Wpis z mikrobloga

@jestempirat: W pierwszej połowie ciągłe ataki LFC, w końcu się udało strzelić to Gerrard bez sensu sfaulował, a Skrtel z Jonesem się nie popisali. Druga połowa bardziej wyrównana, ale dalej to Liverpool atakował, ale Arsenal wykorzystał sytuację. Potem do końca próbowali wyrównać no i się udalo.
@jestempirat:

To jest bardzo dobre zdanie. Liverpool atakował, Arsenal strzelał. Kanonierzy zanotowali najniższe posiadanie piłki w meczu od 11 lat, słabe zmiany Rodgersa, jeszcze gorsze Wengera, który zdecydował się na obronę Częstochowy w ostanich 11 minutach pomimo przewagi 1 gracza. Kilka zmarnowanych akcji Markovica, a tak Liverpool walił głową w mur. Beznadziejne spotkanie Mertesackera, tak samo jak i Welbecka, po drugiej stronie nie popisał się przede wszystkim Borini.