Cześć Mirki i Mirabelki.
Powiem szczerze, że za każdym razem jak czytałem o tym jak ktoś został potraktowany przez jakiegoś usługodawce
w myślach miałem "kurde, czy rzeczywiście jest tyle przypadków, że co tydzień czyta się o tym przynajmniej jedno znalezisko?"
No cóż, teraz wiem, że pewnie coś jest na rzeczy, gdyż sam zostałem potraktowany dość chamsko.
Do rzeczy. Wybrałem się do serwisu rowerowego w celu naprawy przedniej przerzutki, gdyż prowadnica wychylała się zbyt słabo aby
można było wrzucić wyższą przerzutkę. Poprosiłem także o ustabilizowanie pedała i nasmarowaniu łańcucha.
Naprawa miała odbyć się szybko, gdyż rzekomo należało tylko naciągnąć linkę.
Po upływie dwóch godzin odebrałem rower i już zauważyłem, że nie było nic robione z pedałem. Poprosiłem o poprawienie. No i co, z sceptycznym nastawieniem wsiadłem na rower zachowując paragon na dowód wykonanej naprawy i udałem się na przejażdżkę. Po 2 km przerzutki na przedniej tarczy zaczęły ponownie szwankować. Nie przerzucały się za każdym razem po zmianie manetką.
Wróciłem więc do serwisu, gdyż efekt naprawy był połowiczny. (niby przerzuca, ale nie przerzuca). Już po przyjeździe do serwisu musiałem czekać 10 minut na wielmożnego Pana właściciela-serwisanta, który udał się na zasłużoną przerwę. Gdy już łaskawie do mnie podszedł postarałem się wytłumaczyć, że nie jestem zadowolony z naprawy i wskazałem co należałoby poprawić. Wspomniałem też o ubieganie się o zwrot pieniędzy i odjechanie bez poprawek bo już widziałem, że chłop ma nietęgą minę na widok klienta, któremu nie odpowiada jakość wykonanej usługi. Pan właściciel zawołał kogoś (obstawiam, że był to jego syn) i powiedział, aby
przejechał się na rowerze i zobaczył czy rzeczywiście występuje problem.
Już domyślałem się z czym zaraz będę miał do czynienia. Synulek, który kategorycznie zaprzeczy wszelkim dysfunkcjom i potwierdzi jakość
wykonanej naprawy. No i po 1 min co się stało? No patrzcie Państwo chyba jestem jasnowidzem.
Powiedziałem, że mogę wsiąść na rower i nagrać jak działa napęd roweru, bo przecież niemożliwe, żebym był feralnym przypadkiem i tylko mi rower odmawiał posłuszeństwa. Zaznaczyłem też, że napęd nie działa tak jak działał przed naprawą, gdyż łańcuch lekko terkocze i jest to odczuwalne na pedałach. W ten sposób stałem się chyba najbardziej wymagającym klientem serwisu i bardzo się nie spodobałem. Właściciel-serwisant zarzucił mi że jestem niezrównoważony psychicznie, że terkotanie łańcucha wymyśliłem sobie w głowie oraz wmówił, że przy rowerze robione były różne dziwne rzeczy (w tym z tylnymi przerzutkami), o których nie było nawet mowy xD. Podczas gdy nie jest to prawdą bo rower ma 1 rok i nie był jeszcze naprawiany. Nie kłóciłem się z właścicielem, nie odwdzięczyłem się mu nawet równie
wulgarnym epitetem. Powiedziałem tylko, w obecności innych klientów, że jego usługi to kompletna klapa i wyszedłem.
Przed wyjściowymi drzwiami serwisu pożegnał mnie jeszcze syneczek ponawiając słowa, że jestem niezrównoważony psychicznie.
Pan Bogdan właściciel 60+ to jeszcze rozumiem, że zatrzymał się w czasach PRL. Wtedy mogłeś sobie świadczyć usługi jak chciałeś i mieć
wszystko w 4 literach. Ale, że synek jeszcze nie pojął jakie są prawa konsumenta...
Korci mnie, żeby jutro tam wrócić i nagrać rozmowę. Paragon zachowałem, więc mogę ubiegać się o dalszą reklamacje. Założę się, że jak tam wrócę posypią się kolejne epitety. ¯\_(ツ)_/¯
Komentarze (7)
najlepsze
Wcale bym się nie zdziwił gdybyś takie coś usłyszał. Kilka lat robiłem na serwisie i obsłudze klienta, w głowie mi się nie mieści jak można nazwać klienta psychicznym, bo położyło się wiadomą część ciała na swoją robotę. No, tylko że chyba kwestia wychowania, przyzwoitości i uczciwości, a nie że klient jest fajny tylko do
Z 16 opinii na na googlach ten serwis ma średnią ocen 4,6. Na fejsie z 60 głosów 4,9.
Nie sądzę żeby na kliencie który zostawił 25 złotych chcieli sobie zepsuć reputację. Sam też chodzę do serwisu rowerowego i jeżeli nie wymieniam części to nie biorę żadnych paragonów. Tutaj klient odbierając rower już wiedział że będzie za chwilę potrzebował kwitów. Jestem pewien że problem tego typu był do rozwiązania uśmiechem no
@sicknature: Nie kręce afery, jedynie opisuje swoje doznania. Opinie na internecie są dobre, wręcz sprawiają wrażenie moderowanych, aczkolwiek wcale tak nie musi być. Okaże się czy moja zostanie zdjęta. W każdym bądź razie wyzywanie kogoś od psycholi będąc właścicielem placówki usługowej, tylko dlatego że przyszedł z reklamacją, jest stanowczy i dokładnie wie jaki był stan roweru przed naprawą jest śmieszne. Ba, mało tego! Nawet jeśli trafiłby na klienta, który również
Jaki z tego morał?
Idź do innego serwisu. Jak potwierdzą, że usterki "nie wymyśliłeś w głowie" , to ja uwierzę w te gorzkie żale.