i wzajemne antypatie to biurowa codzienność, ale jest to wszystko zakamuflowane, ugrzecznione i bardzo rzadko oficjalne. Jednocześnie wiedziałem, że ich partnerzy mają z nimi w domu piekło. Skąd wiedziałem? Z ich opowieści, głośnych rozmów telefonicznych w których były dla nich bardzo niemiłe (delikatnie mówiąc), oraz innych źródeł (np. koleżanka mi mówiła w „tajemnicy” to, co one powiedziały im w „tajemnicy”).
Po kilkudziesięciu takich sytuacjach zrozumiałem, że jeśli chcę by otoczenie o czymś wiedziało, muszę powiedzieć o tym kobiecie w „tajemnicy” – a jeśli pragnę by coś się nie wydostało poza moje kochliwe serduszko, szeptać mogę swe słodkie tajemnice tylko Bogu. Nic nie mówi gdy ziemia spływa krwią i płonie w ogniu, więc wątpię by zaczął wyjawiać moje liczne grzeszki, głównie natury cielesnej.
Wniosek jest prosty. Skoro umiały się zachowywać jak porządny człowiek, to znaczy że bardzo dobrze wiedzą, że tak zachowuje się człowiek uczciwy, normalny. Jeśli więc kobieta prezentuje wobec Ciebie rzekomo „typowo kobiece” wady, wiedz że ona dobrze wie że źle robi. Dlaczego więc przy Tobie się zachowuje jak typowa zagubiona kobietka, a w pracy zupełnie inaczej?
Zbrodnia i kara
Bo w pracy czeka ją kara – ostracyzm otoczenia i utrata jego zaufania, wulgarna reprymenda od bezwzględnego szefa, albo coś po stokroć gorszego – szefowej, utrata pracy, a przy kłamstwach finansowych policja, prokurator i ewentualnie więzienie z morderczyniami i sadystkami.
A dlaczego przy Tobie zmienia się nie do poznania (na gorsze)? Bo może. A dlaczego może? Bo nie boi się żadnej kary. Bo i co możesz zrobić, jeśli jesteś zakochany, masz z nią dzieci i jesteś po ślubie? Odejdziesz? Stracisz dzieci, mieszkanie, zrobią z Ciebie bestię, alkoholika i sadystę, psychola który niszczy rodzinę i taką dobrą, płaczącą przez Ciebie kobietkę, oraz przysolą Ci solidne alimenty. Jeśli nie ma dzieci ale jesteś zakochany, stracisz seks, przytulanie, pozytywne emocje… boisz się tej straty tak bardzo, że pozwolisz zrobić z sobą wszystko. Ja po pierwszym rzuceniu mnie przez kobietę, miałem rok z życiorysu – byłem kompletnym wrakiem. Na szczęście (co wtedy uważałem za największe nieszczęście mego życia), nie było mnie stać, by kupić sobie trochę czasu u mojej wybranki – a ceniła się bardzo wysoko. Dziś jest spora promocja na jej wdzięki, możliwość wzięcia na raty albo nawet za darmo, ale nikt nie chce – czas przydatności do spożycia się definitywnie skończył. Kiedyś nienawidziłem, teraz głęboko współczuję, oraz dziękuję Bogu że jednak mi nie wyszło. Porażki często po czasie okazują się życiowymi sukcesami, a sukcesy porażkami.
Starszy Pan w fabii
Tu nie trzeba wielkiej inteligencji. Sam dobrze wiesz, że można pokrzyczeć na kogoś, zbesztać, jeśli ten ktoś jest słabszy. Np. można zbluzgać i potrąbić na starszego pana w fabii, bo widać że jest to osoba, delikatnie mówiąc, nie za mocna życiowo. Co Ci zrobi zestresowany brzuchacz z fabii? Gdyby był zaradny życiowo, miałby znacznie lepszy samochód. Natomiast kilku byków w czarnym audi czy BMW, skutecznie ostudzi Twe wojownicze zapędy. Dlaczego więc trąbisz na słabszego, albo czujesz że możesz w razie czego? Bo nic złego Cię po tym grzeszku drogowym nie spotka. A dlaczego nie trąbisz na bezwzględnych kryminalistów? Bo konsekwencje będą bardzo bolesne, jeśli nie ostateczne. Jasna sprawa, a przecież Panie w tych sprawach myślą tak samo jak my.
I gdy już „wszystko by zatrzymać miłość” zostanie zrobione, zostaniesz wymieniony na bardziej prestiżowy model, bo kobiety najbardziej na świecie kochają SIŁĘ, a nie słabość desperata. Siła zawsze była szanowana i ceniona, a słabość pogardzana. To są przecież oczywiste sprawy – z życzliwie dla nas silnymi przyjemniej, milej, weselej. Kto lubi spędzać czas ze stękającymi, narzekającymi na wszystko miernotami? Jeśli człowiek jest dojrzały emocjonalnie, musi się stale rozwijać – by się rozwijać, musi mieć środowisko które go do tego stymuluje. Miernoty życiowe ściągają nas na dół, pogrążają w poczuciu beznadziei i swoich klęskach – silni psychicznie wyznaczają nowy horyzont piękna i wielkości, który pragnie się osiągać. A gdy są cele, jest energia. Im piękniejszy i wyższy cel, tym więcej energii się wydziela. Narząd nieużywany zanika, co nie dotyczy tylko mięśni i prącia, ale także mięśnia człowieczej żywotności.
Mężczyzna nowoczesny – poza schematami
Mężczyzna nowoczesny, dojrzały emocjonalnie, rozkoszuje się sztuką, stąpa w upiększającej ducha literaturze, pląsa w bujnych dźwiękach, jest rozmiłowany w rzeźbie, rysunku i poezji, nie unikając „zwykłej” wiedzy i rozwijania swych pasji w każdej chwili swego życia. Taki człowiek w otoczeniu dresiarzy, pijusów, „Januszy” i zawistnych, życiowych mędrków tylko się zdegeneruje i poniży, czyniąc sensem życia jedzenie, wypróżnianie, spanie i czekanie na wygraną w totka.
Codziennie czytam czy słucham ludzi, którzy mi opowiadają o takich sprawach. Codziennie od wielu lat. To są stałe, powtarzalne scenariusze, w których zmieniają się tylko imiona, nazwy miejscowości i szczegóły – rdzeń zachowań zawsze jest ten sam. Prawie przy tym usypiam – ludzie kochają się nurzać w szczegółach, ale ja je wszystkie już znam na pamięć. Ludzka indywidualność dotyczy tylko duszy, tego cudownego, unikalnego skarbu w nas samych – psychika ludzka jest monotonna i nudna do bólu, żyjąc liniowo, schematami – jeśli ich trochę poznasz, znasz ludzi niemal na wskroś.
Fakty, które są ukrywane
I to mnie najbardziej dziwi, przeraża, smuci – jeśli jakieś zjawisko się powtarza, nauka je nazywa, opisuje, a kto chce może o nim poczytać, dowiedzieć się chociażby w szkole czy na wikipedii. Tymczasem sprawy relacji i związków, schematycznie ciągnące od euforii do upadku i najczęściej wzajemnej nienawiści – są otoczone mgłą tajemnicy, przesądów, fałszywych informacji i banałów rodem z komedii romantycznych. Jeśli powiem że dwa plus dwa równa się cztery, nikt nie rzuci we mnie pomidorem, bo i po co? Powiedziałem fakt. Natomiast jeśli piszę że wszystko co kultura masowa i rodzina uczy nas o związkach jest kłamstwem, że psychika kobiety działa zupełnie inaczej niż w romansach, że jesteśmy celowo wprowadzani w błąd, ludzie się złoszczą.
A jak się denerwują, to różnie reagują. Najczęściej zarzucają mi chorobę psychiczną, religijni opętanie przez Lucyfera a zwykli, pobożni ludzie zwyczajnie rzucają mięsem. Niestety, gwałtowne szamotanie się we wciągającym nas wirze, przyśpiesza tylko wiadome konsekwencje – jeśli mają złe informacje o grze w której biorą udział, a relacje międzyludzkie są zawsze grą, po prostu przegrają, zostaną skonsumowani, przetrawieni i wypróżnieni na trawnik. Jeśli mają odwagę, uznają że mieli złe informacje i przekonania o życiu, mogą zacząć poznawać prawdziwe zasady gry. Wtedy mają szansę na udane życie.
Zmienić można tylko siebie
Jeśli jej nie mają, bardziej od szczęścia cenią swój image mędrca życiowego, powtarzają sytuację i znowu za jakiś czas doznają wstrząsu. A przecież człowiek mądry jak się sparzy ogniem, to nie pcha paluszków w ognisko. Tymczasem ludzie usilnie powtarzają te same zachowania w związkach, licząc że kiedyś wypali – no i wypala, ale w ich kierunku ze strzelby życie, znowu. Czas depresji mija, po czym nasz mędrek znowu wkłada palce do ognia, licząc że nie poczuje bólu. Ile razy można popełniać te same błędy? Niektórzy są tak „zabetonowani” w swoich przekonaniach, że powtarzają je do śmierci, i nawet chwilę przed nią uważają że mieli rację, tylko świat był zły i niedobry.
No i proszę – po co się zmieniać, rozwijać i uczyć? Lepiej uznać że mam rację, a cały świat jest w błędzie. Niech świat się zmieni tak, by mi było dobrze – niech ogień przestanie parzyć. Takich wariatów jest wielu, są szanowani, podziwiani za swą wiarę w serialowo – romantyczne mrzonki. Otoczenie kocha cierpiących i głupich, bo wtedy czuje się lepsze, a chyba każdy z nas lubi czuć się mądrym, lepszym od kogoś, komu nie wyszło. Społeczeństwo nie lubi szczęśliwych, bo wtedy czuje się gorsze, nieudaczne. Ktoś osiągnął szczęście, więc czemu Ty nie możesz? Szczęśliwi policzkują społeczeństwo swym szczęściem, więc najczęściej są niszczeni, obmawiani, opluwani a niekiedy mordowani. Nieszczęśliwi, zwłaszcza z powodu swych przekonań których nie umieją, albo nie chcą porzucić – są promowani, stawiani za wzór, tworzy się z nich autorytety.
Środowisko ma wielką moc zmiany
Środowisko miernot, zawsze niszczy kogoś mądrzejszego od siebie. Tego konfliktu nie można wygasić, ponieważ nie chodzi w nim o pieniądze, władzę czy błyskotki, a coś znacznie cenniejszego – ludzkie ego. Miernota zawsze obgada, opluje czy będzie dokuczać mądrzejszemu – by go sprowadzić do swojego poziomu. Istnienie mądrych jest dla miernot bezustannym bólem tam, gdzie nie dochodzi słońce. Dlatego tego typu konflikty, rozwiązuje się tylko za pomocą przemieszczenia w lepsze dla nas środowisko. I nie ma – powtarzam – NIE MA innego wyjścia z sytuacji.
Dlatego chcąc coś osiągnąć, trzeba zawsze zmienić środowisko. Sporo chłopaków których znam, np. z małych miejscowości, pracowało za ochłapy. Słyszeli że są nikim, że nigdy nie zarobią więcej niż te osiem stówek, bo prywaciarz płakał że nie ma, a jednocześnie budował dworek, kolekcjonował nowe, luksusowe samochody. Wyjeżdżali na zachód, by nagle się okazało że mogą się nauczyć języka, zdobyć dobry, szanowany zawód, zarabiać godne pieniądze. Wystarczyło zmienić środowisko, by rozwinąć systematycznie przycinane przez rodzinę i otoczenie skrzydła. Byli lwami, a otoczenie chciało im wmówić, że są tylko owcami, jak wszyscy inni.
Delikatność mocniejsza od siły
„Twardzi” ludzie z niezmiennymi poglądami, są skazani na straszne cierpienie i ciosy od życia, ponieważ nie umieją się zmieniać, być elastycznymi. Wszystko się zmienia i przeobraża; cała wiedza o nas, kosmosie, przyrodzie, technice i prawach fizyki, ale oni zmieniać się nie chcą. Są jak potężne drzewa, zamiast być jak smukła trawa – wichry życia wyrwą drzewo z korzeniami, a trawa przetrwa.
O co tak walczą? O swoją wizję życia w głowie – a przecież nasze wyobrażenie o życiu, nie jest tak naprawdę nasze. To suma informacji uzyskanych od ludzi których znamy, z książek, filmów i relacji zakochanych i zamężnych. I ta właśnie wizja, jest absolutnie wykrzywiona, nieprawdziwa. Później dzieje się to, co zawsze – realność nie chce być taka sama jak wizja w głowie, więc pojawia się gniew, rozpacz, walka. To jak działa podświadomość, zmieniająca naszą percepcję, opisałem dokładnie w książce "Stosunkowo dobry".
Wizja kontra rzeczywistość
Banalny przykład pierwszy z brzegu: Facet ma serialową wizję w głowie, że jak kobiecie kupi kwiatki, pierścionki i będzie miłym gościem, który dużo jej słucha i spełnia wszystkie życzenia, to ona da mu spędzić w sobie miłe chwile. Tymczasem jedyne chwile jakie ze sobą spędzają, to te przy kawie, gdy romantyczna humanistka po prywatnym marketingu, opowiada mu o psychopacie z którym jest w związku, i jak strasznie z tego powodu cierpi. Płaczliwy, wielogodzinny monolog trwa do czasu, gdy „psychopata” puści „dźwięka” (bo szkoda kasy na dzwonienie do świnki). Wtedy dziwnie ożywiona i pobudzona „ofiara psychopaty” zadzwoni, i dowie się że ma teraz jechać do niego, bo on ma ochotę na numerek, browarki i „wąsa”, a nie ma „floty”. Cała w rumieńcach, podniecona i pełna życia całuje w policzek „przyjaciela”, po czym biegnie do najgłębszych otchłani piekieł, które przed chwilą ze łzami w oczach opisywała. Biegnie szybko, bo cipka swędzi niemiłosiernie i „Miś” jest niecierpliwy, może przyłożyć. Rachunek za kawę i dwie wuzetki zapłaci Prawdziwy Przyjaciel, którego piekielnie bolą napęczniałe nie tylko naiwnością jądra.
Z drugiej strony nie lepiej. Kobieta żyje wizją, że ślub, dzieci, własny dom dają szczęście. I gdy to wszystko ma, pojawia się jakiś dziwny „dół”, smutek, przygaszenie. W wizji wykreowanej przez media i rodzinę, ślub daje szczeście – ale w życiu szczęście to nawyk cieszenia się drobnostkami, a nie jakakolwiek rzecz czy człowiek. Wtedy kobieta obwinia mężczyznę, że nie dał jej szczęścia. No pewnie że nie dał, skąd miał dać jak sam nie miał? Gdyby miał, po co mu ślub, kredyt we frankach na trzydzieści lat i harówka od rana do wieczora na rodzinę?
Morał!
No i znowu się rozpisałem, a miało być krótko. Morał jest następujący. Oddaj władzę nad swoimi finansami czy emocjami, a nawet święty nie wytrzyma pokusy, by Cię potraktować tak, jak drapieżnik traktuje swoją ofiarę. Oddaj co masz w sobie cennego, a staniesz się pokarmem, karmą dla silniejszych, inteligentniejszych od Ciebie. Mam nadzieję, że ująłem to delikatnie i czule – bo w niedzielę nie chcę być niemiły dla moich czytelników. Można mnie lubić albo nie lubić, ale to co opisuję nie jest moje – to jest prawda która była, jest i będzie nawet wtedy, gdy piszący te słowa będzie przewracał się w grobie, widząc jak ludzkość popełnia wciąż i wciąż te same błędy.
Komentarze (8)
najlepsze
Pozdrawiam mocno.
Dobrze napisane, ale to głos na puszczy :)
@samiec nigdy w życiu nie był w poważniejszym związku z kobietą. W związku z tym nie zrozumie jak należy postępować z kobietą skorą do kłótni.
Nie ma też pojęcia o czym piszesz. Kompromis? Przecież on nie wie co to kompromis :)
Wychowanie dzieci? Czterdzieści lat na karku, bez dzieci. Teoretyk gawędziarz.
Przecież oczywistym jest, że wybieramy, mamy swoje gusty, jednemu się podoba
Nadal wychodzi na to że najlepiej mają ludzie z pogranicza patologii i ci na państwowym co mają wywalone. Nie urok to sraczka, będziemy pielęgnować