Wpis z mikrobloga

Dzisiaj w szkole był film.

Ministerstwo (nie wiem które, ale chyba MSW) zrobiło film, w którym przestrzegają przed terroryzmem. Film zrobiony dość marnie (miejscami groteskowo) przedstawia terrorystę, który w pojedynkę wchodzi do szkoły i szuka klasy, w której są dzieci. Jak już ją znajduje to coś tam krzyczy bez sensu i strzela. W tym momencie następuje spowolnienie i widzimy jak z karabinu wylatuje... Nie, nie łuska. To byłoby zbyt dobre. Z karabinu, po oddaniu strzału wylatuje cały nabój. Chodzenie po szkole zajmuje mu dość sporo czasu.

Tymczasem za krzakami siedzi jakaś kobiecina, która dzwoni pod 112. Łączy się szybko. Pani się przedstawia. Dialog wygląda mniej-więcej tak:

- Dzień dobry, przed chwilą widziałam jak napastnik wszedł do szkoły z karabinem.
- Dzień dobry, tu numer alarmowy 112, proszę podać swoje nazwisko i się nie rozłączać...
- Maria Kowalska
- Na jakiej ulicy doszło do zdarzenia?
- Na Warszawskiej
- Jaki jest pani numer telefonu?
- XXX - XXX - XXX
- Ilu było napastników?
- Widziałam jednego

I gadają sobie w najlepsze...

W końcu pani spod 112, mając już numer obuwia i nazwisko rodowe prababki zgłaszającej wysyła patrol.

Teraz najlepsze: na miejsce przyjeżdża grupa policyjnych januszy, która szybko lokalizuje terrorystę. Następnie każą mu rzucić broń (dwie policjantki krzyczą do niego: "policja, poddaj się" - itp.). Facet widząc drogówkę i trzy osoby z prewencji natychmiast rzuca kałacha na ziemię i się poddaje (siła perswazji wystarczyła).

W tym momencie przyjeżdżają prawdziwi antyterroryści (co tam, że na końcu i już po akcji) - i znowu spowolnione tempo, efektowny zeskok z transportera. Wpierniczają się do szkoły, wchodzą do zabarykadowanej klasy i... Wyprowadzają uczniów ze szkoły. Najlepsze jest to, że w międzyczasie było coś o bombie, ale w sumie wątek gdzieś przepadł w tym chaosie.

Myślałem, że już większej kinematograficznej kompromitacji nasza policja nie przedstawi. Myliłem się. Pani policjantka postanowiła włączyć po filmie "komentarz eksperta do sytuacji".

Ekspert był anonimowy, wystąpił w trochę krzywo założonej kominiarce. Dużo pieprzył i tylko raz powiedział o islamie (że Brejwik z tego powodu, że bardzo nie lubił islamu zabijał). Prócz Brejwika, były zamachy z USA i cała masa głupich przykładów (jak choćby zamach z Polski z 1925 roku, który przeprowadzili bolszewicy w szkole w Wilnie - ale o tym, że to byli bolszewicy też ani słowa, to byli po prostu terroryści i na tym pan w kominiarce skończył).

Ekspert wysunął dwa wnioski (na podstawie dwóch wybranych przez siebie przykładów), które były dla niego święte (dla mnie były absurdalne):
- każdy zamachowiec lubił broń i chodził na strzelnicę!
- każdy z nich grał w gry komputerowe, w których była przemoc!
Konkluzja: strzeżcie się strzelnic i gier.

POWAGA. Taka była konkluzja.

Oczywiście ani słowa o tym, że w zamachach, które pokazał nikt nie mógł się bronić, bo nie miał broni palnej... Ekspert też zalecał, że należy uciekać, schować się, albo błagać zamachowca o litość - ewentualnie walczyć. Tylko pan policjant nie powiedział czym należy walczyć z facetem uzbrojonym w karabin maszynowy...

Całość wyglądała trochę jak pomieszanie "Trudnych spraw" z "Poznaj swoje prawa" i "Chłopaki do wzięcia". Z tego co wiem film jest pokazywany nauczycielom a i pewnie uczniowie zobaczą to arcydzieło...

Ja, po tym wydarzeniu, odniosłem jedno wrażenie: aparatowi urzędniczemu zależy aby wmówić ludziom, że broń jest powodem zamachów a na strzelnicach siedzą przyszli terroryści. No i oczywiście zakazać gier!

#edukacja #men #terroryzm #msw #policja #bron #praniemozgow #propaganda
  • 6