@mentools: kolega dobry śmieszek , hehe ;) pzdr

@antros: Zdzisław nigdy nikogo nie nauczał a ta historia jest po prostu wyssana z palca o czym sam mistrz wspominał.
Polecam biografie: Beksińscy. Portret podwójny Magdaleny Grzebałkowskiej.

@antros: Pozwolę sobie dodać cytat ze wspomnianej przeze mnie książki. Są to słowa Pani Lidii Puchalskiej z roku 2012 w rozmowie z autorką biografii:

Pytałam go o jego prace. "Obrazy dzielą się na dobre i złe. Tytuł nie ma znaczenia. A moje obrazy może sobie pani interpretować, jak chce" - odpowiadał. "A skąd mam wiedzieć, czy to jest dobry obraz?" "Puchalska, znowu jakieś pytanie!" "To może nauczyłby mnie pan malować?" "Albo się to umie, albo nie." Nigdy nikogo nie uczył malować, nikt nie brał u niego lekcji. Jakiś chłopaczek tracący wzrok podszywał się pod jego ucznia, w wywiadach mówił, że Mistrz spotkał go we Wrocławiu i zaprosił do siebie na naukę. Ale to nieprawda.
Wyciągnął kiedyś rysunek i mi wręcza: "No bo się pani kiedyś podobał". I do tego trzy grafiki. Byłam w szoku, niczego takiego nie oczekiwałam. Dał mi kiedyś obraz. "A dlaczego?" - pytałam. "Bo się pani podobał". Zażartowałam: "Ach, to ja poproszę jeszcze ten i ten". "Puchalska! Teraz pani przesadza".

Pani Lidia po śmierci żony i syna stała się bliska Zdzisławowi. Sam artysta o niej wspominał w dzienniku z 31 grudnia 2003 tak:

Bardzo lubię tę kobietę i szkoda, że ona ma kogoś w swoim wieku, a ja nie mam jej nic do zaoferowania w stosunkach damsko-męskich, co pozbawia mnie możliwości zaproponowania jej czegokolwiek: choćby tego, by zamieszkała ze mną".

Polecam również kanał YouTube "Andy Teszner"
Artykuł jaki Pan "antros" przykleił posiada dużo więcej błędów, chociażby o tym jak Beksiński spostrzegał śmierć, ale tego wszystkiego można się dowiedzieć z tych dwóch źródeł, które są w sam raz na początek w zapoznawaniu się z niesamowitą postacią mistrza Beksińskiego. pokaż całość