Lubię klimatyczne intra w filmach i grach. Wiecie, takie z monologiem głównego bohatera, kilkoma słowami na temat jego samego, czasami na temat świata, w którym żyje, lub chciałby żyć. Wstęp do historii. Moment, w którym moja wyobraźnia szaleje, wyobrażając sobie dziesięć milionów możliwych dróg rozwoju sytuacji. Dopiero później, z każdą kolejną zdobytą informacją ilość tych kombinacji się zmniejsza, a i z tego powodu zakończenia tak często związane są z uczuciem zawodu -
Przy okazji przeglądania piw w Intermarche na jednym z nich zobaczyłem sentencję "in hoc signo vinces". Oczywiście skojarzyła mi się od razu z moim ulubionym obrazem pana Zdzisława Beksińskiego. Wobec tego wrzucam ten obraz i wam, byście mogli się ze mną nim delektować ( ͡°͜ʖ͡°).