#anonimowemirkowyznania
Niestety. Jak to się mawia na portalu - it's over. Mam 30 lat. Od 26 roku życia z wiekiem ubywały mi ostatnie siły na znalezienie sobie dziewczyny. Tak jak cały czas próbowałem, tak jak cały czas próbowały... tak nic z tego do dzisiaj nie wyszło. Tyle wiadomości. Tyle rozmów godzinami. Wychodziło innym. Ja byłem tym dalszym planem. Nie, to nie jest żal. To nie jest kolejny nudny wpis jakich tu pełno.
Zróbcie eksperyment, że przez minutę o niczym nie myślicie ani nic sobie nie wyobrażacie. Zupełna pustka. Przyjemnie, prawda?

To teraz 10 minut!

Serio możesz tak zrobić? Taki stan jest chyba osiągalny przy psychologicznym przepływie (flow state), ale wtedy musisz coś robić. Nie wydaje mi się, że możesz go osiągnąć od tak, bo byś musiał znaleźć sposób na #!$%@? świadomości.
Czuję się strasznie stłamszony, chodząc z dziewczyną po mieście(nie ma nogi).

Mam wrażenie, że wszyscy gapią się na nią, jakby zobaczyli co najmniej jakiś wybryk natury. Na mnie patrzą się jak na skazańca w pierwszej flocie.

Nie, żebym przejmował się tym #coludziepowiedzo, ale jestem hardkorowym introwertykiem, i po prostu jest mi z tym źle.

Jakieś rady, jak sobie z tym poradzić?

PS Patrzenie w podłogę nie pomaga.

#psychologia #zwiazki
#anonimowemirkowyznania
A propos dzisiejszej mega guwnoburzy o 25+ latków mieszkających z rodzicami. Różowe (głównie UndaKarina z poklaskiem innych różowych w postaci plusów) argumentowały to najczęściej tym, że facet jest przez to mało samodzielny, bo:
-nie umie prać (co właściwie sprowadza się tylko do wybrania odpowiedniego programu, selekcji ubrań wg kolorów/materiału),
-nie umie prasować,
-nie umie gotować,
-nie umie sprzątać (LOL XD),
etc.

Nie ukrywam, że trochę mnie to dotknęło, bo sam mieszkam