Wpis z mikrobloga

Przepis dla kobiet na wymianę żarówki - jedna niechaj chwyci ją w rękę, a druga kręci domem! - czyli krótka opowieść o najbardziej absurdalnej sytuacji, jaka dziś stała się moim udziałem.

Rejony godziny 14:00, kolejny niezbyt ciekawy dzień w pracy. Analizuję nadesłany dokument wprowadzając doń poprawki i ku mej uciesze, leżący nieopodal telefon komórkowy postanawia zawibrować. Jest to idealny pretekst, żeby na chwilę oderwać się od żmudnej roboty. Fejsik. Wiadomość dostałam. Pospiesznie odpisuję i postanawiam przejrzeć tablicę, a tam... okazuje się, że moja koleżanka z czasów studiów wpadła w istne tarapaty! Patrzcie tylko sami, co księżniczce się przytrafiło (screen poniżej). Biedna, nienawidzi facetów, bo żaden nie chce jej pomóc w wykręcić/wkręcić żarówki. Nie namyślając się ani chwili z szyderczym uśmiechem zadeklarowałam swoją pomoc. Wszak sama jestem różowym i choć laski nie widziałam przez jakieś 3-4 lata pamiętam, że gabarytowo to ja przy niej byłam raczej marnym chuchrem, a i z jej zdrowiem wszystko było ok. Oczywiście nie chciała sprawiać mi kłopotu, ale widać było, że pomoc chętnie przyjmie, więc... no to ok, pomogę. Początkowo myślałam, że to są jakieś żarty, więc trochę minęłam się z prawdą pisząc, że nie będę miała dostępu do fb i poprosiłam o kontakt telefoniczny. Napisała SMS-a, nazwała aniołem i wybawicielką, podała adres, umówiłyśmy się w rejonach godziny 17:00. Żeby ostatecznie się upewnić, że to nie marna prowokacja, jeszcze na miejscu zadzwoniłam dopytując o to, który to dokładnie budynek. Nadal wszystko wyglądało na prawdziwe, więc ruszyłam w stronę jej mieszkania. Od razu zadeklarowałam, że nie mam dużo czasu, więc pomogę jej i uciekam (piwnica wzywa). Na miejscu okazało się, że dziewczyna mieszka w 3-pokojowym mieszkaniu, które to kupili jej rodzice. Za czynsz oraz rachunki płacą starzy, a chłopak ją utrzymuje. Ona nie pracowała nigdy, wszak nie ma zajęcia godnego pani po administracji. Żyć nie umierać! W dwóch pozostałych pokojach oczywiście światło normalnie można było zapalić, a niebieski pasek ponoć wraca w rejonach 22:00, więc... no, cóż. Wbrew pozorom Księżniczka była przesympatyczna i zupełnie nieskrępowana sytuacją. Ba! Nawet zapłacić mi chciała! Stwierdziła, że była pewna, że do wymiany żarówki należy wyjąć bezpieczniki i przy swoim szczęściu na pewno miałaby bliskie spotkanie z prądem. Ucieszyła się, że udało mi się ją "oświecić" ponarzekała na chłopaka, a ja? Mimo ogólnego zażenowania zaistniałym problemem, czuję się jak żałosny #przegryw. Pracowałam praktycznie przez całe studia, pracuję nadal i jedyne, czego udało mi się dorobić to 17-letni samochód i miejscówka w wynajmowanym pokoju. A ta żyje jak księżniczka i zachowuje się jakby nią była. Na plus pozostaje to, że przynajmniej mimo braku szczerych intencji zrobiłam dobry uczynek. Tak wiem, marne pocieszenie.
Przyznam, że jest to najbardziej skrajny przypadek z jakim się spotkałam, ale przypuszczalnie takich artystek jest więcej, więc ze zwykłej ciekawości zapytam: co Wy niebiescy widzicie w takich niezaradnych laskach?
#rozowepaski #niebieskiepaski #heheszki ##!$%@?
as2o3 - Przepis dla kobiet na wymianę żarówki - jedna niechaj chwyci ją w rękę, a dru...

źródło: comment_DekkdaERZOSCVdFBzvRaFmLOp41i57hH.jpg

Pobierz
  • 84
@as2o3: wiek samochodu to żaden wyznacznik tego ile sprawić może przyjemności z jazdy - patrz Audi 80 Quattro, albo Toyota AE86 :)
Co widzimy w niezaradnych? Ja nic nie widzę, czasem mogę pomóc w prostych czynnościach, ale nie przesadzajmy - żarówki wymieniałem jeszcze będąc w wieku przedszkolnym. Rozumiem, że nie na wszystkim trzeba się znać, ale takiej roszczeniowej postawy długo bym nie zniósł. Jednak miło z jej strony, że kulturalnie podziękowała