Pierwsze 20% tekstu to nie opis sprawy tylko jej CV.... Kolejne 80% jest niedostępne ale pewnie to samo. Sam artykuł pewnie można by zmieścić w 5-6 zdaniach bez lania wody.
racja, wrzuciłbym gdybym miał do niego dostęp ( ͡º͜ʖ͡º)
@Elon-Tusk: Czyli co, wrzucasz na Wykop artykuł, którego treści nawet nie znasz? Czy jak to mamy rozumieć? Do tego taki, którego sami nie możemy przeczytać, a który mimo to (nie wiem z jakiego #!$%@?) wszedł na główną?
@yosemitesam To że nazwał ją "różowa" (jak to w wykopowej gwarze przystało mówić na płeć piękną) nie znaczy, że nie docenia jej dorobku i osiągnięć. Za to Ty bez większego powodu, obraźliwie nazywasz kogoś "cymbałem". Zastanów się kto tak na prawdę nim jest...
Nie wiem czego ona oczekiwała, nikt na uczelniach nie zadziera z osobami wyżej postawionymi w hierarchi. Trzeba się pogodzić z faktem, że to zabetonowane instytucje państwowe, które fundusze dostają z wielkiego worka za wymyślone z góry kryteria, a praca przez nie wykonywana nie musi być ani dobra ani specjalnie wydajna. Odnosząc się do tematu to pracownicy uczelni zarabiają na publikacjach naukowych i plagiatów jest od groma, albo powielają swoje publikacje x10 zmieniając
@CherryJerry: Na każdym innym też. Polskie szkolnictwo wyższe to dno i metr mułu. Leśne dziadki wzajemnie liżące się po jajkach i cytujące swoje publikacje. Na palcach jednej ręki można policzyć jakieś liczące się w świecie polskie ośrodki naukowe, a i tak Cambridge to to nie jest.
Aleksandra odbiera opinię, którą wystawiono jej w karcie oceny pracy nauczyciela akademickiego. Mnóstwo osiągnięć i ostatnie zdanie: „Niewątpliwie naukowe osiągnięcia Pani Magister mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie Jej problemy natury emocjonalnej w relacjach międzyludzkich”.
Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik UŚ: „Jedynym powodem niezatrudniania doktorantów studiów dziennych jest aktualna polityka kadrowa uczelni wynikająca z bieżących regulacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które to podczas obliczania dotacji dla uczelni przyznaje zdecydowanie
@kolnay1: Jakby kogoś to interesowało, to stąd wynika, że chodzi o dr. Claudio Salmeriego, a orzeczenie OKD wygląda tak:
Na podstawie całokształtu dowodów uznała, że: „Wkład obwinionego w powstanie przygotowanych przez studentów utworów był niewielki i nie wykraczał poza zwykłe wskazówki udzielane przez prowadzącego zajęcia (…). Nie dało mu to legitymacji do współautorstwa utworów. Brak jest tu również chociażby domniemanej akceptacji wspólnego przygotowywania referatu ze strony studentek. (…) Jeśli chodzi
@Belzebub: W sektorze panstwowym jest jednak duzo wieksze bagno. Kto ma kogos z rodziny / znajomych ten wie. Bohaterka reportazu powinna wiedziec w co sie pakuje - poczekac z tym plagiatem na odpowiedni moment np. kiedy po kilku latach pracy na uczelni pojawila by sie okazja na awans na miejsce tego profesorka.
Ah uczelnie, ah. Sto lat temu profesor dał mi pracę doktorską jednego ze swoich doktorantów do przeczytania (ja jeszcze magisterkę robiłem), czy aby nie da się z niej czegoś do moich publikacji wycisnąć, żeby miał współautorstwo bo "doktorantowi brakuje" (5 lat i nie zebrał wystarczająco?). No to czytam. Zacząłem od wyników i wniosków ale nic mi do niczego nie pasowało. Więc sobie myślę, że może wstęp literaturowy mnie natchnie. Normalnie jak by
Autor znaleziska słusznie przeprasza za źrodło: - brak jakiejkolwiek wypowiedzi oskarżonego oraz jej promotorki (która jest przedstawiana w negatywnym świetle) - pozytywne argumenty ad personam w stosunku do doktorantki: lubiana przez studentów, pozytywnie oceniana w ankietach, kompletnie niezwiązane z tematem plagiatu - podejrzanie brzmiące informacje: "Żeby zrobić doktorat, prowadzenie zajęć jest konieczne." Bez podania źródła tej rzekomej rewalcji, która brzmi kompletnie niewiarygodnie i kłóci z późniejszą wypowiedzią rzecznika uczelni, który mówi tak:
@MartinoBlankuleto: Nie wiem dokładnie jakie są teraz przepisy, ale zaliczenie jakichś godzin dydaktyki może być wymagane. Tylko że do tego nie potrzeba być zatrudnionym na uczelni.
Nieprzedłużanie umowy doktorantom jest "normalne" i nagminne. Uczelnie obowiązują podobne przepisy zatrudniania jak firmy - po jakimś czasie trzeba dać umowę na czas nieokreślony i z dłuższym okresem wypowiedzenia. Do tego mają pewnie jakąś wewnętrzną politykę wywalczoną przez związki zawodowe, żeby warunki były lepsze dla
@MartinoBlankuleto: Do samego doktoratu potrzebujesz chyba 20 godzin dydaktycznych. Wiec spokojnie by to spełniła. Natomiast podstawowy problem to mieć co do garnka włożyć jak się pisze doktorat.
Heh, @Moderacja wyrzuca mirrory - wyjebcie proszę od razu całe to znalezisko, bo bez nich jest gówno warte, a rozumiem, że jesteście zobligowani, żeby to robić. Pozdrawiam.
Komentarze (232)
najstarsze
Kolejne 80% jest niedostępne ale pewnie to samo.
Sam artykuł pewnie można by zmieścić w 5-6 zdaniach bez lania wody.
@Gandalf_bialy: O prowadzeniu zajęć, które jest wymagane do zrobienia doktoratu.
Dzięki instytucji "asystenta-stażysty" studenci jeszcze przed obroną magisterki (w wieku 23-24 lat) też mogą prowadzić takie zajęcia.
@Elon-Tusk: Czyli co, wrzucasz na Wykop artykuł, którego treści nawet nie znasz? Czy jak to mamy rozumieć? Do tego taki, którego sami nie możemy przeczytać, a który mimo to (nie wiem z jakiego #!$%@?) wszedł na główną?
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
A co do historii. Eh szkoda szczepic ryja, naprawde. Banda #!$%@?
@Krzysiokk: Co za pieprzenie. Z tym szambem trzeba walczyć i takie sytuacje nagłaśniać, bo niby jak się ma sytuacja poprawić?
@chemik_kieszyk: a Cambridge to myślisz, że przekracza 101%? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bo kreatywny marketing osiągnięć i robienie korpo, to
Gdyby nie państwo to kto by uczył? xD
Komentarz usunięty przez moderatora
Wstydzisz się źródła niemniej z niego korzystasz.
Dwulicowości się nie wstydzisz?
Komentarz usunięty przez moderatora
@sylwek2k: no może rektor lubi starszych panów kto wie:)
Sto lat temu profesor dał mi pracę doktorską jednego ze swoich doktorantów do przeczytania (ja jeszcze magisterkę robiłem), czy aby nie da się z niej czegoś do moich publikacji wycisnąć, żeby miał współautorstwo bo "doktorantowi brakuje" (5 lat i nie zebrał wystarczająco?).
No to czytam. Zacząłem od wyników i wniosków ale nic mi do niczego nie pasowało. Więc sobie myślę, że może wstęp literaturowy mnie natchnie.
Normalnie jak by
- brak jakiejkolwiek wypowiedzi oskarżonego oraz jej promotorki (która jest przedstawiana w negatywnym świetle)
- pozytywne argumenty ad personam w stosunku do doktorantki: lubiana przez studentów, pozytywnie oceniana w ankietach, kompletnie niezwiązane z tematem plagiatu
- podejrzanie brzmiące informacje: "Żeby zrobić doktorat, prowadzenie zajęć jest konieczne." Bez podania źródła tej rzekomej rewalcji, która brzmi kompletnie niewiarygodnie i kłóci z późniejszą wypowiedzią rzecznika uczelni, który mówi tak:
Nieprzedłużanie umowy doktorantom jest "normalne" i nagminne. Uczelnie obowiązują podobne przepisy zatrudniania jak firmy - po jakimś czasie trzeba dać umowę na czas nieokreślony i z dłuższym okresem wypowiedzenia. Do tego mają pewnie jakąś wewnętrzną politykę wywalczoną przez związki zawodowe, żeby warunki były lepsze dla