A co jeśli autobusami zaczną jeździć kloszardzi z puszkami i złomem? Co jeśli w autobusach wzrośnie przestępczość? Czy ktoś o tym pomyślał? – dopytuje radny.
Tak jakby teraz nie jeździli i w dupie bilety mieli. Radny nie jeździ, w innym świecie żyje.
@sinusik: Teraz jednak kierowca po prosbie pasazera podchodzi i się pyta delikwenta o bilet, jak nie ma to każe wysiadac. Łatwiej tam zareagowac niż powiedziec - idź sobie śmierdziec gdzie indziej.
Tą uchwałę popieram (zauważcie że wszyscy radni byli za!), w poprzednim artykule były wyliczenia, UM dokładał do komunikacji miejskiej 12 mln a przychody z biletów wynosiły jedynie 6 mln. Jeśli dodać do tego koszty utrzymywania "kanarów", produkcji i dystrybucji biletów to można uznać że niewiele dokładamy a wygoda dla mieszkańców się znacznie zwiększy.
Tow sumie tylko drobny plus dla miasta w porównaniu do tego co my mamy w Rynku. A mamy dziurę.
@appylan: W małych miastach taki pomysł się może sprawdzac. W dużych kiedy w godzinach szczytu trzeba czasami czekac az podjedzie 3 autobus bo poprzednie 2 przepełnione, już nie jestem pewien. Najpierw by trzeba było kupic dodatkowy tabor bo się okaże, że komunikacja darmowa ale skorzystac nie ma jak bo przepelniona. Wystarczy, że już emeryci mają zadarmo. 6 rano 3 przystanek od pętli i nie ma gdzie usiąc bo sami emeryci. Nie
Taki rozwiązanie mijałoby się z celem, bo to drukowanie biletów czy utrzymywanie kontrolerów generuje największe koszty
Może ktoś to skomentować? W odniesieniu do czego to są największe koszty? Do tej pory wydawało mi się, że największe koszty generuje sprzęt i jego eksploatacja (paliwo, serwis i zajezdnie). Koszty zatrudnienia pracowników też z pewnością nie są małe. Ale jeżeli mówimy o procentowych kosztach to czy faktycznie drukowanie biletów i kontrolerzy stanowią największy procent wydatków?
@KtosKtoSamNieWiesz: Z reguły komunikacja publiczna nie jest rentowna z definicji i miasta i tak muszą do niej dopłacać. W przypadku Żor, w których darmową komunikację wprowadzono niedawno było to 2,4 mln dziennie. Wyliczono, że po "udarmowieniu" będzie to 3,3 mln, więc taka zmiana może mieć sens.
Oczywiście brak biletów czy kontrolerów to pikuś przy całościowych kosztach, rozkładanych z reguły na tzw. wozokilometry.
Komentarze (93)
najlepsze
Tak jakby teraz nie jeździli i w dupie bilety mieli. Radny nie jeździ, w innym świecie żyje.
Komentarz usunięty przez moderatora
Tow sumie tylko drobny plus dla miasta w porównaniu do tego co my mamy w Rynku. A mamy dziurę.
Może ktoś to skomentować? W odniesieniu do czego to są największe koszty? Do tej pory wydawało mi się, że największe koszty generuje sprzęt i jego eksploatacja (paliwo, serwis i zajezdnie). Koszty zatrudnienia pracowników też z pewnością nie są małe. Ale jeżeli mówimy o procentowych kosztach to czy faktycznie drukowanie biletów i kontrolerzy stanowią największy procent wydatków?
Oczywiście brak biletów czy kontrolerów to pikuś przy całościowych kosztach, rozkładanych z reguły na tzw. wozokilometry.