WYROK
w imieniu egzekutywy i legislatywy
W składzie:
Przewodniczący: Rada Ministrów
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Senat Rzeczypospolitej Polskiej, Prezydent Andrzej Duda
Po uchwaleniu ustawy o Sądzie Najwyższym z dnia 8 grudnia 2017 roku, powołując się na art. 180 ust. 4 uznaje, że I Prezes SN prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf przechodzi w stan spoczynku z chwilą ukończenia 65 roku życia.
A TERAZ SŁÓW KILKA O TYM SPORZE:
Uzasadnienie prawne:
Sędziowie przechodzą w stan spoczynku, co jest odpowiednikiem cywilnej emerytury. Wiąże się to jednak z wysoką częścią uposażenia sędziów w stanie czynnym, oraz z wieloma obostrzeniami dotyczącymi ich zachowania. W skrócie - obowiązują ich te same zasady co sędziów orzekających, ale zachowują duże wynagrodzenie.
1. Podstawą argumentacji strony uznającej, że I Prezes SN odeszła w stan spoczynku jest przede wszystkim art. 180 ust. 4 Konstytucji RP:
"Ustawa określa granicę wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku."
Nowa ustawa o Sądzie najwyższym przesunęła tę granicę z 70 do 65 roku życia. (Dz.U.2002.101.924, Dz.U.2018.5).
"Art. 33. 1. Sędzia Sądu Najwyższego przechodzi w stan spoczynku z dniem ukończenia siedemdziesiątego roku życia."
"§ 1. 7 Sędzia Sądu Najwyższego przechodzi w stan spoczynku z dniem ukończenia 65. roku życia, chyba że nie później niż na 6 miesięcy i nie wcześniej niż na 12 miesięcy przed ukończeniem tego wieku złoży oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska i przedstawi zaświadczenie stwierdzające, że jest zdolny, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków sędziego, wydane na zasadach określonych dla kandydata na stanowisko sędziowskie a Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego Sądu Najwyższego."
2. Podstawą argumentacji strony uznającej, że I Prezes SN zgodnie z prawem może zajmować stanowisko do czasu upłynięcia sześcioletniej kadencji są przede wszystkim art. 183 ust. 3 Konstytucji RP, oraz naczelna zasada prawa, wywodząca się z rzymskiej tradycji, lex retro non agit (prawo nie działa wstecz), nazywana zasadą zakazu retroaktywności prawa.
"Artykuł 183
(...)
3. Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego."
Uzasadnienie prawnicze:
Pewnym jest, że I Prezes nie walczy o swoje stanowisko dla pieniędzy, gdyż w stanie spoczynku będzie otrzymywała dużą część tego uposażenia (75 % wynagrodzenia zasadniczego i dodatku za wysługę lat).
Konfliktu tego nie daje się rozwiązać w drodze prostej, literalnej wykładni prawa (interpretacji językowej), gdyż
1. Konstytucję należy interpretować jako całość, a nie wyrywkowo konkretne artykuły,
2. Wykładnia literalna nie rozstrzyga sporu.
Należy zatem rozstrzygnąć, która norma na charakter nadrzędny. Art. 87 Konstytucji RP wskazuje hierarchię norm prawa RP, w której nadrzędnym prawem jest sama Konstytucja. Tak więc wszystko inne musi być zgodne z Konstytucją, jeżeli zaś tak nie jest, to ignorujemy istnienie takiego przepisu. O zgodności z Konstytucją legalnie orzeka TK, jednakże orzeka on arbitralnie, jako ustawodawca negatywny - uchyla przepis niezgodny. Sądy zaś mogą pominąć normy kolidujące z aktami wyższego rzędu i zastosować prawo "ważniejsze" według samej konstytucji. W tym przypadku ustawa określa wiek przejścia w stan spoczynku, ale ma swoje umocowanie w Konstytucji RP.
Kolejną przeszkodą jest powoływanie się na podstawową zasadę interpretacyjną: "lex specialis derogat legi generali" (przepis szczególny/szczegółowy uchyla przepis ogólny). O takiej relacji rzadko kiedy decyduje prawo wprost - należy więc zastosować stosowną interpretację (w danej sprawie), do której uprawnione są wyłącznie sądy. Każda ze stron doszukuje się takiego stosunku zależności na swoją korzyść - a więc kolejne pudło.
Zwolennicy stanowiska rządu powołują się na, ich zdaniem, zasadę (nie jest zapisana, ani wyantycypowana przez sądy), że przepis dotyczący przejścia w stan spoczynku ma charakter bezwzględny, pozbawiony wyjątków, a przecież sędzia który przeszedł w stan spoczynku nie może sprawować funkcji Prezesa tego sądu. Kontrargumentują zwolennikom SN, że Poseł zajmujący stanowisko w KRS zajmuje je tak długo, jak długo jest posłem danej kadencji sejmu. Jeżeli złoży mandat, albo go utraci, to traci też zajmowane stanowisko. Podobieństwa są widoczne, ale Sędzia SN nie jest wybierany na kadencję (tak jak poseł), za to kadencyjny jest urząd Prezesa (stanowisko posła w KRS nie jest kadencyjne).
Zwolennicy stanowiska SN powołując się przede wszystkim na zasadę nieretroaktywności, przytaczają przykład:
Prezydent RP jest wybierany na pięcioletnią kadencję. Załóżmy, że nieprzychylny Prezydentowi Parlament uchwala ustawę określającą wiek przejścia Prezydenta na emeryturę na 35. W skutek czego, wejście w życie ustawy miałoby skrócić kadencję Prezydenta?
Przykład ten jest również nieprecyzyjny i obrazuje przede wszystkim nieetyczność obu rozwiązań, jednakże Konstytucja nie określa (ani nie odsyła do ustawy określającej) wieku przejścia na emeryturę (skrócenia kadencji). Przykład o tyle emocjonalny, co chybiony.
Przytaczając art. 183 o sześcioletniej kadencji I Prezesa SN uważają, że ma on charakter bezwzględny, pozbawiony wyjątków, a sędzia sprawujący ten urząd nie może przejść w stan spoczynku, zanim kadencja się skończy. Jest to więc odwrócony argument strony przeciwnej.
Zatem prawo niczego nie wyjaśnia, jedna i druga strona ma po swojej stronie konstytucję. Żadna nie ma za to legalnej wykładni tych przepisów i tutaj leży cały fundament sporu. Nikt nie ma do końca racji, a ani Prezydent RP, ani I Prezes SN nie są uprawnieni do wykładania prawa w takim sporze.
Uzasadnienie faktyczne:
Spór ten rozwiązać mógłby Trybunał Konstytucyjny, który wg. art. 189 Konstytucji "rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa", co mogłoby być interpretowane jako umocowanie do rozwiązania danego sporu, choć w przepisie tym chodzi raczej o zadecydowanie, który organ może dokonać danej czynności (np: spór Premiera D. Tuska z Prezydentem L. Kaczyńskim o to, kto ma reprezentować RP na arenie międzynarodowej). Zatem TK jest najbliżej, ale wcale blisko.
Poza tym, TK sam jest przedmiotem sporu konstytucyjnego, większość przedstawicieli doktryny uważa, że część sędziów nie została wybrana zgodnie z prawem, a zatem orzekają osoby nieuprawnione do tego. Nie wchodząc w szczegóły - SN nie jest zainteresowany ingerencją TK, który ich zdaniem nie działa. Strona rządowa nie widzi problemu interpretacyjnego, ich wykładnia im pasuje, więc nie widzą powodu wykorzystywania uprzejmości Prezes TK Julii Przyłębskiej - skoro i tak mają rację (a nawet jeśli nie, to nie ma kto ich powstrzymać).
Obie strony są święcie przekonane do swoich argumentów i jakoby ukrywają fakt, iż spór ten jest nierozwiązywalny i prawo nie jest jednoznacznie po ich stronie. Istotnie zasada nieretroaktywności jest zasadą podstawową i rzeczywiście, wprowadzenie tej ustawy prawdopodobnie miało na celu usunięcie prof. Gersdorf. Została ona wybrana na stanowisko I Prezes SN w innych okolicznościach i wprowadzanie nowych przepisów jest jakoby działaniem prawa wstecz - zmienianiem sytuacji prawnej tego ORGANU KONSTYTUCYJNEGO za pomocą ustawy. Ta argumentacja (tym razem w mojej ocenie) wydaje się być słuszna, a dokonywanie takich zmian ustawą sprzeniewierza się kolejej zasadzie: pewności prawa.
Starałem się cały spór nakreślić w miarę możliwości obiektywnie. Obie strony mają prawo po swojej stronie. Moim zdaniem, strona SN ma po swojej stronie również słuszność. Ale należy pamiętać, że szydercze wręcz wypowiedzi (tym razem) polityków na ten temat, są wyrazem ignorancji i nieznajomości prawa. Mamy tutaj do czynienia z poważnym sporem, wręcz nierozwiązywalnym bez woli porozumienia obu stron.
Komentarze (5)
najlepsze