Wpis z mikrobloga

In Bruges - woooow, Colin Farrell potrafi grać! Widziałem z nim niewielką ilość filmów, zawsze kojarzył mi się z Benem Affleckiem czy innymi 'rasiakami', którzy wrośli w pewien sposób gry. Tutaj od początku zaskakuje. Colin gra Raya, kumpla Brendana Gleesona (grający postać Kena). Obaj to płatni zabójcy, którzy po aferze zostali wrzuceni do Brugii. Ken nawet się cieszy, zwiedza, zasuwa kanałem, lata po średniowiecznych budynkach. Co innego Ray, od początku ma problem - średniowiecze nie jest dla niego. Nawet dobrze, że nie jest, bo opinie na temat Brugii wygłaszane przez Raya i mimika przy tych przemowach robi robotę. W pewnym momencie bohaterowie orientują się, że wyspiarscy gangsterzy-zabójcy w Brugii to nie może być przypadek - że czekają na robotę. I rzeczywiście czekają.
Film nie próbuje wchodzić w wyższe tony, no może delikatnie (takie najniższe z wyższych), a jak już tam wejdzie - to super, nie jest to irytujące, a całość ogląda się naprawdę przyjemnie. Tak przyjemnie jak zdjęcia tego belgijskiego miasta, które stoją na wysokim poziomie. 'Najpierw zwiedzaj, potem strzelaj' (zajebiste tłumaczenie) - to dobra pozycja na półce 'komedia kryminalna'
Ocena 7/10

Panaceum (Side effect) - Emily czeka na swojego męża 4 lata. Mąż wychodzi, a tej fiksuje bania i próbuje popełnić samobója. W ten sposób poznaje i uczęszcza do psychiatry - dr Banksa (Jude Law). Banks przepisuje jej leki, jednak umysł Emily działa tak, że zawsze są skutki uboczne. Takie dość mocne. Reżyser buduje film wolno, dla mnie początek był aż za wolny, tylko jest to zrozumiałe, bo gdy okazuje się na czym polega twist - tempo jest naprawdę niezłe. Bardzo dobrze zarysowane postacie, relacja psycholog-pacjent, ale także pacjent-rodzina. Dzięki tym zarysom możemy obserwować rodzinne dramaty. A tych trochę jest - bo film osadzony jest w momencie kiedy da radę wyczuć już kryzys finansowy. Zatem Banks bierze milion dodatkowych prac. Jego żona szuka pracy. Emily ledwo sobie radzi, bo jej mąż siedział w więzieniu. Wiadomo, jak przystało na ameryczkę, wszystko jest w 100% na koniec wytłumaczone. Ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
Ocena 7/10

Harry Brown - Dziękuję pan Caine. Film opowiada losy starca - Harrego Browna (Michael Caine), który zamieszkuje na angielskim blokowisku - blokowisku pełnym ludzkich śmieci czyli rozrabiającej młodzieży balansującej na krawędzi półświatka. Te 'dzieciaki' dość mocno uprzykrzają życie przyjacielowi głównego bohatera, a w rezultacie mordują go. Harry rozpoczyna swoją vendettę. To co na pewno w filmie robi robotę, to klimat. Jest mrocznie, ciemno, smutno, niebezpiecznie. Widz czuje ten brud angielskich blokowisk, nie ma momentu kiedy wybiela angielskich blokersów. Jak podobało Ci się Gran Torino - to Harry Brown też powinien się spodobać. Tylko klimat tego filmu, jest duuużo mocniejszy niż obraz z Eastwoodem. A i jeszcze chciałbym dodać, że przez kilka minut show kradnie Sean Harris! Nie mogłem o tym nie wspomnieć.
Ocena 7/10

#maratonfilmowy #film
  • 4