Nienawidzę trendów XXI wieku. Skrajnego indywidualizmu, zaburzeń w budowaniu relacji, uderzania w wartości rodzinne, ciągłego konsumpcjonizmu, materializmu i uprzedmiotowania ludzi. Pozerów internetowych nazywających się ludźmi sukcesu, napompowanych botoksem tępych bab z tatuażami. Notorycznej rywalizacji i porównywania się z innymi i tak dalej.
Społeczeństwo jest co raz gorsze. Wyalienowane. Niby otwarte na świat, a zamknięte w sobie. Bojące się zobowiązań i upływającego czasu. Syndrom Piotrusia Pana.
Najbardziej chciałbym żyć w jakiejś społeczności. Miałem
Społeczeństwo jest co raz gorsze. Wyalienowane. Niby otwarte na świat, a zamknięte w sobie. Bojące się zobowiązań i upływającego czasu. Syndrom Piotrusia Pana.
Najbardziej chciałbym żyć w jakiejś społeczności. Miałem
- żony
- dzieci (syn i córka)
- pracy za 50k zł/miesiąc
- mieszkania 60+m2 w Warszawie (Wola, Mokotów itp)
- domu ~200m2 gdzieś pod Warszawą
- samochodu marki premium (BMW, Audi, Mercedes), SUV lub coś fajnie wyglądającego jak np M8 lub G klasa
- motocykla 600+ do zabawy
i niczego więcej bym od życia nie potrzebował. No może jeszcze jakieś wyjścia lub wyjazdy
Teraz tak myślisz, ale tylko dlatego, bo masz to co masz obecnie.
Jakbyś np. był chory, to miałbyś tylko jedno życzenie: żeby nie mieć tej choroby i byłbyś szczęśliwy. Miałbyś gdzieś mieszkania, pracę, dom i samochód. Gdybyś jednej wyzdrowiał to mówiłbyś jak teraz.
A gdybyś już miał żonę, dzieci, dom, samochód, to chciałbyś więcej. Domek letniskowy, dom w Hiszpanii, lepszy samochód, jacht itd.
Spytaj