@paki82: Widziałeś, jaki był skutek, kiedy jedna chwyciła się drugiej - wciągnęła ją ze sobą. Jeżeli jesteś w stanie pomóc - świetnie. Ale nie każdy jest gotowy ryzykować własnym życiem.
@Nieszkodnik: Może niekoniecznie przywalić, ale nas uczyli, żeby sobie bezpiecznie parę metrów dalej poczekać, aż delikwent się namacha, nałyka wody, opadnie z sił i przestanie wierzgać, wtedy można podpłynąć, złapać typka i holować.
Zwłaszcza, jeśli mowa o 120-kilowym uberkoksie, co po paru browarach chciał się popisać przed Karynką a teraz macha w panice na oślep tymi kafarami. ( ͡°͜ʖ͡°)
@nikto: mnie za każdym razem mimo wszystko dziwi... dla mnie/nas naturalny jest odruch ratowania ludzi. Wydawało mi się, że to zwierzęce instynkty. Czy to tylko kwestia wychowania?
@tomasz-szalanski: To są kwestie kulturowe. To jest taka cywilizacja. Ja nie oceniam, tylko stwierdzam fakt. Sądzę, że to są zachowania przystosowawcze.
Umiem dobrze pływać. Kiedyś na wakacjach, jakaś dziewczyna w jeziorze straciła grunt pod nogami a że byłam najbliżej - zaczęła mnie wciągać pod wodę. Plaża i kąpielisko pełne ludzi. Nie tak pełne, by nie zauważyć, że coś się dzieje. Obecny ratownik. Na własnej skórze odczułam prawdziwość powiedzenia "tonący brzytwy się chwyta", bo wciągałyśmy się nawzajem pod wodę, żeby się uratować. Czysty egoizm. Chwila przebłysku spowodowała, że udało mi się od niej odczepić
@krzyzowka: bardzo ważna jest technika jak obezwładnić tonącego, jak się do niego zbliżać i jak potem holować do brzegu.
W skrócie podpłyń od tyłu, obejmij tą osobę jedną ręką pod pachami i wracaj do brzegu płynąc na plecach (wtedy osoba tonąca nie będzie miała się jak obrócić a chwytanie kogoś kto jest za plecami jest mocno utrudnione) albo wręcz wykręć jej ręce do tyłu i trzymaj za nie a nie za
@mnlf: @matips: Szczerze mówiąc walka, jaką stoczyłam pod wodą, obraz zielonej wody nade mną i widok nieba, ku któremu chciałam płynąć, zbyt mocno wyrył mi się w pamięci. Mam uraz i nie lubię nawet, gdy ktoś przez przypadek mnie dotknie w wodzie. Dziękuję za olśnienie, które mi się pojawiło wtedy, że mam tę dziewczynę skopać, poszarpać i uwolnić się od niej a nie odpychać się, by wypłynąć na powierzchnię (bo
@KredytZeroProcent: Widać, że jedna weszła za daleko - musiał być bardzo gwałtowny spadek, i nie umiała już wdrapać się z powrotem. Próbowała złapać się koleżanki, ale wciągnęła ją ze sobą. Wystarczy, że ta pierwsza spanikowała albo nie umiała pływać.
@dodins: myślę, że bali się ryzykować wciągnięcia pod wodę. Nie umiem pływać. Nie wiem czy nie zachowałbym się podobnie...aczkolwiek szukałbym jakiegoś kija czy osoby, która potrafi pływać. Z tego co słyszałem ratownicy czasami muszą obezwładnić topielca, aby nie pójść z nim razem na dno. Tu mam 2 osoby.
@shyha: kiedyś wybrałem się nad zalew ze znajomym aktualnie strażakiem, dziwiłem się, że ubrał spodenki oczojebne jak ratownik plus miał ze sobą deskę (boję) z którą pływał, bo mówił, że zawsze może go skurcz złapać, lub komuś trzeba będzie pomóc... później opowiadał, że jak ktoś się topi to chwyta się wszystkiego czego tylko może(zazwyczaj tego co najwyżej, czyli głowy/włosów) więc jest duże prawdopodobieństwo, że próbując pomóc sami utoniemy... dlatego ponoć ratując
Sam nie umiem pływać więc jedyne co bym zrobił to dzwonił na pomoc, i krzyczał żeby ktoś coś zrobił. Z resztą nawet gdybym umiał pływać to też bym nie skoczył, uratowanie topielca w pojedynkę praktycznie jest niemożliwe.
Pływałem kiedyś wyczynowo, więc można powiedzieć, że pływałem naprawdę dobrze. Pewnego razu podczas zabaw rekreacyjnych w basenie nagle coś wlazło mi na plecy (zaskoczony niestety poszedłem pod wodę na wydechu). Z trudem udało mi się uwolnić. Okazało się, że to mój-kiepsko-pływający kolega zaczał się topić i w panice po prostu na mnie wlazł jak na ponton. Pózniej tak sobie pomyslalem, ze gdyby cos podobnego wydarzylo sie nad jeziorem i wlazl na mnie
@VanGogh: miałem kiedyś to samo w aquaparku - na dole zjeżdżalni jakiś okrutny ciężar mnie przycisnął do dna, i nie mogłem nic zrobić, byłem na wydechu i myślałem tylko, że zaraz umrę.
Ale skoro dwie pijane laski (przynajmniej tak to wyglądało) same siebie wciągały na głęboką wodę to co mieli zrobić ci goście? Przyłączyć się do nich, żeby były 3 albo 4 trupy?
Komentarze (167)
najlepsze
@paki82: Widziałeś, jaki był skutek, kiedy jedna chwyciła się drugiej - wciągnęła ją ze sobą. Jeżeli jesteś w stanie pomóc - świetnie. Ale nie każdy jest gotowy ryzykować własnym życiem.
Może niekoniecznie przywalić, ale nas uczyli, żeby sobie bezpiecznie parę metrów dalej poczekać, aż delikwent się namacha, nałyka wody, opadnie z sił i przestanie wierzgać, wtedy można podpłynąć, złapać typka i holować.
Zwłaszcza, jeśli mowa o 120-kilowym uberkoksie, co po paru browarach chciał się popisać przed Karynką a teraz macha w panice na oślep tymi kafarami. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@tomasz-szalanski: To są kwestie kulturowe. To jest taka cywilizacja. Ja nie oceniam, tylko stwierdzam fakt. Sądzę, że to są zachowania przystosowawcze.
Kiedyś na wakacjach, jakaś dziewczyna w jeziorze straciła grunt pod nogami a że byłam najbliżej - zaczęła mnie wciągać pod wodę. Plaża i kąpielisko pełne ludzi. Nie tak pełne, by nie zauważyć, że coś się dzieje. Obecny ratownik.
Na własnej skórze odczułam prawdziwość powiedzenia "tonący brzytwy się chwyta", bo wciągałyśmy się nawzajem pod wodę, żeby się uratować. Czysty egoizm. Chwila przebłysku spowodowała, że udało mi się od niej odczepić
W skrócie podpłyń od tyłu, obejmij tą osobę jedną ręką pod pachami i wracaj do brzegu płynąc na plecach (wtedy osoba tonąca nie będzie miała się jak obrócić a chwytanie kogoś kto jest za plecami jest mocno utrudnione) albo wręcz wykręć jej ręce do tyłu i trzymaj za nie a nie za
Dziękuję za olśnienie, które mi się pojawiło wtedy, że mam tę dziewczynę skopać, poszarpać i uwolnić się od niej a nie odpychać się, by wypłynąć na powierzchnię (bo
Tu mam 2 osoby.
już pomijając ich idiotyczne zachowanie na tym filmiku
Ale skoro dwie pijane laski (przynajmniej tak to wyglądało) same siebie wciągały na głęboką wodę to co mieli zrobić ci goście? Przyłączyć się do nich, żeby były 3 albo 4 trupy?