Wpis z mikrobloga

Spotkala mnie dzis nieprzyjemna sprawa. Na co dzien jestem przyjacielski, otwarty i chetny do pomocy. Dzis jednak doszlo do czegos co mnie zlamalo.

Jak wiecie pracuje w magazynie. Czasami dochodzi u nas do takiej sytuacji, ze nie ma wyznaczonej osoby do foliowania palet. W takiej sytuacji musimy to zrobic sami. Nic trudnego. Stawiasz palete na maszynie, naciskasz guzik i czekasz. Jak podjedzie ktos z nastepna paleta to chwile poczeka i powtarza proces. Jak wiecej osob sie zjezdza to odstawiaja palety i nastepuje cos wspanialego. Ludzie sie dogaduja kto to wszystko ofoliuje. Proste.

Zjezdzalem wlasnie paleta z maszyny i widze, ze jeden z kolesi podjechal, odstawil palete i sie zawija. Podjechalem i zwracam mu uwage, ze moze by to ofoliowal, bo nie ma dzis nikogo kto sie tym zajmuje. Koles popatrzyl na mnie i wypala:
- A z czym masz problem?
- No jak z czym, z tym, ze odstawiasz palete i sie zmywasz. Przeciez nikt za Ciebie tego nie zrobi.
Przez chwile probowal sie tlumaczyc, ze tylko na chwile ja zostawia, ze zaraz wroci. No dobra, moze ma cos do zalatwienia i faktycznie wroci.

Odstawilem swoja palete w wyznaczone miejsce i jade po pusta. Podjezdzam i widze, ze koles tez bierze pusta. Rownoznaczne jest to z pobraniem nowego zamowienia. Z miejsca w ktorym stalismy doskonale widac maszyne do foliowania. Patrze a jego paleta nadal tam stoi.
- Hej, chyba o czyms zapomniales? - delikatnie zwrocilem uwage.
- Ty masz jakis problem? - padlo z mala agresja.
- Slucham?
- Ty masz jakis problem?
- Tak, mam... - niewytrzymalem i wygarnalem mu z czym mam problem.

Wyjasnienia wymaga, ze z tym kolesiem, ktory dla wyjasnienia, nie jest Polakiem, nie tylko ja mam problem. Notorycznie zostawia po sobie syf na hali, podstepnie podrzuca palety do ofoliowania a najwazniejsze, ze wozkiem jezdzi jak wariat. Po magazynie juz sie ludzie podsmiewuja, ze tylko czekaja jak przypieprzy w stelaze albo co gorsza w kogos.

Po tym jak mu wygarnalem, popatrzyl na mnie tepo.
- Czyli ze mna masz problem?
- Nie, nie z Toba, a z tym, ze olewasz prace i nie robisz tego co powinnienes.

Znow na mnie popatrzyl i chcial odjechac. Pomylil jednak kierunki i zamiast ruszyc do przodu zaczal cofac. Uderzyl w bok widel mojego PPT, pusta paleta ktora mial na swoich widlach. Na cale szczescie dla mnie stalem po drugiej stronie. Zdarzylem tylko krzyknac "What the fuck are you doing?" Koles popatrzyl stwierdzil, ze nic sie nie stalo i pojechal.

No i teraz pointa tej historii. Na co dzien jestem przyjacielski, otwarty i pomocny. Czasami az za bardzo no ale tak juz mam. Ten koles jednak mnie rozsierdzil. Nie tym, ze olewa swoja robote ale tym, ze komus w koncu zrobi krzywde.

Postanowilem, ze zrobie cos czego nigdy w zyciu nie zrobilem. Poszedlem do "kierownika zmiany" i poprosilem o nieoficjalna rozmowe. Opowiedzialem co sie stalo i jak to wygladalo z mojej perspektywy. Nie chcialem tego zglaszac oficjalnie aby koles mial szanse sie poprawic. Bedzie mial teraz rozmowe z "kierownikiem". Jak sie okazalo nie jestem pierwsza osoba, ktora sie na niego skarzy.

Dziwnie sie z tym wszystkim czuje. Zawsze staram sie rozwiazac jakies problemy ze wspolpracownikami bezposrednio, bez angazowania "gory" ale tym razem to bylo za duzo. Mozna sobie o moim zachowaniu myslec cokolwiek ale ja chce miec czyste sumienie. Jesli zrobilby komus krzywde, a ja bym nic nie powiedzial, to niedaloby mi to spokoju. Teraz bedzie przynajmniej na cenzurowanym i moze sie ogarnie. Przynajmniej mam nadzieje, ze tak bedzie.

Moze podchodze do tego emocjonalnie ale jakos swiadomosc, ze ktos kto utrudnia robote innym i jeszcze moze komus zrobic krzywde, zachowuje sie jakby wszystko bylo w porzadku.

#postmanstories #niecoolstory
  • 69