Wpis z mikrobloga

Niecały miesiąc pracy w hostelu, gdzie 95% gości to osoby zagraniczne i człowiek zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na życie. Kobiecie z Ameryki nie przyleciał bagaż jej samolotem, musiała na niego czekać 1,5 dnia - nie ma problemu! Dziękuję że za mnie zadzwoniłeś i zapytałeś kiedy mogę się go spodziewać.
"Wifi słabo działa w moim pokoju". Przykro mi, ale nic nie mogę z tym zrobić, to centrum miasta, stare budynki, to jest od nas niezależne. Jednym działa, innym nie, proszę spróbować drugiej sieci. "Jasne, nie ma problemu. Przepraszam za kłopot"
"Prysznic coś wam się psuje, nie da się go zakręcić i woda się wylewa na podłogę" Przepraszam, już biegnę naprawić. "Nie no, daj spokój, nic się nie stało, tylko mówię, ty z tym i tak nic nie zrobisz, to nie jest twój obowiązek!"

Zawsze mi się wydawało, że Brytole są mistrzami udawanej wdzięczności i ich "thank you" czy "cheers" jest używane zbyt często, przez co jest wręcz niesmaczne. Okazuje się, że każda narodowość dziękuje za wszystko, przy każdej okazji się uśmiecha. Polacy, dla których hostele nie są nowością też już się tego nauczyli. I spędzasz tak kilka godzin przepełniony uśmiechami i podziękowaniami. Przypadkowymi osobami, które opowiadają ci historię swojego życia, a przyszły do Ciebie tylko po to, by zapytać o której jest check-out. A chwilę później przychodzi Marek z Makro i jest oburzony że musi czekać 5minut na pieniądze, bo "przecież jemu się spieszy!". Ja rozumiem, praca, następni klienci czekają. Tyle, że my też czekamy nieraz z 3dniowym opóźnieniem na ich dostawy. I "przepraszam, ale dziś nie damy wam parówek na śniadanie..." "daj spokój, czemu ty się w ogóle tłumaczysz, nie dostaliście ich to ich nam nie podacie! Zjem płatki!" w zestawieniu z "szybciej bo mi się spieszy!"...

Każdemu, kto jest zamknięty na ludzi i się boi świata (ja taki jestem) polecam choć na miesiąc się zatrudnić w takim miejscu - po 2 tygodniach zacząłem sam podchodzić do ludzi w klubach, albo sam zagadywać do obcych w tramwaju. I we wszystkim zaczynam odkrywać coś pozytywnego.
Negatywnych polskich cech w sobie nie zniszcznę, ale mogę je przykryć pozytywnymi, które nabędę od zagranicznych. I nie robię tego z braku szacunku do Polski.