Wpis z mikrobloga

Wszystkie te kopalnie powinni zamknąć. Może wtedy się nauczą obsługi klienta i docenią, że ludzie kupują ten ich węgiel.

tl;dr na dole.

Chcę kupić ekogroszek workowany do firmy. Dzwonię do KWK Piast i mówię o co chodzi.

"Proszę przyjechać, otwieramy o 6:30, ale samochody ustawiają się od 6 - jest dzienny limit sprzedaży dla klientów indywidualnych". Mówię, że jadę z Bytomia i to kawał drogi.

"Hyhy i z dalszych miejscowości przyjeżdżają!" - czyli super, jedziesz godzinę i nie wiesz czy kupisz węgiel, bo przed Tobą wszystko wykupią. I tak możesz jeździć cały tydzień, albo i dłużej. Nie ma możliwości rezerwacji, przedpłaty, itd. Po prostu loteria. Mój czas się nie liczy. Przecież mogę sobie zrobić urlop i przez dwa tygodnie jeździć próbować węgiel.

OK, znalazłem alternatywę w KWK Piekary. Przyjeżdżam. Widzę tabliczkę "Sprzedaż ekogroszku workowanego Pieklorz". W środku wita mnie miła Pani. W pomieszczeniu zimniej bardziej niż na zewnątrz - pytam czy węgla zabrakło, że nie grzeją. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Mówię o co chodzi, że chcę kupić ekogroszek widoczny na paletach za nią - na firmę. Ona chce najpierw dane firmy, by sprawdzić w BIKu. Że co? Kupuję za gotówkę, po co im to sprawdzać? Takie procedury. Wymiękam. Sprawdza. Po 15 minutach przechodzimy do pisania faktury. Sprzęt coś nie działa. "Hyhy musi się rozgrzać" - nie dziwię się w sumie, że drukarka w takiej temperaturze odmawia współpracy, czas mija. Po 10 minutach jest faktura. Wychodzimy razem i Pani wskazuje budynek oddalony jakieś 200 metrów dalej.

"Tam Pan pójdzie, przejdzie przez bramę i wejdzie głównymi drzwiami, zaraz po lewej będzie kasa. Zapłaci Pan i wróci do mnie." - Idę. Drzwi zamknięte. Pukam. Ochroniarz reaguje. Mówię, że do kasy.

"Nie może Pan tędy wejść, musi przyjść od drugiej strony." I tłumaczy dojście. No to cisnę, okrążam budynek, 300 metrów. I nic. Płot, krzaki. Nie ma wejścia. Wracam z powrotem do kobiety od faktur, a ta przepuszcza mnie przez swój magazyn i wskazuje drugie wejście. Wchodzę, pytam o kasę.

"Korytarzem prosto, lewo, w prawo, lewo, prosto". Przede mną ołtarz z ogromną figurą św. Barbary, parę na oko cennych figurek, różnych ciekawych rzeczy. Kamer nie widzę. Obok w gablotach typowe PRL-owskie plakaty z hasłami typu "kulturalny człowiek zamykania drzwi się nie boi", itp. Dochodzę do kasy i wiecie co? Ona była 4 metry od tego pierwszego wejścia. Dosłownie parę kroków od drzwi przed którymi byłem. Od razu podbijam do ochroniarza.

"Nie mógł mnie Pan przepuścić do tej kasy skoro już drzwi odtworzył? Przecież to parę metrów."

"Ale nie ma Pana na liście"

"Jakiej liście?"

"Liście dostępu do budynku"

"To mogę wejść do budynku od drugiej strony, przejść wszystkimi korytarzami, a nawet coś zabrać, ale tędy do kasy się nie dostanę?"

"Nie, ehm yhm ahmmm" - no kuuurwa, serio? Oczywiście powiedziałem coś tam jeszcze, że dostałem pozwolenie wejścia od kobiety wydającej mi fakturę, ale podobno wprowadziła mnie w błąd. Super komunikacja #!$%@?!

Podchodzę do kasy, widzę już w środku ten klimat. Paprotki, plakaty na ścianach, porozkładane brązowe ceramiczne figurki, zżółknięte meble. Czysty PRL. Mówię o co chodzi, podaję faktury, pieniądze i czekam na pokwitowanie. Czeeekam.

"Hyhy musi się rozgrzać" #!$%@?.gif Po 10 minutach jest. Chcę wrócić z powrotem, ale drzwi przy kasie zamknięte, a ochroniarz się ulotnił. Myślę jak to było z tymi zakrętami. Lewo, prosto, prawo. #!$%@?. Kible. Prawo, prosto, lewo, #!$%@?. Jakieś biura. Krążę trochę po budynku. Jest wyjście. Podchodzę pod magazyn i walę w drzwi, żeby kobieta otworzyła od drugiej strony. Sukces. Przekazuję pokwitowanie, jeszcze jakieś podpisy i Pani wskazuje dwie palety, które mogę zabrać tylko jest problem, bo oni nie mają wózka, paleciaka by to przetransportować pod drzwi. Myślę tylko to jak #!$%@? tutaj ten węgiel się znalazł. Ja #!$%@?. Akurat mieliśmy swój na samochodzie. Załadowaliśmy i po 45 minutach odjechaliśmy. Po drodze kupiliśmy czipsy i batony. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Refleksje? Jak w pierwszym zdaniu. Powinni to wszystko zamknąć w #!$%@? do póki nie zrozumieją zasad działania przyzwoitego handlu. Przecież to jakieś kpiny z klientów. #!$%@? polityka PRLu, która nie odnajduje się w XXI wieku, a jedyny powód dla którego to wszystko wciąż się kupy trzyma to strach polityków przed płonącymi oponami i uzależnienie obywateli od węgla. Kiedyś to wszystko #!$%@? z hukiem, albo przejdzie w prywatne ręce i wcale nie będzie mi żal tych ludzi.

tl;dr


#slask #kopalnia #gornictwo #gornyslask #gorzkiezale #tagujetogowno #kupujzwykopem
  • 5
@Nirguna: kurde, opowiedziane tak, jakbym tam był( ͡° ͜ʖ ͡°) Też trochę bywam w pewnym budynku pewnej kopalni, te paprotki i plakaty to chyba nieodłączna ich część :D Najlepsze są te w związkowych gablotkach: 100zł dla nowych członków robione gdzieś w paincie przez zastępcę przewodniczącego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@N...a: Polskie realia są niekiedy smutne, ale życie jest po to, by je sobie ułatwiać i sięgać po lepsze rozwiązania. Jeśli szuka Pan sprawdzonych sprzedawców opału, otwartych na klientów i bezproblemowej komunikacji, znajdzie Pan ją w naszym serwisie: gielda-paliw. com Pozdrawiamy! :)