„Taki żelazny krzyż to myślę trofeum o którym marzy wielu poszukiwaczy skarbów.” – Zapewne zgubiony w walce, trafiony na ostatniej linii obrony Niemców w II wojnie światowej w okolicy Kostrzyna nad Odrą.
Chcesz być na bieżąco? #zwiadowcahistorii - tag z moimi najciekawszymi znaleziskami! Zapisz się też do mikrolisty zwiadowcahistorii - plusując ten komentarz bym zawołał Cię do najlepszych znalezisk!
Sprawdź też mój blog WWW firmowy SKLEP ZH oraz kanał na YT
gwadelupa Ten portal nie ma sensu xD Trzy pierwsze wpisy w gorących - dwa oszustwa i fejki
Pierwszy - "Jakimowicz wyleciał z TVP". Nigdzie nie ma takiej informacji. Jedynym dowodem jest wpis z twittera kogoś o nicku... "Jadwiga2723298". Drugi - "jeden z morderców jest wyborcą konfederacji". I znowu - urojenie autora wpisu, bo nigdzie nie ma takiej informacji. Czy ten portal ma w ogóle sens? Albo nie udawajmy że na tym portalu informacje są sprawdzane i weryfikowane, a osoby je rozpowszechniające banowane. Albo traktujmy wszystkich równo. Bo przecież nie muszę wspominać, że gdyby sytuacja była odwrotna i takie fejki rozpowszechniała jakaś konserwa, już by miała platynkę. Nie muszę o tym mówić, prawda?
jegertilbake Zawsze bardzo lubiłem robić zakupy w Lidlu u mnie w mieście, ponieważ w porównaniu z Biedronką jest tam znacznie czyściej, wiadomo co ile kosztuję, a przede wszystkim z uwagi na dużą ilość otwartych kas były krótkie kolejki.
Niestety zmieniło sie to niedawno po wprowadzeniu kas samoobsługowych. Tak jak do tej pory często otwarte były 3-4 kasy, tak teraz zwykle jest 1 oraz 6 kas samoobsługowych, gdzie stoi kobieta pomagająca przy ich obsłudze. Co 2 minuty padają też komunikaty zachęcające do korzystania z tych kas aż można się posrać.
Poza komunikatem to samodzielnej obsługi zachęca też kasjerka-pomocnik, która tam stoi, jednak zawsze zarówno ja, jak i inni ludzie odmawiali jej z uwagi na brak możliwości płatności gotówką. W pewnym momencie Lidl zrozumiał, że połowa jego klientów w lubelskim pracuje na czarno ma alimenty albo długi i używa gotówki, żeby komornik nie zajebał im pieniędzy z konta, przez co postanowili zmienić strategię.
Wczoraj będąc w sklepie i stojąc w dojebanej na 10 osób kolejce przy jedynej otwartej kasie znowu dostałem propozycję samodzielnego zeskanowania swoich zakupów. Standardowo odmówiłem z uwagi na brak karty, jednak dostałem informację, że wreszcie można płacić gotówką. Ucieszyłem się, że ominę stado emerytek stawiających na taśmie pionowo napoje, zdzwionych gdy spadają, więc mimo sporej ilości zakupów uznałem, że to rozwiązanie będzie szybsze.
Mając dobry humor, przystąpiłem ochoczo do skanowania. Już na poczatku pojawiły się problemy, bo kasa nie bardzo kumała, że dana rzecz została odłożona i kilka razy musiałem prosić asystentkę o potwierdzenie, że czekolada czy maliny faktycznie są w torbie a nie wyjebało magicznie ich w powietrze.
W momencie gdy przez lagi ziemniaki zeskanował się jako ananas a kiwi ewoluowało niczym pokemon w arbuza byłem już delikatnie wkurwiony. Kasjerka sama wyglądała na zniecierpliwioną moim downem. Do zeskanowania zostały mi już tylko bułki ziemniaczane, zatem zaledwie po 2 minutach scrollowania pieczywa i zapoznaniu się z całym asortymentem sklepu na zamulonej kasie udało mi się je odszukać, wprowadzić ilość, zablokować kasę i po kolejnym odblokowaniu, zeskanowaniu aplikacji i nasraniu w gacie, w końcu przejść do płatności.
Z drżącymi od wkurwienia rękami zacząłem szukać miejsca do wrzucania gotówki celem zapłaty i wypierdolenia z tego sklepu, jednak kolejny raz jak dziecko z niedojebaniem mózgowym musiałem w tym celu poprosić kasjerkę (z którą na tym etapie tak częstego kontaktu zamierzałem już przejść na ty) o pomoc. "Chętnie" podeszła do stanowiska i po paru kliknięciach wydrukowała świstek, który dała mi do ręki:
- Co to takiego? Chciałem zapłacić gotówką.
- Tak tak, ten paragon trzeba wziąć i iść spowrotem do kasy zapłacić za zakupy.
...
pokaż spoiler Co prawda okazało się, że mogę iść poza kolejką od przodu kasy, jednak i tak musiałem czekać dodatkowo parę min aż emerytka dawno przestanie być obsługiwana a ludzie z kolejki stojący tam 10 minut myśleli, że się im wjebałem poza kolejnością.
Jak macie coś więcej niż chipsy i batony to odradzam te zjebane kasy w Lidlu.
Daniel Lis: Jakim cudem historia, którą opisał Pan w książce Noblista z Nowolipek, jest w Polsce całkowicie nieznana?
Marek Górlikowski: Trudno to zrozumieć. W powszechnej świadomości Józef Rotblat nie istnieje. Nie mamy ulic jego imienia, parków, instytucji naukowych. Gdy myślimy o elektryku z Polski nagrodzonym Pokojową Nagrodą Nobla, w naturalny sposób przychodzi na myśl Lech Wałęsa. A mieliśmy dwóch takich, ale tylko jednego z brytyjskim tytułem szlacheckim: sir Josepha Rotblata.
I teraz trzeba sobie wyobrazić człowieka, który w ciągu jednego roku: wraca z niesłusznym podejrzeniem, że jest szpiegiem, nie ma kontaktu z rodziną w Polsce, słyszy po wydarzeniach w Hiroszimie i Nagasaki o wielu tysiącach ofiar broni, nad którą przez tyle lat pracował, dowiaduje się, że najważniejsza osoba w jego życiu nie żyje oraz że nie będzie mógł wrócić do Polski, bo Chadwick tłumaczy mu, że sytuacja się zmieniła. Brał udział w budowie bomby i Brytyjczycy nie mogą puścić go do kraju będącego w radzieckiej strefie wpływów, gdzie może grozić mu niebezpieczeństwo, może być szantażowany. W Anglii jest zupełnie sam i jest załamany. Wszystko, co robił od 1939 r., straciło sens, nie przyniosło ludzkości niczego dobrego. Postanawia to zmienić. To wtedy zaczął interesować się wykorzystaniem izotopów w medycynie. Tak trafił do Londynu.
Niektóre dzieci mówią, że mama gotuje takie same obiady, jak ja. Tak samo je doprawia. Lubi te same książki. Te same filmy. W domu jest taka sama pralka i taka sama zmywarka. A ja wiem, że tam wody nie było. Było klepisko. Więc jaka zmywarka i jakie obiady?
Reportaż Aleksandry Wareckiej został nominowany do nagrody Festiwalu Wrażliwego.
Aplikacja_TelaDei Każdą wojnę sponsorują narody i każdą machinę wojenną przy życiu utrzymują społeczeństwa, które pracują i płacą podatki dla własnego państwa. Jedynymi środkami którymi dysponuje państwo są pieniądze wypracowane przez własne społeczeństwo, dlatego bardzo ważną profilaktyką przeciw wojenną jest świadomość ludzi odnośnie narodowości kapitału i przepływów kapitału. Od kogo do kogo płyną pieniądze. Ja staram się aby większość produktów które kupuję i usługi firm z których korzystam miały polski kapitał, albo kapitał państw które uważam za cywilizowane. Jeszcze jedną ważną rzeczą przy zakupie produktu czy usługi danej firmy jest dla mnie sprawdzenie profili społecznościowych danej firmy i sprawdzenia jakie wartości i rzeczy promuje i wspiera firma. Czy nie sponsoruje na przykład jakiś szkodliwych rzeczy i tym podobne. Polecam wam sprawdzić aplikację Polskie Marki za pomocą której możecie sprawdzić jakiej narodowości jest kapitał danej firmy lub produktu
Poniżej wklejam link do fanpage projektu. W przypiętym poście macie wytłumaczone dlaczego aplikacji nie ma w Google Play, ale bez problemu możecie ją pobrać jako plik APK
zogard tl;dr: Szukam paru osób do współtworzenia serwisu, który byłby odpowiedzią na "krótką pamięć" w społeczeństwie.
Chciałem zrobić miejsce dzięki któremu będzie można wyrobić sobie własną opinię na temat osób publicznych.
Miejsce ze skondensowaną i łatwo dostępną wiedzą. Miejsce, gdzie wpisujesz nazwisko osoby i w oparciu o cytaty (wszystkie materiały) decydujesz, czy jest to człowiek godny zaufania czy też nie i oceniasz.
Wymyśliłem tak na prawdę cały kombajn, który umożliwia założenie profilu osoby publicznej, dodawanie materiałów (video, linków, galerii) i zarządzanie nimi. Każdy użytkownik może dodać propozycje nowych materiałów. Każdy może komentować i oceniać nie tylko profile, ale moderatorów profili. Użytkownicy zbierają punkty akcji czy punkty reputacji, które pokazują, czy moderatorzy danego profilu spełniają się w swojej roli. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I wydaje mi się (po ilości plusów), że taka piguła linków na osi czasu może być użyteczna.
Widziałem też wejścia z facebooka, teamsów i innych portali, więc wiem też, że ktoś tam linkuje. :)
Portal jest jeszcze w fazie wejściowej, robię go po godzinach i ma jeszcze sporo przed sobą dlatego proszę o wyrozumiałość i komentarze co tu jeszcze wymaga poprawki.
Z czasem myślę o otworzeniu bug bounty i zrobieniu open source albo chociaż udostępnię api, gdy tylko portal doczeka się drugiej odsłony. Wszystko zależy od odzewu.
W celu zwiększenia zasięgu wpisu, robię #rozdajo karty podarunkowej (zasady znacie) na #pysznepl lub #ubereats o wartości 50zł. Zielonki też mogą brać udział ( ͡º ͜ʖ͡º)
Losowanie przez #mirkolos, czas do 22:30.
T1001 No naprawdę, idzie się pośmiać na tych fejkowych grupkach "Ukrainka szuka Polaka" niektóre okazy trolli są bardzo dorodne, z tym że wasza narracja, że to tylko Polki mogą być tak zjebane, zaraz legnie w gruzach, otóż Polacy też¯\_(ツ)_/¯
itsover Oglądam skróty starych finałów Pucharu Europy, a tam polskie firmy reklamujące się na bandach reklamowych na stadionie. Finał w 1977 Liverpool v Borussia Moenchengladbach FŁT - firma produkująca łożyska toczne w Kraśniku. Wciąż istnieje, jednak prawie 80% akcji posiada firma z Luksemburgu. Rok później 1978 finał Liverpool - Club Brugge i Wyborowa. Skąd w latach 70 polskie firmy miały pieniądze i przebicie, by wykupić takie miejsca? Jutro raczej żadna polska firma reklamować się nie będzie. #mecz #pilkanozna #ligamistrzow #polska+21
Tom_Ja Żytomierz, Ukraina, róg ulic Kijowskiej i Wschodniej, na zdjęciu pomnik Jarosława Dąbrowskiego (1836-1871). Ten przywódca stronnictwa „Czerwonych”, jeden z liderów konspiracji niepodległościowej przed powstaniem styczniowym i dowódca wojsk Komuny Paryskiej upamiętniony jest bowiem nie tylko w Polsce i we Francji, ale także u naszego wschodniego sąsiada. Żytomierz to miejsce urodzenia Jarosława Dąbrowskiego.
Kiedyś kręcono o nim w Polsce filmy, a jego wizerunek był na banknotach, dziś mierzyć się musi z fanatyzmem rodzimych „dekomunizatorów”, którym jego postać wydaje się mocno podejrzana. No bo ci „Czerwoni”, bo ta „Komuna”, i jeszcze na dokładkę ci Dąbrowszczacy, którzy przyjęli sobie jego imię.
Wniosek o jego „dekomunizację” złożono np. w Stalowej Woli, a tamtejszy prezydent, Lucjusz Nadbereżny z PiS, z przerażeniem odkrył, że to nie jest ta „osoba od hymnu” i że „wszystko wskazuje na to, że był związany z minionym okresem”.
Na szczęście w jego przypadku IPN nie dopatrzył się łamania tzw. „ustawy dekomunizacyjnej” i stwierdził, że postać Jarosława Dąbrowskiego może w przestrzeni publicznej pozostać. Biorąc pod uwagę inne popisy tego instytutu, wcale to takie oczywiste nie było.
Blueweb Łukaszenka popełnił ogromny błąd weryfukujac faktyczny stan dobrobytu w Polsce i na Białorusi. Pod granicą polsko-białoruską w okolicach przejścia granicznego Bobrowniki-Bierestowica zebrały sie tłumy chcące dostać się na teren Białorusi. Większość stanowią imigranci uciekający z Francji, Niemiec, Hiszpani i Włoch ale wśród nich dużą część stanowią rodowici Polacy. Fatalne posunięcie prezydenta Białorusi doprowadzi do kryzysu migracyjnego w jego kraju. Od tego już nie ma odwrotu.
#bialorus #polska #europa #imigranci #kryzys+3
w załączonym linku do Polityki Prywatności przypominamy podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych osobowych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszego serwisu. Zamykając ten komunikat (klikając w przycisk “X”), potwierdzasz, że przyjąłeś do wiadomości wskazane w nim działania.
Polityka plików cookies
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.