Wpis z mikrobloga

Trafiłam przypadkiem na wpis @Crowlek o egzorcyzmach i podejściu ateistów do tego zjawiska. Do tego tematu nie będę wracać ale przypomniała mi się msza, w której sama uczestniczyłam jeszcze w liceum - nie jestem pewna czy to się tak nazywało ale chyba to była msza o uwolnienie (albo jakoś tak). Niemniej, pojechaliśmy tam z naszym ojcem od katechezy (swoją drogą naprawdę świetny gość, mieliśmy kolegę ateistę w klasie i z racji tego, że nie było żadnych zajęć w tym samym czasie to przychodził na religię - prowadzili naprawdę fajnie argumentowane konwersacje, nie było żadnego nacisku ani potępiania) i to co się tam działo...nie potrafię tego wytłumaczyć ani dokładnie opisać. Były momenty, kiedy podczas modlitwy przez cały kościół (ludzie z całej Polski) przechodziła fala dzikiego, 'szatańskiego' śmiechu, niekontrolowana, po to, by chwilę później przeszła fala płaczu i zawodzenia. Już wtedy miałam cholerne ciary na plecach. Ale w sumie potem było już tylko ciekawiej - tzw. spoczynek w Duchu Świętym, czy coś takiego - ludzie stojąc jakby tracili przytomność na minutę, dwie, zależy. Wyobraźcie sobie sytuację - mnóstwo ludzi, stoicie gdzieś z tyłu między ławkami/krzesłami itp. (niektórzy klękali lub siadali, jeśli wiedzieli co się zaraz zacznie dziać) i ktoś obok ciebie ni z gruchy, ni z pietruchy jebut, jak kłoda do tyłu. Zanim ktoś zdążył zareagować i złapać to piękny huk łba o kamienną posadzkę albo jakieś krzesło czy inny kawałek ławki. My panika, bo przecież głowa na bank rozwalona a tu nic, żadnej krwi, rozcięcia - nic. Po minucie osoba się budzi i nie pamięta niczego, nie odczuwa też żadnego bólu po takim uderzeniu.
Nie powiem, żebym była mega wierząca, ale w takich dziwnych momentach wierzę, że jest coś silniejszego od nas. Macie na to jakieś logiczne wytłumaczenie? Dodam, że to nie była jedna osoba, ludzie padają jak muchy. Na yt na pewno można znaleźć jakieś filmiki z takich mszy. A i gwoli ścisłości - mnie się to akurat nie przytrafiło (choć byłam obesrana jak nigdy, że zaraz gdzieś #!$%@?ę łbem) ale niektórym znajomym ze szkoły co byli razem ze mną - owszem.

#ateizm #katolicyzm #wiara
  • 18
@nictupotobie: W twojej wypowiedzi jest sporo chaosu i jest stosunkowo mało wiarygodna. Nie będę się wypowiadał co na ten temat mówią agnostycy czy ateiści natomiast widzę jak to wygląda od strony osób wierzących i czytając Twoją wypowiedź jestem pewien że nie mogło być czegoś takiego jak "fala dzikiego 'szatańskiego' śmiechu", a później tzw. spoczynek w Duchu Św. :)

Kolejna sprawa nie każdy namacalnie zobaczy działanie Ducha Św. Jeśli powiesz nie, nie
@loduwa: wiem, że jest to zbyt chaotycznie opisane, ale byłam tam jakieś 5-6 lat temu i tylko raz, sama msza trwała dobre 8h więc opisałam te 2 rzeczy, które najbardziej mi zapadły w pamięć, możliwe, że to w jaki sposób ja to opisałam może się wydawać niewiarygodne ale akurat to pamiętam. Specjalnie szukałam też filmików na yt z takich mszy ale niestety są w trochę innej formie - ludzie podchodzą do
@nictupotobie: Osoby negatywnie nastawione raczej nie otrzymują takich darów od Ducha Świętego.
To My musimy pozwolić działać Duchowi Św. No chyba że to był faktyczny krzyk złego, ale wtedy to już inna bajka - i wcale nie musi to być opętanie.
Owszem może się zdarzyć że "padnie" nawet 99% albo i 100% osób, kwestia tego co to za grupa i na ile pozwolą działać Duchowi Świętemu. Jednak jest to dość rzadko.
Nie powiem, żebym była mega wierząca, ale w takich dziwnych momentach wierzę, że jest coś silniejszego od nas.


@nictupotobie: To zdanie mi się podoba. To znaczy, że w innym momentach nie wierzysz? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tzn. uważasz coś za prawdę albo fałsz w zależności od sytuacji i czy np. się boisz? Strach przechodzi i już nie wierzysz? hehehe...

To co piszesz to właśnie takie przedstawienia do
@wrrior: nie napisałam, że nie wierzę, tylko, że nie uważam siebie za gorliwą katoliczkę (może też trochę źle to ujęłam :P nie jestem przekonana do samej instytucji kościoła, nie tyle samego Boga - po prostu są różne inne rzeczy, które w jakiś sposób potrafiłam sobie wytłumaczyć, tego akurat nie :))

Wyjaśnień jest cała masa

Dlatego właśnie zadałam to pytanie - wiem, że sama nie potrafię tego logicznie dla siebie wytłumaczyć i
@nictupotobie: Ja wiem o co Ci chodziło, tylko chciałem zwrócić uwagę na to właśnie, że to zdanie można odczytać inaczej niż Twoje intencje. No bo nawet tak się mówi "jak trwoga, to do Boga". To jest typowo ludzka cecha ale jeśli się nad tym zastanowić to nie jest racjonalne i logiczne. Nie mam na myśli samego strachu, tylko orzekania o prawdzie/fałszu pod jego wpływem.

No i tutaj sceptycyzm niewiele pomoże, jeśli