Wpis z mikrobloga

"...Prawdziwą trudność miał jednak przed sobą oficer, dowódca zmiany miejskiej straży danego dnia. Długo krążył w ciasnej izbie, klął i złorzeczył. To patrzył na zgromadzone na stole sakiewki, to znowu w okno, szukając natchnienia. Wreszcie wzruszył ramionami, usiadł za stołem, wziął ryzę papieru, inkaust i pióro. Zaczął pisać, z wyraźnym wysiłkiem formułując myśli. Skończył, spocony jak mysz, w jakieś dziesięć modlitw później. Skrzywił się, jakby bolały go zęby i na miękkich nogach powlókł się do kwatery dowódcy garnizonu.
- Masz raport? - Hylen kierował miejską strażą od wielu lat. Nie zwrócił jednak uwagi na skwaszoną minę podwładnego. Zmarszczył brwi i odsunął papier od oczu - na starość lepiej czytało mu się z coraz większych odległości.
"Patrol patrolujący rejon patrolowania okolic Króleskiego parku..."
- Psiamać - zaklął. - "Królewskiego" idioto! W środku jest litera "w"!
"...napotkał sześć trópów należących do obcokrajowców..."
- Bogowie! Jak się pisze "trupów"? A poza tym chodzi o trupy obcokrajowców, czy jedynie trupy, które były własnością obcokrajowców? - zmrużył oczy, żeby odczytać koślawe litery. - Potem rajcy mi głowę suszą o te raporty.
Dowódca zmiany stał bez słowa. Wiedział, że dalej będą gorsze rzeczy i to bynajmniej nie z dziedziny ortografii czy stylistyki.
"Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targnąć się na żywot własny, co niniejszym uczynili".
- Cooooooo?!!!
"Pięciu z nich zastrzeliło się z własnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowało dobrze i musieli ponownie założyć bełty, by nimi się razić. A jeden to strzelił do siebie aż cztery razy, zanim wycelował dobrze i się ubił..."
Hylen przełknął ślinę. Oczy mu wyszły z orbit. Wyciągnął rękę ponad stołem.
- Dawaj! - warknął.
Dowódca zmiany włożył sakiewkę w nadstawioną dłoń. Hylen potrząsnął głową i czytał dalej.
"Jeden natomiast z obcokrajowców musiał czuć do siebie szczególny żal. Najpierw raził się z kuszy, chcąc pewnie ugodzić się w samo serce, ale nie wycelował dobrze, raniąc swą nogę od tyłu w łydkę. Następnie zaczął okładać się kolbą kuszy, a potem zadał sobie siedemnaście ciosów własnym nożem, godząc w klatkę piersiową, ale głównie, właściwie, to w plecy..."
- W plecy, ****, się raził?!!! Nożem?!!!
"...następnie wyrwał z płotu pozłacaną sztachetę i dalejże się nią okładać okrutnie, co zeznali jak następuje świadkowie..."
- Dawaj - jęknął Hylen, wyciągając powtórnie dłoń.
"...następnie zawzięty okrutnie na swój żywot samobójca wdrapał się na mur okalający park i skoczył na trawę, oddając ducha..."
- Bogowie! - ryknął Hylen. - Przecież ten mur... Tfu!... murek, ma raptem dwa łokcie wysokości! Jak to się wdrapał i skoczył na... trawę? Nie mogłeś, pacanie, napisać chociaż, że uderzył głową w jakiś korzeń?
- Tam nie ma korzenia..."

Andrzej Ziemiański "Achaja" Tom I

#ksiazki #cytaty #heheszki #achaja #literatura
  • 2