Dobra, zazwyczaj robię sobie śmieszki z rolników, ale to już przechodzi ludzkie pojęcie. Poruszyło nawet mnie.
Jakim prawem, miastowa dupa przeprowadza się na wieś i wzywa policje do rolnika, bo:
a) Krowy muczą i nie można spać
b) Ciągnikiem jeździ po drodze, pod oknami i hałasuje
c) Bo pyli od pól, zboża etc
d) Bo śmierdzi gnojem od zwierząt.
Gratis powalona policja czasem wstawia za to mandaty... No tego już kompletnie nie
Ciekawi mnie, dlaczego tak wielu ludzi, przyjeżdżających z miasta na wieś, zachowuje się gorzej niż skończone "wieśniaki". Nie uogólniam tutaj do wszystkich, jednak po miesiącu obserwacji, a w szczególności po długim weekendzie, ukazał mi się całkiem interesujący obraz sytuacji. Po pierwsze nie spotkałam nikogo z wyżej wymienionych, kto wchodząc do sklepu czy innego miejsca, w którym przebywają inni ludzie, powiedziałby "dzień dobry". Po drugie, na palcach jednej ręki mogłabym policzyć kierowców z
@JedynyTakiNick: Tak czytam Twoje rozkminy i zastanawiam się czy Ty piszesz jakąs pracę z socjologii i tu testujesz społeczeństwo?

A w temacie to @sens powiedział już wszystko. Nie ważne czy z miasta czy ze wsi. To tak jak z Rosjanami - stan umysłu ;)