Wpis z mikrobloga

taki tam obiegowy mit.


@babisuk: sąsiad postawił wiatraczek-samoróbkę. Był nauczycielem w technikum elektromechanicznym i zrobił kilka całkiem fajnych rzeczy (m.in. prototyp tesli ; ) Niestety, po ok roku zobaczyłem jak demontuje cały majdan, a gdy pytałem czy to po prostu więcej gwiżdże niż daje pożytku, uslyszałem że więcej musiałby zapłacić za możliwość posiadania tego, niż jest to warte chociażby zachodu z łażeniem i załatwianiem.

Dziwi mnie że ktokolwiek jeszcze wiatraki stawia
@babisuk: dzięx za obszerne info. Choć w ślimaczym tempie ale zaczyna to nabierać sensu.

Jednakże z tego co podałeś, wyraźnie chronione jest i będzie lobby firm energetycznych.
Wytworzony prąd musi być wprowadzony do sieci energetycznych po cenach odgórnie ustalonych.
Niestety, dopóki (lata temu) nie spostrzeżono że mikroinstalacje pozwalają znacznie obniżyć rachunki za prąd, wycięto w pień taką działalność (bito pianę że niebezpieczne to, zagrożenie pożarowe i inne wyssane z cudzej dupy
@babisuk: bo to wszystko dotyczy tych, którzy chcieli odsprzedawać prąd.
A oberwali maluczcy, którzy chcieli wytwarzać prądzio na własny użytek (przypadek sąsiada-konstruktora).
Bo nie mogą wpiąć się bezpośrednio do własnej instalacji pomijając haracz dla ZE i "licznikowania" tego wszystkiego.

Poza tym, zakłady energetyczne tylko psioczą na wszystkich "wiatrakowców". Ja się temu nie dziwię, bo zamiast zapłacenia np. technikom ZE za sprawdzenie całej instalacji, to mamy dwie patologie i na końcu dodatkowo