Wpis z mikrobloga

#bron #rozbrojenie #lewactwo

Ciekawy fragment wywiadu z dawnym kubańskim opozycjonistą, z najnowszego "Do Rzeczy Historia":

Castro zaczął szybko przejmować władzę. Bardzo pomogło mu w tym rozbrojenie ludności. Ja sam posiadałem broń, tak samo jak wiele innych osób, które walczyły wcześniej przeciwko dyktatorowi. Castro od razu uknuł sprytne hasło: "Armas para que?" (Na co ta broń?). Jego ludzie mówili: "Teraz jak już Babtisty [świeżo obalony prezydent] nie ma, nie potrzebujecie karabinów. Niech wszyscy oddadzą broń!" I tak się właśnie stało. Zwykli ludzie - w tym ja - oddali broń. Sęk w tym, że broni nie złożyło całe środowisko związane z Fidelem Castro.


I tak to zazwyczaj już jest. Ci, którzy mają chrapkę na władze, sami rozbrajać się za bardzo nie chcą. Jednak do rozbrajania innych są pierwsi... Warto chyba o tym pamiętać.
  • 3
@Ryu: Bo ja wiem? W okresie, o którym mówimy na Kubie nie było żadnego reżimu, na czele rządu stał demokrata Miro Cardona, a rząd absolutnie nie był komunistyczny. Dopiero potem "ludzie środka" się wykruszali, przede wszystkim z powodu Castro rosnącego w siłę (między innymi na skutek tego, o czym powyżej).