@kolorofon: 1. To ciągle był bardziej zautomatyzowany proces niż w większości współczesnych Januszexów. 2. Muzyka ilustracyjna z lat 70-tych rządzi. 3. Łapicki, mimo że komuch, był zajebistym lektorem. Teraz już takich nie robią.
@kolorofon: Tez go nie zapomne. Glownie przez to jaki to byl gniot motoryzacyjny, dno i dwa metry mulu- nawet na tamte czasy odbiegal od normy ;) Byl pokracznie maly, trzesacy z fatalnym i slabym silnikiem wytrzymujacym gora 80tys. Nie mial odpowiedniej trakcji, zle i ciezko sie prowadzil i do tego byl bardzo awaryjny. W zasadzie to nie mial awarii ale kaprysy. Stawiales wieczorem w pelni sprawny a rano juz nie odpalal.
Czy to był fajny samochód? Od Syreny, czy Warszawy na pewno fajniejszy, ale nie rozpędzajmy się z pochwałami. Sam miałem z nim największą styczność w dość rzadko spotykanej wersji - Bis ( ͡°͜ʖ͡°)
@330CiA: Moim zdaniem nie warto było. Fakt, masz mały dodatkowy bagażnik, ale silnik mocno się grzał. Różnica w mocy i osiągach minimalnie na plus BISa, ale bez szału. No, spalanie może zauważalnie lepsze.
Największym plusem tego pojazdu były miny WTF ludzi jak widzieli malucha z taką klapą i bagażnikiem, jak coś się tam pakowało ;-)
@FrasierCrane: nie można było założyć haka co u schyłku gospodarki sterowanej centralnie, mocno go ograniczało (wiadomo, bagażnik w malaczu nie istniał ale z przyczepką to rodzina nad morze lub w góry zapakowała się).
@kupkesobieciagne: No jasne, ale wyobrażałem sobie że w tym czasie robiło się to np na tokarce konwencjonalnej, nie na NC z mechanicznymi (żeby nie powiedziec robotycznymi) podajnikami
Kaszel to było w swoim czasie bardzo udane auto. Tylko że miejskie, do dojazdu do pracy i małe zakupy, albo jako drugi samochód w rodzinie, a nie jak u nas - jedyny. I powinno być klepane przez 10 lat, a nie 30.
W tamtych latach najpopularniejszy merol to był 2.0d 50 KM, bo szedł głównie na taksówki. Ponad 30 sekund do setki też szału nie robił. No, mało jak na tamte lata palił.
@kwanty: no ale co Ty myślisz, że umowa licencyjna z Fiatem polegała na tym, że dali nam kalki z planami 126p i powiedzieli "to se tam składajcie jak umiecie"? Nie, to było przekazanie kompletnych procesów produkcyjnych, maszyn itd. Przypominam, że licencja była spłacana gotowymi silnikami, skrzyniami biegów i kompletnymi samochodami, więc Fiatowi nie było wszystko jedno w jaki sposób FSM to wszystko produkowało, tylko produkty musiały spełniać wszelkie normy jakościowe narzucone
@CwanyWacek: Tak, tylko, że nie. Renault 5 miało ponad 3,5 metra, maluch 3 metry. To jest przepaść. To jest więcej niż Cinquecento i Seicento. To jest tyle, co Panda II.
Pierwszy raz jeździłem właśnie maluchem. Jak jechałem z instruktorem (chłop ze 150 kg wagi) to już pół kilometra przed wzniesieniem musiałem nabierać prędkości, żeby nie musieć redukować. Inna sprawa, że jak nam oponka pieprznęła to wymieniliśmy koło na zapas bez użycia lewarka.
Komentarze (95)
najlepsze
2. Muzyka ilustracyjna z lat 70-tych rządzi.
3. Łapicki, mimo że komuch, był zajebistym lektorem. Teraz już takich nie robią.
Największym plusem tego pojazdu były miny WTF ludzi jak widzieli malucha z taką klapą i bagażnikiem, jak coś się tam pakowało ;-)
@kupkesobieciagne: No jasne, ale wyobrażałem sobie że w tym czasie robiło się to np na tokarce konwencjonalnej, nie na NC z mechanicznymi (żeby nie powiedziec robotycznymi) podajnikami
@xniorvox: nie.
W porównaniu do Mercedesa, my robiliśmy silnik do kosiarki
@Tylko_noc:
W tamtych latach najpopularniejszy merol to był 2.0d 50 KM, bo szedł głównie na taksówki. Ponad 30 sekund do setki też szału nie robił. No, mało jak na tamte lata palił.