Sprawa ma się tak, za kilka godzin lecę samolotem, pieprzone 5,5h. To nie mój pierwszy lot, było tego od groma, ale zawsze, za każdym pieprzonym razem nie wiem co ze sobą zrobić. Nienawidzę latać, najgorsze uczucie, nienawidzę być w powietrzu, #!$%@?ą mnie ciągle uśmiechające się stewardessy. Od rana mam ściśnięty żołądek i walące serce w gardle. Jak sobie z tym poradzić? Obejrzałam już wszystkie możliwe uspokajające filmiki, stosuję jakieś magiczne sztuczki, ale
@szzzzzz: Muzyka przygotowana. Książka też jest, chociaż zwykle i tak nie wiem co czytam :D
@dobrzecisiewydaje: OOO doskonale mnie rozumiesz! Też wiem, że to bezpieczne i to sobie powtarzam. Czasami jak udaje mi się zasnąć, to i tak jestem na czuwaniu i czuję każde szarpnięcie. Nie potrafię pokonać myśli i świadomości, że nie dotykam ziemi, która wywołuje u mnie przesadny dyskomfort.
Jutro o tej porze bede w samolocie, umierac albo ze strachu, albo z tego, ze sie rozbijamy, odpada skrzydlo, albo pali sie silnik... Jak ja nienawidze latac ... ;_; Po ostatnim ataku paniki, jak tylko sobie mysle, ze mialabym sie znowu tak bac, to rzeczywiscie odechciewa mi sie latac juz na dobre...

Ja sie pytam, gdzie ta maszyna teleportujaca? :<

#strachprzedlataniem
@Lanza: SLuchaj, ja ostatnio jak wlasnie mialam ten najwiekszy atak paniki, to nie spalam w nocy (spalam 2 godziny) i nie pilam alkoholu, ale za chiny usnac nie moglam i jeszcze trzeslo cala droge i jak juz byly konkretne turbulencje to... No wlasnie, wpadlam w panike... Alkohol to zle rozwiazanie, podnosi i tak juz wysokie cisnienie. Mnie alkohol nie uspi tylko pobudzi, a wtedy nie recze za siebie... Pozniej w tv
@_Eclipse: Staram się patrzeć na to ze strony naukowej, a nie jakiejś jogi czy cokolwiek. Tak po prostu działa psychika ludzka, to jest zwykłe oswajanie ze strachem ( nie uciekanie od niego zmianą kierunku myśli). A nie tam jakieś medytacje. Wcale mam nie wmawiać sobie, że nic się nie dzieje, tylko bać się i obserwować. W sumie to nic nie muszę robić tylko się bać i oswajać ze strachem. Ot mi