Jesteś w związku z kobietą – średnio 3 lata młodszą od siebie. Idziesz do pracy, ona chwilę po tobie – albo oboje pracujecie od początku związku, nieważne. Ważne jest to, że ty pracujesz ciężej, dłużej, wydajniej – czyli o wiele bardziej się męczysz. Chorobowe raz na dwa lata, częste delegacje, nadgodziny, praca w weekendy czy założenie swojej własnej firmy i harówka 24/7. Ona w tym czasie może etat, może pół. Ciągle coś ją boli więc L4, czegoś się nie chce więc NŻ, nadgodziny to abstrakcja za to urlopy wykorzystane do granic. W skali roku różnica między twoim czasem pracy a jej jest ogromna – w skali kilku lat są to już tysiące godzin.
Pracujesz długo i ciężko, więc na nic nie masz siły ani czasu. Jesteś od niej starszy, więc szybciej „dogania Cię czas” – pojawia się figura tatusia, łysina, drugi podbródek, a twoją pasją staje się leżenie i spanie.
I wtedy w wasze życie, niczym nóż w serce, wchodzi on. Młody, przystojny i pełen energii. Nie ważne czy będzie to kolorowy imigrant, czy Seba z bloku obok – ważne, żeby z twarzy był chociaż 7/10, nie miał nadwagi i co najważniejsze, pracy. A skoro nie pracuje, to ma mnóstwo czasu i sił na zabawę opłacaną czy to przez rodziców, państwo czy z dochodowych biznesów w stylu handel narkotykami czy sutenerstwo.
Wystarczy, że pojedziesz w delegacje, zostaniesz do wieczora w pracy czy zwyczajnie pójdziesz do pracy a ona zostanie sama, by „nowy kolega” przebolcował ją w każdy możliwy otwór.
I nie chce poruszać całego problemu zdrad, gdyż jest to złożony problem społeczno-kulturowy. Chcę odnieść się tylko do jego podstawy – nawet nie pierwszego piętra, a samego fundamentu bloku rozwiązłości.
Jest ona. Młoda, zdrowa, chętna na seks kilka razy dziennie. To całkowita norma. Każda zdrowa kobieta pragnie, mniej lub bardziej podświadomie, przeżywać kilka-kilkanaście orgazmów na dzień, kochając się przy tym co kilka godzin – u mężczyzn wygląda to jednak całkowicie inaczej. Facet chce „dać upust” seksualnemu napięciu, a potem:
-jeśli jest odpowiednio rozwinięty i ambitny: pracować w celu poprawienia swojej sytuacji (praca zarobkowa) i/lub poprawić jakość życia większej grupy ludzi (odkrycia, wynalazki, eksperymenty);
-jeśli jest umysłowo prosty: odpoczywać;
Wracamy do tematu. Mamy młodą, chętną do nieustannej rozkoszy kobietę i jej już nie tak młodego, zmęczonego życiem, zaniedbanego partnera, który chce zarobić jak najwięcej aby zapewnić sobie i jej, a raczej jej i sobie, jak najwyższy standard życia. Mamy też młodego „kolegę”, pełnego energii, często „odważnego” – lubiącego alkohol i narkotyki często i w dużych ilościach, czy niebezpieczną jazdę. Jest tak ze względu na to, że nie posiadając pracy, majątku, stałej partnerki czy rodziny nie boi się dostać mandatu czy trafiać do więzienia, podczas gdy dla przeciętnego kowalskiego mandat może oznaczać utratę kilkumiesięcznych oszczędności a więzienie zaprzepaszczenie „kariery” czy skazanie na życie w nędzy żony i dzieci.
I tu pojawia się problem na który chcę zwrócić uwagę – jak zwykły, przemęczony pracownik może konkurować z młodym, bezrobotnym facetem który niczego się nie boi, nie ma nic do stracenia gdyż cały jego majątek wynosi pół paczki fajek i dwa gramy zioła, jego plan na życie to „odurzyć się, poruchać i zasnąć”? Oczywiście nie może. W drugą stronę działa to tak samo, jednak rzadko kiedy, a raczej niemal nigdy jest tak, że to piękna, młoda dziewczyna sama z siebie podrywa przeciętnego, zajętego faceta znudzonego życiem w którym to jego kobieta z dnia na dzień coraz więcej pracuje i coraz gorzej wygląda. Jednak motyw „młodego, przystojnego, niebezpiecznego, pełnego energii chłopaka z nieograniczonym czasem” odbijającego „ładną, znudzoną zwykłym życiem dziewczynę” od „zmęczonego ciężką pracą, zaniedbanego faceta” jest bardzo częsty. Tak częsty, że statystycznie każdy młody człowiek zna kogoś, komu się to przytrafiło, jeśli sam już tego nie przeżył…
Problem jest ogromny, bo niszczy nie tylko związki i rodziny, ale też poważnie szkodzi gospodarce.
Facet pracuje całymi dnami, odprowadza potężne podatki, które trafiają min. „kolegi na zasiłku” (a w Europie zachodniej są to niemal wyłącznie młodzi, męscy imigranci z Afryki i Azji). „Kolega na zasiłku” ze względu na brak pracy, ma siły i czas na zabawię oraz pieniądze na wszystko, czego do niej potrzeba. Młoda kobieta, nawet pracując, w większości przypadków nie myśli o tym jak rozwinąć firmę wystarczająco, aby za 10 lat móc pracować jeden dzień w tygodniu żyjąc przy tym w dużym domu, czy bardziej polsko „ile zrobić nadgodzin w danym miesiącu, aby móc w końcu naprawić samochód czy odłożyć na remont”, tylko o tym „co zrobić, aby odczuć jak najwięcej, jak najsilniejszych emocji oraz przeżyć jak najwięcej orgazmów” – dlatego gdy nadarza się okazja, ucieka do „energicznego i odważnego kolegi”. On bawi się nią póki wygląda powyżej przeciętnej, albo póki nie zajdzie w ciąże – wtedy to ona robi się „zbyt nudna i za mało atrakcyjna” dla niego, tak jak wcześniej stał się dla niej jej partner. Jeśli jej uroda jest wciąż odpowiednia, a nie całkowicie zniszczona przez lenistwo i używki, to znajdzie sobie nowego pantera – w zależności od wyglądu albo „nowego kolegę” albo „spokojnego, odpowiedzialnego mężczyznę”, licząc że ten nie zapewni jej zabawy i rozkoszy, tylko opłacone rachunki i pełną lodówkę.
Koniec końców nasz „zaniedbany pracoholik” otrzymuje jeszcze większe podatki, by opłacić z nich już nie tylko „kolegę z innego kontynentu” ale też „swoją ex, aktualnie mniej lub bardziej samotną matkę i jej bękarta na którego nikt nie płaci alimentów”.
Dlatego, jeśli chcemy mieć normalne społeczeństwo, musimy jak najszybciej:
-zmniejszyć ilość godzin pracy, gdyż przepracowanie rozbija związki i rodziny;
-zlikwidować zasiłki dla trwale bezrobotnych i imigrantów, gdyż Ci mając „młodość, czas, siły i pieniądze” są w stanie rozbić naprawdę wiele związków;
-zmniejszyć podatki tak, aby pracując te 7h dziennie można było opłacić rachunki i jedzenie, oczywiście kosztem likwidacji zasiłków i zapomóg.
Wiem, że ten plan jest bardziej niż utopijny, jednak problem „przepracowanych mężów, niezaspokojonych żon i bezrobotnych kochanków” z każdym kolejnym rokiem, każdą kolejną falą migrantów i każdym kolejnym pokoleniem ich równie „pracowitych” dzieci będzie rósł…
Komentarze (186)
najstarsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Jeśli na jedną z nich powiesz inaczej niż na drugą, to jesteś hipokrytą, bo to jest to samo, szukanie winy w ofierze, a nie w oprawcy.
I w dwóch męża doją
Komentarz usunięty przez moderatora
- jak chcesz mieć firmę/karierę, to się angażujesz, poświęcasz czas i energię, słowem dbasz o jej rozwój;
- jednocześnie chcesz mieć udany związek/rodzinę, ale nie angażujesz się, poświęcasz jej ochłapy czasu i energii, które zostały Ci po robieniu kariery, nie dbasz o jej rozwój i jedyne na czym się skupiasz to
To może w ten sposób uproszczę:
Mąż i żona pracują na etacie. Oboje chcą odpocząć oraz się poprzytulać.
Facet jak jest zmęczony to długo nie wytrzyma, a jak przemęczony i zestresowany to nawet mu nie stanie.
Kobieta chce się rozebrać, leżeć jak kłoda i dostać kilka orgazmów - może być przemęczona ale na leżenie wciąż starczy sił.
Facet bez pracy (np młodzi imigranci na zasiłkach) ma mnóstwo energii, więc pierwszy
Tak, znam przykłady związków
Nie ma wpływu na alimenty, nie ma wpływu na dziedziczenie, nie ma wpływu na rozwód z orzeczeniem o winie. Jeżeli ktoś myśli że mając intercyzę może wydzielić w wielkim domu żonie 1 półkę w lodówce, którą jeszcze dodatkowo ma sama sobie zapełniać - to jest w wieeeelkim błędzie. Bardzo wielkim. Również pomysł brania intercyzy z kobieta, która w
@negatyw: otóż nie zawsze.
A poza tym, jeżeli kobieta jest mądra, albo ma 200 zł na poradę prawną to w podobnej sytuacji nie podpisze intercyzy bez wyrównania dorobków. Wtedy niech mąż zarabia nawet milion. Tym lepiej.