Podłość ludzka nie ma granic.

U nas w osiedlowym spozywczaku jest tak, że chcąc kupić coś z jarzynki to trzeba poczekac aż podejdzie do stoiska Pani ekspedientka, wbije kod towaru na wagę i wychodzi nalepka z ceną, wszyscy wiedzą o co chodzi, mam nadzieję.

No więc Pani (a raczej dziewczyna, młoda, widać że świeżo po szkole) podeszła i mi zwazyla truskawki, babie za mną pomidory i wróciła do wykładania towaru na półki.