Wpis z mikrobloga

Zafascynowany Norwegią, będę pod tagiem #nordvegen poświęcał kilka razy w tygodniu parę zdań ciekawostkom o tym pięknym kraju.

Dzisiaj zacznę od homarów:)

Sezon ochronny na homary trwa przez cały rok z wyłączeniem dwóch miesięcy (1.10-30.11), które są dla wielu Norwegów wytęsknioną fiestą, na którą czekają cały rok i wypływają wówczas na łowy.
Homary żerują w nocy, drepcząc po dnie w poszukiwaniu organizmów znajdujących się niżej w łańcuchu pokarmowym.
Gustują w padlinie, więc to jej używa się za przynętę, którą umieszcza się w drewnianej, stalowej lub materiałowej siatce, którą z łódki zrzuca się do morza.
Do klatki przymocowana jest lina, na której drugim końcu znajduje się oznaczona boja. To, jak wiadomo, kraj ludzi uczciwych, więc każdy wie które boje są jego i tylko te wyciąga z wody.
Wracając do padliny, Norwegowie łowiąc w sezonie letnim ryby, odkładają sobie część w formie zapasów specjalnie na homary. Nie patroszą ich, nie czyszczą, tylko mrożą z myślą o rzeczonym sezonie na homara.
Na dwa dni przed wypłynięciem, rozmrażają rybę i pozostawiają w ciepłym miejscu, żeby się nadpsuła. Tak przygotowaną umieszczają w siatce i wypływają w morze.
Klatka ma wejścia w kształcie lejka, więc wygłodniały krab do środka wygodnie wejdzie, ale już nie wyjdzie.
Zdarza się, że złapie się i krab- również przysmak Norwegów, ale kilkakrotnie tańszy i można go łowić przez cały rok, nie obowiązują też żadne limity ilościowe i wymiarowe (krab jednak woli świeżą rybkę, więc łowiąc kraby, przynęty używamy niezepsutej i to, uproszczając sprawę, jedyna różnica w łowieniu tych skorupiaków).
W dobę/dwie po zarzuceniu pierwszych klatek, wypływa się na zbiory:) Z wody wyciąga się klatki, wyjmuje ewentualne homary, uzupełnia przynętę kolejną zepsutą rybą i zarzuca klatkę z powrotem. To naprawdę jest rzadki rarytas i mając kilka takich klatek, pływając co 2-3 dni, przez dwa miesiące zbiera się, w zależności od sezonu, lokalizacji, doświadczenia i szczęścia, ok 20 homarów. Część wraca do wody, bo bardzo rygorystyczne są wymogi dotyczące minimalnych rozmiarów- po morzu pływają jednostki kontrolne (jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby kogoś sprawdzili, ale i tak ludzie podchodzą do tego bardzo uczciwie, a kary są horrendalne- o ile dobrze pamiętam- kilka tysięcy za pozostawienie niewymiarowego okazu, choć ręki nie dam sobie uciąć). Bezwzględnie należy pozbyć się też samic w ciąży
Jeśli chodzi o przyrządzanie, to za specjalistę się nie uważam, rozbieżności budzi już kwestia jak najbardziej humanitarnego zabicia- jedni opowiadają się za wbiciem ostrza noża w głowę, inni wrzuceniem żywego do wrzątku, wrzuceniem do zimnej wody i stopniowym podgrzewaniu (rzekomo homara to nie zaboli, bo będzie się stopniowo "oswajać" ze wzrostem temperatury), a jeszcze inni- za zamrożeniem żywego delikwenta.
Przepisy, jak dziada przyrządzić i z czym jeść- to już kwestia gustu, szybka do wygooglowania.

Na zakończenie dodam jeszcze garść ciekawostek:
-homar ma niesymetryczne szczypce- to trochę jak z zębami u ludzi- jeden służy do miażdżenia, a drugi- do przecinania
-pomarańczowo-czerwony kolor, jaki zwykle kojarzymy z homarem, to z całą pewnością nie to, co ujrzymy po wyciągnięciu go z wody: homary mają bardzo urozmaicone ubarwienie, głównie brązowe z elementami białego, niebieskiego, pomarańczowego i czarnego. Jednolitą jaskrawą barwę przybierają pod wpływem wysokiej temperatury
-u ludzi istnieje schorzenie mające nazwę zaczerpniętą z anatomii homara (lobster claw syndrome)

#norwegia #ciekawostki #swiat #gotujzwykopem i (może trochę za mało) #gruparatowaniapoziomu
Pobierz bmbm - Zafascynowany Norwegią, będę pod tagiem #nordvegen poświęcał kilka razy w tygo...
źródło: comment_UBzZdBMp0zWzDAiElnRuxnLWZL7zUw0L.jpg