Wpis z mikrobloga

Z takich osiągnięć życiowych, to jak byłam mała, udało mi się wybić całe akwarium rybek sąsiadki.

Miała urodziny i była masa ludzi. Ona i jej mąż są biologami. W domu mieli 2 wielkie akwaria, myszoskoczki, węża i masę martwych żuczków i motyli przypiętych szpilkami i oprawionych w ramki, jak jakieś #!$%@? trofea.

Jej syn pokazywał mi, jak karmi rybki. Było to bardzo ciekawe wtedy. Małe durne pyszczki przy tafli wody, łapiące kawałki karmy, która wyglądała, jak zeskrobana skóra z pięt.

Po jakimś czasie, znudzona imprezą dorosłych, doszłam do wniosku, że za mało je jednak nakarmił, więc wzięłam to opakowanie i wsypałam tak z pół prosto w te durne pyszczki. Nareszcie te biedne istoty mogły się najeść, w tym smutnym, jak #!$%@? życiu w zamknięciu.

Nie wiedziałam, że te głupiki, to faktycznie głupki, jak reszta tego rybnego towarzystwa i żrą tyle, ile im się da, nie zważając na rozmiar swoich żołądkòw. Z małej kolacji zrobiło się Wielkie Żarcie #pdk i wszystkie rybki rano unosiły się na wodzie brzuchami do góry, niczym trup w rzece po zimie. Był #pszypau ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#heheszki #truestory #ichtiologia
  • 3