Wpis z mikrobloga

[15/66] #66przygod

Mówi się, że zemsta jest słodka. Według mnie, zemsta raczej piecze w oczy. Dosłownie. Po raz kolejny trafiamy do gimnazjum, a bohaterem tej opowieści jest nie kto inny jak Kamil. Należał on do osób, które miały lepkie ręce - zresztą, jak zdecydowana większość naszej klasy.

Zauroczony kolorowymi zakreślaczami jednej z koleżanek (wierząca, praktykująca, lizuska, kujonka itd.), postanowił je sobie "pożyczyć". Traf jednak chciał, że kradzież wyszła na jaw, a ofiara naskarżyła na Kamila do wychowawczyni (oczywiście wspomniała, że ukradł jej połowę zawartości piórnika zamiast tych dwóch czy trzech zakreślaczy - jak to porządna "katoliczka"). No więc Kamil miał obniżone sprawowanie, wezwano do szkoły jego rodziców, miał pogadankę z pedagogiem i kilka innych nieprzyjemności.

Obmyślił jednak plan zemsty, z którym podzielił się mnie i Patrykowi podczas jednej z przerw. Jego dziadek trzymał w garażu stary gaz pieprzowy - od wielu, wielu lat. W puszce jeszcze coś było, bo kiedyś przetestował to na Emilu (xD). Postanowił, że przyniesie gaz do szkoły i go rozpyli - a potem, po cichu, podrzuci puszkę owej dziewczynie do torby (co było banalnie proste, górnej klapy nigdy nie domykała). No więc pewnego dnia, podczas długiej przerwy, gdy na korytarzu panował największy tłok, zrobił to, co zaplanował, po czym podrzucił puszkę do torby. Oczywiście, jak to w polskiej szkole, wszystkie okna były zabite gwoździami, więc nie dało się ich otworzyć.

Po paru sekundach dotarła do nas piekąca woń. Największy kujon - Czterooki (również o imieniu Patryk, jakby ktoś pytał ;D) zerwał się z miejsca i zaczął uciekać jak poparzony. Po chwili ja i stojących koło mnie parę osób również to poczuliśmy. Odeszliśmy stamtąd na drugi koniec korytarza i poczekaliśmy do dzwonka. Wkrótce na miejsce przybyły woźne, w towarzystwie dyrektorki i kilku nauczycieli. Sprawa była na tyle poważna, że kazano wszystkim pokazać, co mają w plecakach (nie w formie niezgodnego z prawem przeszukania, tylko w akcie "dobrej woli i kooperacji").

Kamil opróżnił swój plecak, tak samo jak inni - ale kilka dziewcząt było nieobecnych (zgadnijcie, której między innymi). Po ich powrocie, poproszono je o to samo - wyobraźcie sobie, jaką minę miała ofiara tego dowcipu, gdy z uśmiechem na twarzy otworzyła torbę, w której na książkach leżała puszka z gazem. Oczywiście próbowała się bronić i zgonić wszystko na Kamila, ale w świetle dowodów, nie mogła
niczego osiągnąć. Popłakała się więc i schowała twarz w dłoniach. Sprawowanie poleciało w dół, rodzice zostali wezwani, a Kamil tego dnia wygrał swoją małą wojnę.

#pasta
  • 2