Wpis z mikrobloga

Właśnie w #pracbaza jeden #copywriter dostaje drgawek.

Ja.

Klient współpracuje z prawdopodobnie najgorszą we wszechświecie firmą zajmującą się stronami www i SEO. Napisałem dla niego teksty - oczywiście spece wiedzą lepiej i np. na stronie głównej - GŁÓWNEJ! - na samym początku dodali kloc bzdur na jakieś 10 linijek, szczelnie od lewa do prawa, pisany stylem ucznia klas I-III. Formatowanie leży - zero spójności, zero wyboldowań ważnych treści, zero zróżnicowania tekstu dla łatwiejszego odbioru. Wszelkie call to action i nagłówki wywalone, bo po co komu takie pierdoły?

Na jednej stronie zamienili wstęp z zakończeniem, dzięki czemu cały logiczny ciąg informacji idzie się kochać. Gdzieś indziej usunęli kluczowe wyliczenie usług, bo przecież po co komu wiedzieć, czym się firma zajmuje. Gdzieniegdzie wcale nie ma śródtytułów, gdzieniegdzie są dwa - jeden pod drugim. Albo jeden zdublowany.

Klient pyta, co sądzę o tych zmianach. Nic nie sądzę. Dostałem napadu i rzucam się po podłodze, tocząc pianę z ust.

Ale nic kurde dziwnego, kiedy firma od roku pracuje w modelu "płacisz za efekty" i do tej pory nie zarobiła ani grosza. Nie wspomnę o tym, że firma SEO, która nie potrafi wypozycjonować własnej strony, jest niewiele warta.

Aaaargh.
  • 4