#bazyli wczoraj jeszcze piszczał przy dotknięciu brzuszka, ale jednak z meloxidylem wstrzymałam się do poranka. Rano okazało się, że spokojnie brzuszek można już dotykać, więc zrezygnowaliśmy. To jedno. Drugie- metoclopramid, dostał dzisiaj podskórnie ku podtrzymaniu działania. Jutro kolejny strzał z drugiego leku i kontrola u weta prowadzącego o 15- szef zlitował się nad zwierzątkiem i dał mi pół dnia wolnego na wizytę z Bazylim u lekarza :) może dlatego, że jego syn
@vervurax: biedny biedny, dlatego jak mu się dzieje coś takiego, to nigdy nie czekam dlużej niż kilkanaście godzin. Po tych kilkunastu godzinach bezbobkowych (taka rozsądna granica czasowa, że jeszcze może ruszyć sam z siebie) zaczyna go właśnie brzuszek już boleć, ale wtedy już jesteśmy u weta. Maluch dostaje środek przeciwbólowy-można mu wtedy łatwiej brzuszek masować i próbować rozruszać, chociaż i tak popiskuje, ale mniej; środek pobudzający perystaltykę; czasami odżywkę do tego.
#raportdotstanuzdrowiabazylego #bazyli #weterynarz

Jeszcze trzydniowa seria zastrzyków. Bazyli po powrocie do domu dopadł miseczkę i w najlepsze podjada, pierwszy raz od Świąt. Jeśli po nich wszystko będzie dobrze, to do kontroli już nie musimy iść. Oficjalne stanowisko Bazylka i moje: uwielbiamy pana Barana z krakowskiej Arki. W dodatku Bazyli chyba go polubił, bo się w ogóle nie boi, daje ze sobą robić wszystko- wczoraj od pani weterynarz z dyżuru uciekał i nie
@Supercoolljuk2: @ppj: Jak wyzdrowieje całkiem i wróci do dłuższych pogawędek.

A hamaczki właściwie to nie wiem skąd się wzięły, ale odkąd pojawiły się w klatkach to robią furorę. Szynszyle odpoczywają w nich, śpią, kładą się jak im zimno, lub jak Bazylek- kiedy się źle czują. Chyba im po prostu przytulnie.
#raportdotstanuzdrowiabazylego #bazyli

Noc bez zmian- bobków brak, małe ślady krwi, ALE! zjedzony nagietek. 6:40- telefon do weta. Lekarza prowadzącego nie było, ma dyżur popołudniu, ale dzięki pani weterynarz z dyżuru Bazylek dostał w zastrzyku to, co dzisiaj próbowałam dać mu doustnie (antybiotyk i środek poprawiający perystaltykę), ale młody połowę rozlał. Wieczorem dostanie w zastrzyku, albo muszę go jakoś dopaść tak, żeby się nie wyrywał i może wtedy zje. Jeszcze w planie na
@ppj: Takimi miał właśnie robione :) Jego chyba nawet nie bolało, bo nie pisnął, nie skrzywił się ani nic, coś tam tylko burknął pod noskiem jak doszłam do dobrego miejsca, ale ogólnie chyba nie zrobiło to na nim wrażenia. Bardziej straszne było dla niego trzymanie na siłę mimo, że siedział grzecznie- nie lubi tego i chyba stąd obraza ;)
@Supercoolljuk2: Przy mniejszych problemach tak robię i masz rację, to nwet bardzo wskazane jest ogólnie, tak samo jak zmuszanie do ruchu (to aż komicznie wygląda z jednej strony, z drugiej jakby się znęcało nad zwierzątkiem jak próbujesz taką obolałą kulkę przegonić z jednego końca przedpokoju na drugi). Ale po tej krwi boję się go trochę masować na razie. Zobaczę jak będzie po porcji leków.