Wpis z mikrobloga

#narkotykizawszespoko #ayahuasca
Wycieczka dla mnie zaczęła się 30 kwietnia do Holandii na Ayahuasce rozmawiałem z kolegą
z którym byłem umówiony byśmy razem pojechali jego samochodem.
Jako, że on jest typowym polaczkiem, zaćpał się crackiem i błagał mnie bym to spotkanie przełożył.
Termin tej niesamowitej podróży był na 1 maja, on dobrze o tym wiedział, jednak zrobił swoje.
Ja, jako osoba bez samochodu byłem w przysłowiowej dupie.
Nagle mnie coś olśniło i sprawdziłem niemiecki blablacar (mitfahrgelegenheit) o i wow,
jest gościu jedzie do miasta obok, dzwonie do niego. Byłem niezmiernie zadowolony,
bo za 10e podwiózł mnie jakieś 150km to jeszcze idealnie na miejsce zbiórki.
Wyruszyłem samotnie, bo #!$%@? polegać na ludziach na których nigdy nie mogę polegać,
mam już #!$%@? na polaczków za granicą-.-
Ceremonia miała się zacząć o 18, a ja przyjechałem w południe
w nieznane mi miejsce, zastanawiałem się co mam robić.
Zadzwoniłem powiedziałem, że jestem na miejscu i żeby wyszedł ktoś po mnie.
Zobaczyłem organizatora- Rene, zaprosił mnie do mieszkania, gdzie była cała gromadka ludzi, którzy
zostali by odpocząć po nocnym tripie. Jejjj, przynajmniej nie będę sam, pomyślałem.
Mieszkanie było w małym holenderskim mieście, domki w NL były dla mnie zajebiste, wszystkie z takimi
wielkimi oknami, jak to mi się bardzo podoba. Całe ulice wyglądały tak jak by wszystkie budynki
do siebie pasowały.
W środku mieszkania były pokój sypialny, ogromny salon ~8x5m, schowek oraz łazienka.
Przywitała mnie druga organizatorka i zapoznawała z obecnymi już osobami. Dwie z nich miały wcześniej tripy:
Loren z Południowej Afryki oraz Kevin z USA. Od razu po krótkim zapoznaniu, poprosiłem ich
by mi przedstawili swoje ostatnie wycieczki z ayahuasca.
Dla Kevina było to coś czego potrzebował, był to facet który ledwo uszedł z życiem po walce
z rakiem, jego terapeuta polecił mu ten rodzaj terapii z ayą. Kevin stwierdził, że musi zmienić
swoje życie, dla niego to była jak by ostatnia szansa.
Loren jest wolontariuszką w Afryce, pomaga potrzebującym dzieciom. Jest najmilsza osoba
jaką w życiu poznałem, całym sercem się poświęca tej pracy, gdy ją zobaczyłem pierwszy raz ona promieniowała
energią, czuć było od niej taką baaaardzo pozytywną aurę. W końcu już jeden trip miała za sobą, to trudno
żeby się u niej coś nie zmieniło. Było tam też parę innych ludzi, ale mniejsza.
Cała tą gromadką czekaliśmy na resztę, która razem stanowiła grupę 9-osobową. W między czasie
organizatorzy przygotowywali nas mentalnie do tej podróży, opisywali nam swoje przeżycia, lub wspomnienia innych osób
po takich tripach, uświadamiali nas że będą ciągle obok nas, będą się nami opiekować, zrobią wszystko
by nam pomoc w potrzebie. Głównie chodziło o naładowanie osób taką pozytywną energią, no i faktycznie
czuć było w tym mieszkaniu coś pozytywnego.

Mały przypis"A ciekawe jeszcze to było ze poznałem ludzi z różnych zakątków świata, Kevin z USA, gościu z UK,
Loren z południowej Afryki, ludzie z Holandii, z Belgii, można było się wymienić z nimi Ciekawymi poglądami,
wszyscy ludzie tu znajdujący się byli tacy openmind, obieżyświaty, zwiedzają kraje, mają super poglądy na różne sprawy uhh"

Trip

Dochodziła godzina 18, większość ludzi już przybyła, czekaliśmy zniecierpliwieni na jeszcze jednego gościa.
Wszyscy obecni umyliśmy się i przebraliśmy się w luźne ubrania tak by nas nic nie uwierało w trakcie tego tripu,
co jest bardzo ważną rzeczą. Dostaliśmy od organizatorów takie okulary które zakrywają całkowicie dostęp światła do oczu.
One niesamowicie poprawiają trip, oczywiście jeżeli chcemy się skupić na własnych problemach lub przemyśleniach, a nie na tym
co ma ayahuasca do pokazania z wizualnych rzeczy. Ja wybrałem to pierwsze.

Godzina 19, wszyscy już przybyli, zaczynamy przygotowania.
Zostały rozłożone materace na mięciutkim dywanie w kształcie półkola, zostały zapalone w różnych częsciach pokoju świeczki.
Przy każdym posłaniu było wiaderko na wymioty, ręczniki papierowe, woda oraz obrane kawałki pomarańczy.
Pierwszym krokiem zanim się odurzyliśmy była jak by grupowa spowiedź, opowiadaliśmy każdy z nas dlaczego się tu znaleźliśmy
oraz jakiej chcemy doświadczyć pomocy od tej świętej rośliny. Każdy z nas mówił co go trapi, po wypowiedzianych słowach
mogliśmy zapalić swoją świeczkę która miała czuwać nad nami gdy odejdziemy poza ciało. Organizatorzy w międzyczasie
zaczęli przygotowywać "ayahuasca imao inhibitor" to iMAO służy do blokowania enzymu MAO, który powoduje rozpad wiązań
chemicznych w organizmie. Bez niego niektóre środki (także DMT) nie są aktywne. Nieprzyjemne gorzkie w smaku, działa dopiero
po 40 minutach. Zostaliśmy spryskani takim sprayem by oczyścić naszą aurę, każda osoba po trzy razy w koło głowy.

Godzina 20, wszyscy już z niecierpliwością nie mogą się doczekać by dostać porcję DMT, w tym wolnym czasie mieliśmy
się przygotować mentalnie na podróż. Po paru chwilach dostaliśmy pierwszą całą porcję pnącza duszy (aya), była obrzydliwa,
gdyby nie zagryzanie pomarańczą to chyba bym zbełtał się od razu.
Godzina 20:20, Wszyscy wyciągnęli się na swoich materacach, założyliśmy okulary, w końcu jest, jest, czuć że coś wiruje przed
oczyma, zaczynają się pojawiać ciekawe wzorki, takie delikatne jak by przez rzęsy coś przechodziło, ale to nie było to.
Zaczęły się pojawiać coraz bardziej złożone fraktale. Zaczęło się mienić różnymi kolorami, bardzo tęczowe kolory, przypominały mi
lawirowania różnych wszechświatów, tylko bardziej pod pedalskie kolory, czułem również chemiczność tej okropnie obrzydliwej substancji
jak ona wpływa na mnie, czułem co się dzieje w moim mózgu jak ta reakcja zachodziła w pewnym stopniu.

Zamknąłem oczy i zacząłem się skupiać na swoich myślach, które łatwo było opanowywać i przywoływać.
Bardzo się skupiłem na tym, by uzyskać od Mistrzowskiego Ziela jak najwięcej mi pomocnych informacji, czyli
na przyszłości co mam dalej robić, na swoich problemach, na swoich znajomych, na ludziach których
kocham. Zadawałem jej konkretne pytania i dostawałem odpowiedzi w postaci wizji.

Godzina 21 gdzieś, czas na tej bani leci bardzo długo, bo tyle się potrafi dziać przez zaledwie
minutę realnego czasu. W pewnym momencie, z tych kolorowych fraktali zmieniło się w coś co z początku
nie wiedziałem o co chodzi, po prostu wyszedłem poza swoje ciało, nie odczuwałem swojego ego, patrzyłem
na wszystko z trzeciej osoby. Mogłem przewijać swoje wspomnienia bardzo łatwo, co mi się strasznie podobało.
Wszystko w czasie tego OOBE było bardzo przejrzyste, bardzo tak potulne, bez żadnych podtekstów, bo w końcu
nie jesteśmy w stanie siebie tam oszukać.
Przypominały mi się w większości bardzo ważne dla mnie osoby, tam miałem trochę czasu by zapytać jak mogę im pomoc
lub jak mogę sprawić by poczuli się lepiej. Na większość pytań dostałem odp, ale nie dostałem na dwa pytania odpowiedzi,
które były dla mnie bardzo ważne, po prostu zapytałem, ale poprosiłem o odpowiedź później bo tak dobrze sie bawiłem :(
Pewnie będę musiał przyjść następnym razem:)

Godzina 22-23 gdzieś, gdy nagle przypadkiem wróciłem do swojego ciała, ta taka teraźniejszość mnie #!$%@?ła,
poczułem wszystkie nerwy ze swojego ciała, że jednak jestem w sobie spowrotem, najgorsze było uczucie z brzucha,
bo wirował strasznie i mi się zbierało na rzygi. Wtedy zastanawiałem się, czy uda mi się to przetrzymać, czy
nie uda mi się tego przetrzymać, tak w kółko pare razy, w końcu mi się odbilo i musiałem wziąć wiaderko pod usta.
Bełt nieziemski, pierwszy nie wytrzymałem i rzygałem, a po mnie nastąpił efekt domina,a każda osoba jak rzygała później,
ja się hihrałem, bo spowodowałem lawinę rzygów =DDD

Godzina 24 gdzieś, ktoś podszedł do mnie i mnie stuka po ramieniu, a ja WTF, ale mi jest zajebiście poza ciałem.
Po co mnie sprowadzasz na ziemie pytam? Okazała to się to taka niewiasta, pyta się mnie, czy chcę drugą porcję xD
Moja odpowiedź brzmiała OCZYWIŚCIE, ona w śmiech, bo fajnie byłoby ten stan poza ciałem wciąż zachować.
Każda osoba która chciała drugą dawkę, dostała jej około 1/2 poprzedniej dawki, więc stosunkowo mało, więc
drugą część tej bani skupiłem się na zabawie swoim umysłem i tak to trwało jakies tak myślę że 4 godziny, bo czasu
się nie da ocenić na Ayahuascy, zaczęło mnie to nawet nudzić, bo bania była za słaba i nie był ten sam efekt co wcześniej.

Godzina 4 gdzieś, bania zeszła, poszedłem spać

Godzina 8 rano, jako jedyny zasnąłem na 4 godziny, ludzie nie potrafili nic zasnąć, dziwie się im, dla mnie byly idealne
warunki by spać, oni tylko leżeli i odpoczywali.
Po ogarnięciu się, mieliśmy wspólne śniadanie przy stole, oraz opowiadaliśmy sobie co się zmieniło po tej podróży.
Ludzie mieli ciekawe przemiany, większość z nich promieniowała takim ciepłem, czuć było że są zauroczeni tym pnączem.
Jeden gościu z UK, totalny borderline dostał zgona, nie mógł się zregenerować, musiał dospać, strasznie otępilo go to.
Problem z nim był bo o 13 miał samolot, a koleś ledwo leżał -.-
Dostaliśmy na pamiątkę trzy kamyczki w takim woreczku symbolizujące Triangle[http://i.imgur.com/DOQs7hc.jpg], po to
byśmy trwali w tym co nam Aya przekazała. Powiedziała mi Ayahuasca by jechać do Hiszpanii na stopa w wakacje,
tak też zrobię, na taką górę którą się pości i wchodzi przez 4 dni- Camino de Santiago tą chyba, może ktoś coś wie?

Godzina 8-12 wszyscy się po kolei żegnali, a ja postanowiłem że zostanę jeszcze jeden dzień...

Ad. 1 Opieka była przezajebista, polecam tych ludzi w #!$%@?.
Niczyji - #narkotykizawszespoko #ayahuasca
Wycieczka dla mnie zaczęła się 30 kwietni...

źródło: comment_EhzOQe99IZq4xaQiMzUtvsUe6Ow9DEFX.jpg

Pobierz
  • 69
@Niczyji: Inna sprawa, że zajebiście jest tak spojrzeć na swoje życie i dylematy przez pryzmat psychodelicznego tripa, w którym pozbywamy się ego.

Polecam każdemu chętnemu ale nie do końca zdecydowanemu.
@Donk_von_Fisher: Jasne, mam dużo postanowień w związku z tymi odpowiedziami, to tylko zależy ode mnie co chcę osiągnąć, aya może tylko wskazać drogę, resztę ja musze wykonać.
Pozbycie sie ego jest czymś zajebisty, wyjście z ciała ohh, było tam tak potulnie i przyjemnie.
@Niczyji: Widzę, że te "wyjście z ciała" miałeś dość przyjemne, ja to po 4-aco-dmt miałem near death experience, w zasadzie to byłem pewny że umarłem - ale to też było fajne. :)
Totalny rozpad ego.
@heheszeg: 90euro dla studentów/osób niezatrudnionych, wystarczy spytać o zniżkę.
150e dla normalnych osób w grupie 7-9 osób.
250e za trip w dwie osoby plus opiekun.

@Donk_von_Fisher: jasne wyjście z ciała miałem zajebiste, bo powiedziałem Ayahuascy w pewnym momencie,
Pokaż na co cie stać i nagle JEB po pewnym czasie poczułem że jestem poza ciałem- tzn pozniej jak w rzeczywistości byłem o tym sie zorientowałem.
wzór curandero


@leniuchowanie: o boże, zapomnialem opisać jaka była GENIALNA muzyka, jak przez nią targało mną emocjami
jak sie w pewnych momentach śmiałem a w innych płakałem, genialne.

A co do pytania to tak, nie przeszkadzaja w tripie, ale są czujni w nocy, siedzą na krzesełkach w razie czego pomagaja, np gdy komuś chce się iść do wc:)

Ze mną było swietnie w tej sprawie, bo od poczatku do końca leżałem
@Niczyji: bardzo spoko opis :) ten smak dało się do czegoś porównać? Mi na przykład ekstrakt z peyotli w połączeniu z trichami smakował jak zardzewiałe rury podłączone do prądu :v
Z tego co kojarzę to pomarańcze mają jakiś wpływ na tripa. A może grapefruity? Już nie pamiętam ;)