O "kościele otwartym" i "teologii schabowego"

Jeszcze do niedawna, zgodnie z duchem czasu, miałem pewną niechęć do "Kościoła otwartego". Pomijając przesyt tą całą dyskusją lat dziewięćdziesiątych/dwutysięcznych, do śmierci JPII) między Michnikiem i Tischnerem, udzieliła się i mi narracja prawicy, że to są niepoważni ludzie stojący w rozkroku, którzy nie mogą zdecydować się, czy są gazetowyborczą centrolewicą, czy może wierzącymi, którzy powinni być "zimni albo gorący".

Ale sporo wody w rzekach upłynęło i
Pobierz eoneon - O "kościele otwartym" i "teologii schabowego"

Jeszcze do niedawna, zgodni...
źródło: comment_IN4HHLijgkymDY47si6UzBJ7nqJ8DbGi.jpg
@eoneon:

Kościół otwarty to potrzebny społeczeństwu (jako sojusznik w walce z populizmem) i Kościołowi (coby nie odstraszyć ostatnich ludzi mających jakieś aspiracje intelektualne i niebędących jednocześnie przy prawej ścianie ludzi) i mający coś ciekawego i ożywczego do powiedzenia ruch


Temat jest skomplikowany. Kiedyś tak nie uważałem i blisko mi było do poglądów gimboateistycznych, potem nabrałem podobnego przekonania jak cytowane, ale obecnie znowu się od niego oddalam, choć nie w starą stronę.
@loginnawykoppl: Patrząc na historię współczesną: pod koniec XX wieku, mimo zsekularyzowania elit, religia była tolerowana na Zachodzie jako pewne - czasem dziwaczne, ale stosunkowo niegrożne (i zanikające w swoim tempie) - dziedzictwo. Dopiero po zamachach 11 września pojawił się wyraźny ruch Nowego Ateizmu (Dawkins & co.) przeciw fundamentalizmowi. W Polsce poszło to troszkę inaczej (cezurą była śmierć papieża, a potem powróciła polsko-katolicka romantyczna wizja świata + symetryczny wzrost antyklerykalizmu).

Ale w